niedziela, 27 września 2015

Epilog.


WŁĄCZ TO KONIECZNIE ZANIM ZACZNIESZ CZYTAĆ!

Pustka.. Ogarnia mnie totalna pustka. Zostałam sama. Zostałam sama na tym pieprzonym świecie! Dlaczego mnie to spotyka?! Nie mam matki, ojca.. Zayna. Nie mam go, nie jest przy mnie kiedy najbardziej go potrzebuje, powinien tu być... Powinien? Dziewczyno! Ty go stąd wywaliłaś, on tu był! Ty go nie chciałaś obok siebie! Nie chciałaś nikogo obok siebie, wszystkich wygoniłaś, a teraz masz! Jesteś sama.. gratulacje. 

Wrak człowieka- tak siebie określam. Wyglądam okropnie... Podkrążone oczy, siniaki na twarzy. Moje kościste ciało jest odziane w czarną sukienkę z długim rękawem, buty na obcasie,  naszyjnik, który kiedyś należał do mojej mamy oraz wzięłam małą torebkę. 

- Victoria, jesteś gotowa? Musimy już jechać. - powiedział mój wujek. Tak.. O śmierci ojca dowiedziała się praktycznie cała rodzina, nie mam pojęcia jak. Teraz mieszkam z wujkiem i ciocią w hotelu, nie umiałabym wrócić do domu, po pogrzebie wyprowadzam się do nich. Wiem, że Barbara i Thomas również się z niego wyprowadzili. 
- Tak, możemy już jechać. - powiedziałam beznamiętnie. 

                                                                               *


Stałam zapłakana nad grobem ojca. Nie mogłam powstrzymać łez. Zwłaszcza, że każdy podchodził do mnie i składał nieszczere kondolencje. Próbowali mnie pocieszyć, mówili, że wszystko będzie dobrze, ale nie rozumieją, że straciłam wszystko. Widziałam Barbarę, była załamana, nie miałam odwagi, żeby do niej podejść. 
- Hej.- podeszła do mnie Isabella, Harry, Niall, Liam, Louis, El i Dani. - Jak się czujesz?- zapytała przyjaciółka.
- okej. - co im mam odpowiedzieć? okej jest najlepszą alternatywą
- Kochanie, pamiętaj, że zawsze możesz na nas liczyć. - uśmiechnęła się Dani.
- Jasne, dzięki.- odpowiedziałam. - Ale... wyjeżdżam. Nie chcę już tu mieszkać.
- Co?- Bella była wyraźnie zaszokowana.
- Nie chcę. Mam tu za dużo złych wspomnień, ja...
- To przez Zayna, prawda? - widziałam, że jest smutna. -  Dlaczego nic mi nie powiedziałaś?! Myślałam, że się przyjaźnimy... Tak na prawdę nic nie wiedziałam o tobie. 
- A co ci miałam powiedzieć?! 'Hej Bells, ćpam, jestem uzależniona. Od narkotyków i chłopaka, który mnie zdradził?
- Nie wiem co, cokolwiek!- krzyknęła.
- Bella.- znów zaczęłam płakać. - przepraszam, nie chciałam cię obarczać moimi problemami, jasne? Oddaliłyśmy się od siebie...- przytuliłam się do niej. 
- Kocham cię jasne, jesteś moją najlepszą przyjaciółką. Będę za tobą strasznie tęsknić.- ona również się rozpłakała. Przytuliłam się do reszty.
- Vicky, musimy już iść, pamiętaj kochamy cię. - powiedział Harry.
- Ja też was kocham, do zobaczenia. - pokiwałam im i obserwowałam jak odchodzą. 

Wszyscy uczestnicy pogrzebu wrócili do domu, ja zostałam na cmentarzu. Wuja z ciocią pojechali do domu po moje rzeczy, ja nie chciałam do niego wracać. Siedziałam na ławeczce, która znajduje się przy miejscu gdzie położeni są moi rodzice.Są znowu razem. 
- Dzień dobry. - spojrzałam w górę i ujrzałam dwóch policjantów.- przepraszamy, że tutaj nachodzimy, jednak musimy zadać jedno istotne pytanie, a wiemy, że pani wyjeżdża.
- tak, ale panowie specjalnie jechali 50 kilometrów? Nie było można zadzwonić.
- Nie. - powiedział drugi.- więc zaczynajmy. W pani krwi wykryto heroinę oraz amfetaminę. Skąd to miałaś?
- Nie wiem. - Kłamiesz policję? możesz się na nim zemścić, haloo. 
- Niech pani nie kłamie.- Policjant mówił mi, że nie powinnam go okłamywać itp. Mnie raczej zastanawiało kto stoi w garniturze pod drzewem. Wyglądał znajomo.. aż za bardzo znajomo..- Zayn Malik.
- Słucham? - ocknęłam się na to imię i nazwisko.
- Czy zna pani Zayna Malika? Był na tej samej imprezie co pani. Wiemy też, że awanturował się w szpitalu.- Zayn! To Zayn tam stoi!
-Znam.. Chodziliśmy razem do szkoły.
- Tylko tyle?
- Tak.
- No dobrze... Czy od niego miała pani narkotyki. - Zayn był co raz bliżej, kierował się w naszą stronę. 
- Nie.. ja.. kupiłam te narkotyki w na ulicy, nie wiem od kogo. Przepraszam, ale chciałabym zostać sama. 
- Do widzenia. - powiedzieli i odeszli. 

- Dziękuję, że mnie nie wsypałaś. - powiedział podchodząc. Miał w ręce dwie róże. Jedną położył na grób, drugą nadal trzymał.- Victoria...
- Zayn daj mi spokój.
- Daj mi się wytłumaczyć! -  powiedział zdenerwowany. - Kocham cię, rozumiesz? Kocham cię najmocniej na świecie! 
- Nie mów tak, nie okłamuj mnie! Gdybyś mnie kochał to... 
- Wiem, popełniłem błąd, ale chcę go naprawić! 
- Tego nie da się naprawić, Zayn. -byłam bliska płaczu. - Mój ojciec nie żyje, nigdy już nie będzie tak jak kiedyś...
-Jesteś dla mnie wszystkim- po jego policzku spłynęła łza. To był szok. Słynny twardziel Zayn Malik płacze. 
- Byłam, Zayn. - ja również się rozpłakałam.- Zrozum, nawet gdybym ci wybaczyła nigdy nie byłoby tak jak kiedyś, ja już tak nie potrafię... Chcę zacząć nowe życie, w nowym miejscu...
- W nowym miejscu? Gdzie?!
- To nie ważne... 
- Wiesz, że nie pozwolę ci odejść. 
- Już nie masz nic do powiedzenia. Zdecydowałam, wyprowadzam się, za chwilę będzie tu mój wuja. Już nigdy się nie zobaczymy. - mówiłam, a łzy ciągle spływały mi po policzkach. - Dlatego chcę ci podziękować. Mimo wszystko czas spędzony był na prawdę cudowny, każda chwila, każda sekunda.. Dziękuje ci za to, bo dzięki tobie czułam, że żyje. 
- Nie mów tak, nie żegnaj się ze mną. Jesteś miłością mojego życia..- usłyszałam klakson auta. auta wujka. 
- Zayn, muszę już iść, żegnaj, miło było cię poznać. - chłopak płakał, tak samo jak ja. 
- Kocham cię, nigdy nie przestanę. - powiedział, a ja położyłam swoje dłonie na jego karku.
- Zapomnij o mnie, żyj tak jakbyśmy nigdy się nie poznali. - uśmiechnęłam się delikatnie. 
- Nie! - krzyknął. - Victoria, czy ty kurwa nie rozumiesz? K O C H A M   C I Ę!!-  przeliterował. 
-Znajdziesz sobie kogoś lepszego.
- Nie chcę nikogo innego. - znów się uśmiechnęłam. 
- Żegnaj Zayn.- chyba zauważył, że nic nie zdziała. 
- Pocałujesz mnie? Ostatni raz? - Patrzyłam na niego przez chwile i wpiłam się w jego usta. To był pocałunek namiętny, nie powinnam tego robić, ale moja nie umiałam mu odmówić, nie oszukujmy się ja nadal go kocham... 
- Żegnaj.- w tym momencie rozkleiłam się do granic możliwości. Pobiegłam w stronę auta. Słyszałam jak woła moje imię ale nie odwróciłam się.

To już jest koniec, właśnie zamknęłam rozdział w swoim życiu, który nosił tytuł "Zayn" . Ale w życiu już tak bywa, są wzloty i upadki. Życie można porównać do pogody; wszyscy uwielbiamy tęcze, ale żeby ją zobaczyć trzeba pogodzić się z deszczem. Tak jest u mnie, muszę uporać się ze swoim deszczem aby niebawem ponownie ujrzeć tęcze... Tęcza, która towarzyszyła mi przez ten rok była najpiękniejsza, ale w końcu musiała zniknąć, wraz z nią zniknął Zayn. Kocham go, zawsze będę go kochać, bo dzięki niemu zaczęłam żyć, poznałam uczucie miłości, prawdziwej miłości, czułam się najszczęśliwszą osobą na świecie. W gruncie rzeczy Malik jest dobrą osobą, dlatego życzę mu wszystkiego dobrego, mam nadzieje, że odnajdzie szczęście, którym podzieli się z kimś kto będzie wart tak cudownego chłopaka. 




KONIEC!  części pierwszej :) Chciałabym podziękować Wam! Dzięki Wam zaczęłam pisać i odnalazłam swoją pasję! Pomimo, że często nawalałam.. za często.. zawsze ktoś tu był. Nawet jeżeli był tylko jeden komentarz widziałam, że jest Was tu więcej (po liczbie wyświetleń ;) ). Mam nadzieję, że to opowiadanie nie zanudziło ;)) że choć trochę zaciekawiło. Mam jeszcze pomysł na drugą a nawet trzecią część! To zależy tylko od Was, chcecie? Piszcie w komentarzach :) 
Dziękuję, że byliście ze mną i do zobaczenia w części drugiej oraz na moim drugim blogu ( zaynmalik-fanfiction.blogspot.com).  KOCHAM WAS <3 

środa, 23 września 2015

Rozdział 34.

                                                                      * Zayn * 

Zamarłem. Nie wiedziałem co robić, stałem jak idiota na tym pieprzonym gangu i patrzę. 
Halo, tam leży miłość twojego życia, rusz się i nie pozwól jej umrzeć.
Moja podświadomość ma racje, Victoria jest miłością mojego życia, pobiegłem najszybciej jak potrafiłem i uklęknąłem nad nią. 
- Vicky- to oczu napłynęły mi łzy- kochanie.
- Z-z-zayn. - usłyszałem cichy głos. 
- Skarbie. - uśmiechnąłem się delikatnie, ocierając łzy. Żyje. -wszystko będzie dobrze. - Goście Jacka wyszli z imprezy, kilku z nich zaczęło dzwonić po pomoc. Wszyscy otoczyli samochód, nie zauważyli nas, Chwyciłem Vicky na ręce i przeniosłem ją na chodnik, usiadłem na ziemi układając jej głowę na swoich kolanach.

Ciągle powtarzałem, że będzie dobrze. Ona chyba straciła przytomność. 
- Zayn!- usłyszałam krzyk dziewczyny. - Zayn.- podbiegła do nas Bella. Zamarła widząc swoją przyjaciółkę. 
- Boże...- zaczęła płakać. - Victoria, wszystko z nią dobrze? 
- Chyba tak, musi żyć. 
- Zayn.. Ten wypadek.. to był...- przerwał jej lekarz, który kila sekund temu przyjechał karetką. 
- Przeniósł ją pan? Czy pan jest niepoważny? Może mieć uraz kręgosłupa. - zaczął się wydzierać.- po chwili westchnął i poszedł po nosze. - połóż ją tutaj. - Wstałem, delikatnie wziąłem ją na ręce i położyłem na nosze. Zaczął ją badać, świecić latarką po oczach. - przecież ona jest naćpana. - oburzył się. Naćpana? Ale jak.. skąd ona... O KURWA zostawiłem moją torbę. - Trzeba z nią szybko jechać do szpitala. Inny lekarz pomógł włożyć mu nosze do karetki. - pan nie może jechać z nami. - powiedział gdy chciałem wejść z nią. Podał mi nazwę szpitala, do którego mam jechać. 
Wszyscy pili. A nie... Niall, on dziś nie pił. Zacząłem szukać przyjaciela. Znalazłem go przy taśmie policyjnej. 
- Niall, musisz zawieść mnie do szpitala. - powiedziałem. Chłopak nie reagował, był zapatrzony w jeden punkt. Spojrzałem w tę samą stronę. Na ziemi leżał czarny worek, w którym zapewne było ciało tego skurwiela.- Niall!  - w końcu się ocknął i zawiózł mnie do szpitala. 

                                                                         ***
                                                                         


- Gdzie ona jest?!- krzyknąłem wchodząc do szpitala.
- Spokojnie. - upomniała mnie recepcjonistka- kogo pan szuka?.
- Victoria. Victoria Harris. Brunetka, przed chwilą przywiozła ją tu karetka. 
- Chwilka. - zaczęła grzebać w papierach. - nie ma tu wpisanej żadnej Victorii, ale faktycznie, przywieziono przed chwilą jakąś brunetkę z wypadku. 
- Tak, to ona. 
- Kim pan dla niej jest?
- to moja dziewczyna. 
- Przepraszam, ale nie możemy informować nikogo z poza rodziny. 
- Kurwa, kobieto! Widzisz tu kogoś z jej rodziny?! jestem tu jedyny!  Przed chwilą nie wiedziałaś jak się nazywa, w tej chwili powiedz mi co z nią
- Nie mogę..
- Albo mi mówisz, albo zniszczę twoje życie, jestem do tego zdolny, zrobię wszystko dla tej Niej!!
- Jest- jest na pukaniu żołądka. W jej krwi wykryto narkotyki. Jej stan jest ciężki, ponieważ dawka, którą wzięła była śmiertelna i jeszcze ten wypadek... - Dawka była śmiertelna? Co? Czy mój aniołek chciał się zabić? Przeze mnie?!- Znajduje się na drugim piętrze. 

                                                                        *

- Skontaktował się już pan z kimś z rodziny Victorii?
- Ona ma tylko ojca, ale włącza się poczta.- powiedziałem lekarzowi.- mogę do niej wejść?
- Nie powinien pan. - westchnął- ma pan tylko 10 minut. Ale ona i tak jest w śpiące. - wyminąłem faceta i udałem się do sali gdzie leżała Vicky. Jej twarz była poobijana, wyglądała spokojnie. 
- Skarbie, to co chciałaś zrobić... To wszystko moja wina. To przeze mnie chciałaś się zabić. Ale gdybyś dowiedziała się, że założyłem się... o to, że cię przelecę.. znienawidziłabyś mnie, myślałem, że to będzie dobre rozwiązanie. Niezobowiązujący seks z Nicol i spokój na całe życie. Teraz tak sobie myślę, że nie zrezygnowałaby tak szybko. Ale.... Nie powinienem się w ogóle zakładać. To było na początku, gdy mieliśmy zacząć nasze korki. Nie wiem co siedziało mi wtedy w głowie.. Wybacz mi proszę.- rozpłakałem się.  
- Malik. -wbiegła Bella. - Victoria. - podeszła do łóżka i zaczęła płakać. Ja szybko otarłem swoje łzy. 
- Bells.- wyszeptałem.- byłaś po jej ojca? Dzwoniłaś do niego?
- Zayn.. on.. on nie żyje. - ŻE CO KURWA? CZY KTOŚ ROBI SOBIE ZE MNIE JAJA?- to on potrącił Victorię. 
- Co ? Dlaczego? Co on tam robił?
- Jechał po nią, źle się czuła, szukała ciebie, później mówiła, że jesteś zajęty i ojciec ją odbierze. 
To wszystko moja wina...

         

____________________________
W weekend pojawi się epilog. :) 
Jesteście pewni na 100%, że chcecie część II tego opowiadania? :) 
Do zobaczenia :) 
proszę o wasze opinie w komentarzach <3 <3 
To serio bardziej nakręca do pisania ! 

sobota, 19 września 2015

Rozdział 33.

-Victoria, znalazłaś Zayna? Odwiezie cię?- zapytała Bella. - hej, czemu płaczesz? stało się coś?- otarłam łzy i sztucznie się uśmiechnęłam.
- Nie wszystko okej. - odpowiedziałam.- znalazłam Zayna, ale jest teraz zajęty. tata mnie odbierze - wyminęłam przyjaciółkę, nie chcę jej psuć wieczoru, nie chcę jej obarczać swoimi problemami. Mam ochotę zapaść się pod ziemię, ukryć gdzieś, być sama, nie chcę już oglądać Zayna. Zastatawiam się tylko dlaczego on to zrobił. Ostatnio układało nam się fantastycznie, gdy się sprzeczaliśmy, to tylko o głupoty. No i dzisiaj się na mnie chyba obraził, ale czy to jest powód, żeby pieprzyć się z inną? NIE, NIE JEST. Zayn jest pieprzonym dupkiem! Chcę o tym zapomnieć, Chcę o nim zapomnieć....

                                                                          ****
                                                              Chwile wcześniej...          
                                                                         *Zayn*    


- Czego chcesz, Nicol?- wysyczałem przez zęby.
- Musimy porozmawiać, nie uważasz? - chwyciła mnie za rękę i pociągnęła do jednego z pokoi, który okazał się łazienką. 
- Słucham- usiadłem na wannie i skrzyżowałem ręce. 
- Olałeś mnie, Malik. 
- Bo mam dziewczynę, którą kocham
 - Kochasz? Błagam cię.. - prychnęła. - nie wiesz co znaczy słowo "Kochać". Miałeś ją tylko przelecieć, a nie bawić się w jakieś związki. 
- Wyszło inaczej, Victoria jest dla mnie wszystkim.
- Oj bo się popłaczę..- udawała, że ociera łzę. Nie wierzę, że mogłem spotykać się z tak zimną suką. - Olałeś mnie dla jakieś dziwki! Pamiętaj, że to był zakład. Miałeś ją przelecieć i zostawić. 
- No i co chcesz? Wygranej? Proszę bardzo, nie obchodzą mnie pieniądze. 
- Nie chcę kasy.- uśmiechnęła się zadziornie i podeszła bliżej. - chcę ciebie. - paznokciem przejechała po mojej klacie. 
- Nie bądź śmieszna. - odepchnąłem ją. 
- Czyli chcesz, żeby Victoria dowiedziała się założyłeś się, o to, że ją przelecisz. 
- Nie zrobisz tego. - warknąłem.
- Chcesz się przekonać? - Nie. Wiem, że ona jest do tego zdolna... - to jak? 
- Tylko jeden raz i dajesz nam spokój?
- Jasne, skarbie. - wpiła się w moje usta, jednocześnie rozpinając mój rozporek. 
Co ja robię....
                                                                        *
Gdy było już prawie po wszystkim usłyszałem, że ktoś wchodzi. Serce mi stanęło, gdy zobaczyłem tam mojego aniołka. Widziałem jak łzy napływały jej do oczu, nie mogła złapać oddechu. 
- Victoria.. ja..ja..ja ci to wytłumaczę, skarbie. - jak ty jej to chcesz wytłumaczyć, debilu. 
"Rucham się z nią, bo nie chcę żebyś dowiedziała się, że założyłem się, że cię przelecę i nie chcę, żebyś się dowiedziała. " To głupie!
- Nie musisz się fatygować, przepraszam, że wam przeszkodziłam. -Jej ton.. słychać, że próbuje ukryć, że cierpi. Zraniłem dziewczynę, którą kocham całym sercem, obiecałem, że nigdy jej nie zranię, miała być ze mną szczęśliwa, zawsze... 

                                                                  *** Teraz***
                                                                       *Zayn*

- Widziałeś Vicky?- Zapytałem Liama. 
- Poszła do łazienki. - Tyle to ja wiem. - To te drzwi, na końcu korytarza.- Na parterze jest łazienka? Czego Victoria szukała na piętrze? Ciebie, idioto. Kierowałem się do miejsca wskazanego przez Peyno, gdy obok mnie przeszła moja mała brunetka. Głowę miała spuszczoną, więc może mnie nie widziała. Stałem jak słup soli, ale po chwili otrząsnąłem się i udałem za nią na dwór. Stałem na ganku i zacząłem ją szukać. Gdy ją znalazłem.. To był ułamek sekundy.. Pędzący wóz i mój aniołek wchodzący na jezdnię... pisk opon, samochód uderzający w drzewo i leżąca na środku jezdni, Victoria, która jest całym moim światem. 


____________________
Długo czekaliście, ale jest. 
Przepraszam, że tak długo. 
Chcę was zaprosić na mojego nowego bloga, piszę na nim pomysły, które tworzą się w mojej głowie z dnia na dzień, nie tak jak ten. O tym blogu myślę codziennie, może tego nie widać, bo rzadko wstawiam posty, ale kocham Tego bloga i pomimo, że straciłam dużo czytelników, będę go kontynuować. <3 

a mój nowy blog to:  fanfiction-zaynmalik.blogspot.com

jak pisałam wcześniej straciłam  dużo czytelników. Dlatego chciałabym aby pod tym rozdziałem było 
MINIMUM 5 KOMENTARZY! (Nowy Rozdział jest już gotowy)
5 KOMENTARZY, ALE NIE CHCĘ, ŻEBY BYŁY ONE Z ANONIMA. A JEŻELI BĘDĄ PODAJ MI SWOJEGO TWITTERA, COKOLWIEK. ;)