*Zayn*
- Po co mnie tu przyprowadziłaś ? - Zapytałem zaciekawiony. Trochę dziwnie wchodziło się do jej pokoju przez drzwi... Zawsze wchodziłem przez okno.
- Muszę się przebrać, a chyba nie chciałeś zostać na dole z całą moją rodziną. - uśmiechnęła się podchodząc do białej szafy, ja zaś usiadłem na parapecie. Chwyciłem w dłonie książkę którą najwyraźniej czytała " Zmierzch : przed świtem ".
- Serio kręcą cię takie historię ? - dziewczyna odwróciła się w moją stronę.
- Czytałam to chyba z milion razy i wciąż uwielbiam tą książkę. Ta historia jest naprawdę bardzo fajna. Najbardziej lubię pierwszą część, jak się poznają. - powiedziała wyciągając jedną sukienkę. - Nie mam się w co ubrać. - powiedziała smutna. Odłożyłem książkę i podszedłem do niej. Delikatnie obejmując ją w pasie odsunąłem ją od szafy. Chwilę w niej poszperałem aż w końcu znalazłem coś idealnego. Wybrałem dla niej jasnoróżową sukienkę, czarne szpilki i pierścionek z różyczką. Podałem jej to i gestem ręki wskazałem, że ma iść do łazienki. Spojrzałem w lustro i stwierdziłem iż wypadałoby się przebrać. Poczekam na Vicky i razem pojedziemy. Położyłem się na jej łóżku i czekałem aż łaskawie wyjdzie z toalety. W sumie to dziwne ale naprawdę ją lubię. Ja Zayn Malik ! Przedtem tylko ruchałem i zostawiałem. Z Victorią nigdy tak nie postąpię. W sumie nawet nie jesteśmy razem, a to tylko przez moją głupotę. Nie chcę jej skrzywdzić, a będąc z nią zrobię to. W końcu wyszła, piękna jak zawsze. Makijaż dodawał uroku, a rozpuszczone włosy drapieżności oraz niewinności. Ona to całe mnóstwo przeciwieństw. Ręce zdobiło kilka bransoletek a szyję wisiorek ode mnie.
- Pięknie wyglądasz. - uśmiechnąłem się w jej kierunku.
- Dziękuję. - odpowiedziała i zarumieniła się.
- Pojedziemy do mnie ? Też muszę się przebrać. - powiedziałem. Dziewczyna z uśmiechem zeszła na dół i weszła do salonu gdzie siedziała jej cała rodzina.
- Tato.. Jadę z Zaynem na chwilę do niego. - powiedziała. Widziałem że wszyscy mi się przyglądali. Może dlatego że się nie ogoliłem ? Że miałem podwinięty rękaw i było widać moje tatuaże ? Czy po prostu byli ciekawi mojej osoby.
- Dobrze, ale my jednak idziemy do restauracji i nie wiem czy zdążycie. - powiedział srogo.
- Przyjedziemy na miejsce - uśmiechnąłem się obejmując Vicky w pasie. Jej ojciec podał mi adres. Chyba niezbyt mnie polubił. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do mojego samochodu. Widziałem naburmuszoną minę Victorii.
- Co jest księżniczko ? - zaśmiałem się na co ta tylko skrzyżowała ręce na piersi. - No o co chodzi ?
- Grrr... Teraz będą mnie wypytywać o ciebie. - powiedziała z grymasem na buzi.
- Przecież sama mnie zaprosiłaś na tą kolację. - powiedziałem.- Jak chcesz to mogę nie jechać.
- Nie o to chodzi. Po prostu nie lubię takich sytuacji. - powiedziała i się uśmiechnęła. - Jak będziesz ty to przynajmniej będę miała z kim rozmawiać. - Posłałem jej uśmiech i w końcu ruszyłem. Droga nie zajęła mi dużo czasu, bo mam w zwyczaju jeździź około 100 km/h.
Gdy staliśmy już pod moim domem Vicky stwierdziła że poczeka w aucie. Szybko pobiegłem i ściągnąłem buty, kurtkę, koszulkę i spodnie. W samych bokserkach pobiegłem do swojego pokoju. Tam ubrałem czarne rurki, białą koszulę, czarny, wąski krawat oraz marynarkę w tym samym kolorze. W łazience poprawiłem fryzurę i popsikałem się ulubionymi perfumami. Na sam koniec wsunąłem czarne botki i płaszcz. Można powiedzieć, że dziś ubrałem się w stylu Harrego. Napisałem jeszcze kartę mamie, żeby się nie martwiła. Wychodząc zakluczyłem dom. Szybkim krokiem doszedłem do auta i usiadłem na miejscu kierowcy.
- Zajęło ci to 20 minut. - zaśmiała się Vicky. Nic nie odpowiedziałem tylko się zaśmiałem i ruszyłem pod restaurację. Jazda zajęła nam półgodziny przez te cholerne korki. Strasznie się denerwowałem i gdyby nie fakt, że jadę z Victorią dawno już bym coś wciągnął. Jeżeli się nie rozluźnię będę musiał to zrobić.
Gdy dojechaliśmy jak na dżentelmena przystało, otwarłem drzwi Vicky i podałem jej dłoń.
- Nie denerwuj się. Niech sobie myślą co chcą. My znamy prawdę. - powiedziałem muskając jej ucho. Mówiłem jej ''nie denerwuj się'',a sam byłem kłębkiem nerwów i to nie z powodu tej cholernej kolacji. Po pierwsze od rana nic nie brałem, po drugie spotkam tam Toma, po trzecie boję się, że się po prostu na niego rzucę. Muszę iść do łazienki wziąć i wrócić rozluźniony.
-A jak zapytają się czy jesteśmy razem ? - Na to jej pytanie uśmiechnąłem się.
- A co chciałabyś im odpowiedzieć ? - jednoznacznie poruszyłem brwiami.
- Zayn.. - walnęła mnie w ramię.
- Powiemy im że....... przyjaźnimy się. - nie chciałem jej mówić ''tak powiedzmy że jesteśmy razem'' ponieważ mogłaby sobie coś pomyśleć. Widziałem że uśmiech schodził jej z twarzy, jednak za wszelką cenę próbowała go zostawić. Weszliśmy do restauracji i podeszliśmy do jednej z kelnerek, która stała obok wejścia. Victoria grzecznie zapytała się czy ktoś już na nas czeka. Kelnerka zaprzeczyła i po prostu odeszła.
- Zadzwonię do taty. - powiedziała.
- Okej. Pójdę do toalety. - odpowiedziałem i poczekałem aż odejdzie. Gdy zrobiła parę kroków w prawo, pewnym krokiem udałem się do łazienki. Było tam zupełnie pusto. Wybrałem pierwszą kabinę i zakluczyłem drzwi. Z kieszeni płaszcza wyjąłem malutki woreczek z białym proszkiem. Całą zawartość wsypałem na zewnętrzną część dłoni. Wziąłem głęboki oddech, zatkałem jedną dziurkę nosa, a drugą zacząłem wciągać substancję. Od razu poczułem ulgę. Pusty woreczek wrzuciłem do kosza. Wyszedłem z kabiny i spojrzałem w lustro. Otrzepałem ubranie i wróciłem do Victorii.
- I co ? - zapytałem.
- Za chwilkę będą. - odpowiedziała. Wyszliśmy z budynku. Przeszedł mnie dreszcz. Już przestałem się denerwować, byłem rozluźniony. Dziewczyna oparła się o ścianę i przymknęła oczy. Będąc pod wpływem, postanowiłem do niej podejść. Stanąłem tuż obok niej, moje dłonie spoczęły na jej biodrach, a nasze czoła ponownie się tyknęły. Nasze oddechy przyśpieszyły. Gdy widziałem jej zaróżowione policzki od razu się uśmiechnąłem.
- Co ty robisz ? - zapytała.
- Nic. Po prostu sobie stoję. - przygryzłem wargę.
- Zayn ! oni zaraz będą ! Odsuń się. - popchnęła mnie. Niechętnie się odsunąłem i stanąłem obok niej. Jednak nie dałem za wygraną i chwytając ją za biodra przysunąłem ją do siebie.
- Zayn, zostaw mnie. - powiedziała zaplatając ręce na piersi.
- Victoria, nie obrażaj się. - powiedziałem muskając jej ucho. Chciałem działać dalej, ale niestety musiałem się powstrzymać, bo widziałem jej rodzinę. Jednak dalej trzymałem ją tuż przy sobie.
- Dzień dobry. - powiedziała pani Moon.
-Dzień dobry.- powtórzyliśmy. Wchodząc do środka ciągle nie puszczałem Victorii. Odsunąłem jej krzesło, a sam usiadłem obok niej. Niestety drugie wolne miejsce zajął Tom. Na samym początku wszyscy byli zapatrzeni w menu. Ja nie mogłem się na tym skoncentrować, ale próbowałem chociaż udawać. Po kilkunastu minutach przyszedł kelner i zebrał od nas zamówienia. Nie czułem się dobrze w tym towarzystwie, ale nie chciałem zostawić Victorii samą z Tomem. Widziałem jak chłopak się na nią gapił, więc postanowiłem go trochę wkurzyć. Położyłem swoją dłoń na udzie Vicky i zacząłem je 'macać'. Dziewczyna omal nie zakrztusiła się wodą, którą akurat piła.
- Spokojnie. - szepnąłem jej do ucha przygryzając jej. Widziałem ''groźne'' spojrzenie jej ojca, które mnie rozbawiło. Gdy podali nam posiłek każdy zajął się swoim talerzem.
- Victoria, ostatnio nie miałyśmy okazji się w ogóle poznać. - powiedziała kobieta która miała może 40 lat. - Opowiedz mi coś o sobie.
- Nie ma o czym.- słodko się uśmiechnęła, na jej słowa zaśmiał się Tom. Spojrzałem na niego posyłając mu piorunujące spojrzenie.
- Na pewno jest o czym. - powiedziała odsuwając talerz po skończonym posiłku. - Na przykład... To jest twój chłopak, tak? Jak się poznaliście ?
- Nie chcę schodzić na prywatne tematy. - burknęła.
- Emmm.. Dobrze. Ty chodzisz do tej samej szkoły co Thomas, prawda ?
- Tak. - odpowiedziałem za nią.
- Co lubisz robić w wolnym czasie ?
- Nie wiem.. czytać? - odpowiedziała . - przepraszam, ale strasznie boli mnie głowa. Mogłabym iść już do domu ? - zapytała ojca.
- ehhhhh.. No dobrze. - powiedział. Wstałem i założyłem na siebie z powrotem płaszcz, oraz pomogłem ubrać kurtkę, Vicky.
- Możecie mnie podrzucić do domu ? - po chwili wypalił Tom z tym swoim głupkowatym uśmieszkiem.
- Chyba jedziemy w innym kierunku. - warknąłem. - Do widzenia. - powiedziałem mocno chwytając Victorię za dłoń i nią lekko szarpnąłem. Gdy wyszliśmy z budynku dziewczyna próbowała wyrwać rękę z mojego uścisku jednak coraz mocniej zaciskałem rękę.
- Zayn, boli. - powiedziała gdy byliśmy przy aucie. Oparła się o nie i spojrzała na mnie. Spojrzałem w jej oczy i powoli puściłem.
- Przepraszam. - powiedziałem skruszony. Nic mi nie odpowiedziała tylko wsiadła do samochodu. Zrobiłem to samo i zająłem miejsce kierowcy.
- Przepraszam, kochanie. - powiedziałem.
- Daj spokój. Nie nazywaj mnie tak. - powiedziała patrząc przez okno. Wkurzony jej reakcją odpaliłem auto i nacisnąłem pedał gazu. Zaciskałem ręce na kierownicy i patrzyłem przed siebie. Po dwudziestu minutach byliśmy pod jej domem.
- Dzięki. - powiedziała i wyszła z samochodu. Oczywiście zrobiłem to samo. Zatrzymałem ją dopiero na ganku.
- O co ci chodzi ? - zapytałem.
- O nic.. Głowa mnie boli.
- Ojca możesz okłamywać, ale nie mnie. - powiedziałem podnosząc jej podbródek tak żeby na mnie się spojrzała.
- Po prostu.... grr.. wkurza mnie to że ta Barbara chce zastąpić mi mamę. - skrzyżowała ręce na piersi i zrobiła minę obrażonego dziecka. Uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w czoło.
- Ja już muszę lecieć. Pa- powiedziałem i chciałem musnąć jej usta jednak ta się odsunęła.
- Cześć. - nim się zorientowałem jej już nie było.
Wsiadłem do auta i wybrałem numer do kumpla.
- Siema stary. - powiedział.
- Cześć.- odpowiedziałem.
- Jak ci życie mija ? Co to za dupeczka z którą dziś byłeś w restauracji.
- Serio interesuje cię to ? - zapytałem. - Powiedz mi lepiej czy masz towar.
- Jak zawsze z górnej półki. - zaśmiał się.
- W takim razie za godzinę tam gdzie zawsze- rozłączyłem się i ruszyłem z piskiem opon.
______________________
Udało mi się :3 Specjalnie dla Was pisałam z perspektywy Zayna <3
Do następnego xx. + Dziękuję za komentarze i proszę o więcej hahaah <3
- Pięknie wyglądasz. - uśmiechnąłem się w jej kierunku.
- Dziękuję. - odpowiedziała i zarumieniła się.
- Pojedziemy do mnie ? Też muszę się przebrać. - powiedziałem. Dziewczyna z uśmiechem zeszła na dół i weszła do salonu gdzie siedziała jej cała rodzina.
- Tato.. Jadę z Zaynem na chwilę do niego. - powiedziała. Widziałem że wszyscy mi się przyglądali. Może dlatego że się nie ogoliłem ? Że miałem podwinięty rękaw i było widać moje tatuaże ? Czy po prostu byli ciekawi mojej osoby.
- Dobrze, ale my jednak idziemy do restauracji i nie wiem czy zdążycie. - powiedział srogo.
- Przyjedziemy na miejsce - uśmiechnąłem się obejmując Vicky w pasie. Jej ojciec podał mi adres. Chyba niezbyt mnie polubił. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do mojego samochodu. Widziałem naburmuszoną minę Victorii.
- Co jest księżniczko ? - zaśmiałem się na co ta tylko skrzyżowała ręce na piersi. - No o co chodzi ?
- Grrr... Teraz będą mnie wypytywać o ciebie. - powiedziała z grymasem na buzi.
- Przecież sama mnie zaprosiłaś na tą kolację. - powiedziałem.- Jak chcesz to mogę nie jechać.
- Nie o to chodzi. Po prostu nie lubię takich sytuacji. - powiedziała i się uśmiechnęła. - Jak będziesz ty to przynajmniej będę miała z kim rozmawiać. - Posłałem jej uśmiech i w końcu ruszyłem. Droga nie zajęła mi dużo czasu, bo mam w zwyczaju jeździź około 100 km/h.
Gdy staliśmy już pod moim domem Vicky stwierdziła że poczeka w aucie. Szybko pobiegłem i ściągnąłem buty, kurtkę, koszulkę i spodnie. W samych bokserkach pobiegłem do swojego pokoju. Tam ubrałem czarne rurki, białą koszulę, czarny, wąski krawat oraz marynarkę w tym samym kolorze. W łazience poprawiłem fryzurę i popsikałem się ulubionymi perfumami. Na sam koniec wsunąłem czarne botki i płaszcz. Można powiedzieć, że dziś ubrałem się w stylu Harrego. Napisałem jeszcze kartę mamie, żeby się nie martwiła. Wychodząc zakluczyłem dom. Szybkim krokiem doszedłem do auta i usiadłem na miejscu kierowcy.
- Zajęło ci to 20 minut. - zaśmiała się Vicky. Nic nie odpowiedziałem tylko się zaśmiałem i ruszyłem pod restaurację. Jazda zajęła nam półgodziny przez te cholerne korki. Strasznie się denerwowałem i gdyby nie fakt, że jadę z Victorią dawno już bym coś wciągnął. Jeżeli się nie rozluźnię będę musiał to zrobić.
Gdy dojechaliśmy jak na dżentelmena przystało, otwarłem drzwi Vicky i podałem jej dłoń.
- Nie denerwuj się. Niech sobie myślą co chcą. My znamy prawdę. - powiedziałem muskając jej ucho. Mówiłem jej ''nie denerwuj się'',a sam byłem kłębkiem nerwów i to nie z powodu tej cholernej kolacji. Po pierwsze od rana nic nie brałem, po drugie spotkam tam Toma, po trzecie boję się, że się po prostu na niego rzucę. Muszę iść do łazienki wziąć i wrócić rozluźniony.
-A jak zapytają się czy jesteśmy razem ? - Na to jej pytanie uśmiechnąłem się.
- A co chciałabyś im odpowiedzieć ? - jednoznacznie poruszyłem brwiami.
- Zayn.. - walnęła mnie w ramię.
- Powiemy im że....... przyjaźnimy się. - nie chciałem jej mówić ''tak powiedzmy że jesteśmy razem'' ponieważ mogłaby sobie coś pomyśleć. Widziałem że uśmiech schodził jej z twarzy, jednak za wszelką cenę próbowała go zostawić. Weszliśmy do restauracji i podeszliśmy do jednej z kelnerek, która stała obok wejścia. Victoria grzecznie zapytała się czy ktoś już na nas czeka. Kelnerka zaprzeczyła i po prostu odeszła.
- Zadzwonię do taty. - powiedziała.
- Okej. Pójdę do toalety. - odpowiedziałem i poczekałem aż odejdzie. Gdy zrobiła parę kroków w prawo, pewnym krokiem udałem się do łazienki. Było tam zupełnie pusto. Wybrałem pierwszą kabinę i zakluczyłem drzwi. Z kieszeni płaszcza wyjąłem malutki woreczek z białym proszkiem. Całą zawartość wsypałem na zewnętrzną część dłoni. Wziąłem głęboki oddech, zatkałem jedną dziurkę nosa, a drugą zacząłem wciągać substancję. Od razu poczułem ulgę. Pusty woreczek wrzuciłem do kosza. Wyszedłem z kabiny i spojrzałem w lustro. Otrzepałem ubranie i wróciłem do Victorii.
- I co ? - zapytałem.
- Za chwilkę będą. - odpowiedziała. Wyszliśmy z budynku. Przeszedł mnie dreszcz. Już przestałem się denerwować, byłem rozluźniony. Dziewczyna oparła się o ścianę i przymknęła oczy. Będąc pod wpływem, postanowiłem do niej podejść. Stanąłem tuż obok niej, moje dłonie spoczęły na jej biodrach, a nasze czoła ponownie się tyknęły. Nasze oddechy przyśpieszyły. Gdy widziałem jej zaróżowione policzki od razu się uśmiechnąłem.
- Co ty robisz ? - zapytała.
- Nic. Po prostu sobie stoję. - przygryzłem wargę.
- Zayn ! oni zaraz będą ! Odsuń się. - popchnęła mnie. Niechętnie się odsunąłem i stanąłem obok niej. Jednak nie dałem za wygraną i chwytając ją za biodra przysunąłem ją do siebie.
- Zayn, zostaw mnie. - powiedziała zaplatając ręce na piersi.
- Victoria, nie obrażaj się. - powiedziałem muskając jej ucho. Chciałem działać dalej, ale niestety musiałem się powstrzymać, bo widziałem jej rodzinę. Jednak dalej trzymałem ją tuż przy sobie.
- Dzień dobry. - powiedziała pani Moon.
-Dzień dobry.- powtórzyliśmy. Wchodząc do środka ciągle nie puszczałem Victorii. Odsunąłem jej krzesło, a sam usiadłem obok niej. Niestety drugie wolne miejsce zajął Tom. Na samym początku wszyscy byli zapatrzeni w menu. Ja nie mogłem się na tym skoncentrować, ale próbowałem chociaż udawać. Po kilkunastu minutach przyszedł kelner i zebrał od nas zamówienia. Nie czułem się dobrze w tym towarzystwie, ale nie chciałem zostawić Victorii samą z Tomem. Widziałem jak chłopak się na nią gapił, więc postanowiłem go trochę wkurzyć. Położyłem swoją dłoń na udzie Vicky i zacząłem je 'macać'. Dziewczyna omal nie zakrztusiła się wodą, którą akurat piła.
- Spokojnie. - szepnąłem jej do ucha przygryzając jej. Widziałem ''groźne'' spojrzenie jej ojca, które mnie rozbawiło. Gdy podali nam posiłek każdy zajął się swoim talerzem.
- Victoria, ostatnio nie miałyśmy okazji się w ogóle poznać. - powiedziała kobieta która miała może 40 lat. - Opowiedz mi coś o sobie.
- Nie ma o czym.- słodko się uśmiechnęła, na jej słowa zaśmiał się Tom. Spojrzałem na niego posyłając mu piorunujące spojrzenie.
- Na pewno jest o czym. - powiedziała odsuwając talerz po skończonym posiłku. - Na przykład... To jest twój chłopak, tak? Jak się poznaliście ?
- Nie chcę schodzić na prywatne tematy. - burknęła.
- Emmm.. Dobrze. Ty chodzisz do tej samej szkoły co Thomas, prawda ?
- Tak. - odpowiedziałem za nią.
- Co lubisz robić w wolnym czasie ?
- Nie wiem.. czytać? - odpowiedziała . - przepraszam, ale strasznie boli mnie głowa. Mogłabym iść już do domu ? - zapytała ojca.
- ehhhhh.. No dobrze. - powiedział. Wstałem i założyłem na siebie z powrotem płaszcz, oraz pomogłem ubrać kurtkę, Vicky.
- Możecie mnie podrzucić do domu ? - po chwili wypalił Tom z tym swoim głupkowatym uśmieszkiem.
- Chyba jedziemy w innym kierunku. - warknąłem. - Do widzenia. - powiedziałem mocno chwytając Victorię za dłoń i nią lekko szarpnąłem. Gdy wyszliśmy z budynku dziewczyna próbowała wyrwać rękę z mojego uścisku jednak coraz mocniej zaciskałem rękę.
- Zayn, boli. - powiedziała gdy byliśmy przy aucie. Oparła się o nie i spojrzała na mnie. Spojrzałem w jej oczy i powoli puściłem.
- Przepraszam. - powiedziałem skruszony. Nic mi nie odpowiedziała tylko wsiadła do samochodu. Zrobiłem to samo i zająłem miejsce kierowcy.
- Przepraszam, kochanie. - powiedziałem.
- Daj spokój. Nie nazywaj mnie tak. - powiedziała patrząc przez okno. Wkurzony jej reakcją odpaliłem auto i nacisnąłem pedał gazu. Zaciskałem ręce na kierownicy i patrzyłem przed siebie. Po dwudziestu minutach byliśmy pod jej domem.
- Dzięki. - powiedziała i wyszła z samochodu. Oczywiście zrobiłem to samo. Zatrzymałem ją dopiero na ganku.
- O co ci chodzi ? - zapytałem.
- O nic.. Głowa mnie boli.
- Ojca możesz okłamywać, ale nie mnie. - powiedziałem podnosząc jej podbródek tak żeby na mnie się spojrzała.
- Po prostu.... grr.. wkurza mnie to że ta Barbara chce zastąpić mi mamę. - skrzyżowała ręce na piersi i zrobiła minę obrażonego dziecka. Uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w czoło.
- Ja już muszę lecieć. Pa- powiedziałem i chciałem musnąć jej usta jednak ta się odsunęła.
- Cześć. - nim się zorientowałem jej już nie było.
Wsiadłem do auta i wybrałem numer do kumpla.
- Siema stary. - powiedział.
- Cześć.- odpowiedziałem.
- Jak ci życie mija ? Co to za dupeczka z którą dziś byłeś w restauracji.
- Serio interesuje cię to ? - zapytałem. - Powiedz mi lepiej czy masz towar.
- Jak zawsze z górnej półki. - zaśmiał się.
- W takim razie za godzinę tam gdzie zawsze- rozłączyłem się i ruszyłem z piskiem opon.
______________________
Udało mi się :3 Specjalnie dla Was pisałam z perspektywy Zayna <3
Do następnego xx. + Dziękuję za komentarze i proszę o więcej hahaah <3
Przeczytałam wszystkie rozdziały w jakieś 2 godziny XD ! Podoba mi się :D ! Czekam na następny :3
OdpowiedzUsuńo jezuuu wkurza mnie zayn jak wciąga!!!
OdpowiedzUsuńldfskjbnasdfgujasdf *.*
OdpowiedzUsuńTo jest najlepsze opowiadanie jakie kiedykolwiek czytałam *__*
OdpowiedzUsuńFajny blog :-) Zapraszam do siebie ourstoryourlovee.blogspot.com
OdpowiedzUsuńc;