niedziela, 19 października 2014

Rozdział 24.

   Rano poczułam silną dłoń, oplatającą moją talię. Leniwie otworzyłam oczy i sięgnęłam po telefon, aby zobaczyć godzinę. 
- O cholera.. - wymsknęło mi się, gdy zobaczyłam, że jest po 9. Spojrzałam na Zayna, bo chciałam go obudzić, ale gdy zobaczyłam jak słodko śpi, postanowiłam zrobić dzień wolny od szkoły. Musnęłam ustami jego głowę. 


Udałam się do kuchni, by uszykować śniadanie. Zrobiłam jajecznicę, akurat gdy na dół zszedł Zayn. 
- Cześć kochanie.- zamruczał mi do ucha przygryzając je. 
-Cześć. - obróciłam się całując go. 
- Obudził mnie wspaniały zapach i na początku myślałem, że to śniadanie, teraz wiem, że to ty. - uśmiechnął się.
- Próbujesz się podlizać ? - uśmiechnęłam się kładąc talerze na stół.
- Nie, mówię tylko prawdę- Zaśmiał się.
- Dobra, dobra.. jedz. - uśmiechnęłam się i zaczęłam konsumować śniadanie. Po skończonym posiłku udaliśmy się do salonu. Leżąc na kanapie próbowałam czytać książkę, jednak Zayn nie pozwalał mi na to i ciągle głaskał mnie po udzie, gadając róże głupoty. 

  

- Ehh. Zayn ! 
- Wiesz, że mógłbym leżeć tak cały czas.- uśmiechnął się - W sumie mógłbym też przyzwyczaić się do zasypiania z tobą, wspólnych śniadanek..
- Które pewnie bym ja robiła, bo ty jesteś strasznym leniem. 
- Bo ty, kochanie, robisz najlepszą jajecznicę, ale nie mów tego mojej mamie. 
- Wiesz, że jesteś idiotą ? 
- Wiem, dlatego mnie kochasz. - uśmiechnęłam się i patrzyłam w te jego cudowne, brązowe oczęta. 
Po jakiś 30 minutach usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu. 

"Było cudownie, musimy tam znów wrócić." Z korytarza było słychać głos kobiety.
"Koniecznie." Ten głos należał z pewnością do mojego taty. 
"Fajnie, że wam się podobało" A ostatni do znienawidzonego przeze mnie Thomasa. Po chwili cała trójka pojawiła się w salonie, a my z Zaynem wstaliśmy. 
- Victoria.. nie jesteś w szkole ? - mój tata był bardzo zdziwiony, bo przecież ja zawsze byłam pilnym kujonem. 
- No... ee.. dziś zrobiłam sobie wolne. - powiedziałam zalewając twarz rumieńcami. 
- I Zayn razem z tobą ? - Zapytała ironicznym głosem Barbara. 
- Mięliśmy dziś mało zajęć. Po za tym Tom też nie jest w szkole. 
- Poprosiliśmy go, żeby po nas przyjechał.  
- Zwolniłem się z dwóch ostatnich lekcji - posłał mi głupi uśmiech. 
- O ile pojawił się w ogóle w szkole.- szepnął mi do ucha Zayn. To była prawda, od wyjazdu ojca i Barbary nie widziałam Toma ani razu w szkole. 
- Miałeś prawo mnie nie widzieć, bo ciągle się zrywacie, bądź w ogóle nie przychodzicie do szkoły- Thomas, najwyraźniej usłyszał uwagę Zayna. 
- To nieprawda. - oburzyłam się. 
- Dosyć ! - krzyknął tata. - Później porozmawiamy. Victoria idź się ubierz, bo nie będziesz paradowała w samej koszulce, która chyba i tak nie należy do ciebie. - Wściekła wyszłam z salonu kierując się na górę, Zayn podążył za mną. 
- Jezu jak oni mnie denerwują! - krzyknęłam, gdy tylko weszłam do pokoju. - Odkąd pojawiła się ta suka z tym swoim synkiem ja jestem ta zła, najgorsza. Grrr! 
- Vicky, spokojnie. Dla mnie zawsze będziesz ta najlepsza, najwspanialsza. - Zayn najwyraźniej próbował mnie uspokoić i w pewnym sensie pocieszyć. Lekko się do niego uśmiechnęłam i wyciągnęłam z szafy czarne legginsy i biały top. Poszłam do łazienki, gdzie ogarniałam się jakieś 20 minut. Gotowa wyszłam i ujrzałam Zayna, który siedział na łóżku w kurtce.
- Idziesz już ? 
- Muszę. 
- Dlaczego ? 
- Powiedzmy, że jadę do pracy. - powiedział całując mnie w czoło. Zeszliśmy na dół, Malik powiedział szybko "Do widzenia". 
Gdy miał już wychodzić, namiętnie mnie pocałował.
- kocham cię, mała. - uśmiechnął się delikatnie. 
- Ja ciebie też kocham, duży. 

- odezwę się jak skończę. 
- Dobrze. - jeszcze raz mnie pocałował i wyszedł. Miałam nadzieję, że dokończę książkę, jednak tata zawołał mnie do salonu.
 - musimy porozmawiać. Usiądź. - powiedział. Zajęłam miejsce na fotelu. 
- O co chodzi ? 
- Posłuchaj.. Wiesz, że ja i Barbara się kochamy. Postanowiłem się jej oświadczyć. - CO ? NO ŚWIETNIE. KURWA NO JAK WSPANIALE!! 
- mhym.. - tylko na tyle było mnie stać w tamtej chwili.- Mogę już iść ?
- Jeżeli musisz. Przyjęcie zaręczynowe będzie za tydzień w sobotę. - odpowiedziała Barbara. 
Poszłam do swojego pokoju i zaczęłam się kręcić w kółko nie wiedząc co robić. W końcu wyszłam na balkon. Kilka głębokich wdechów świeżego powietrza może mi pomoże.
- Vicky ? 
- Co ? 
- Jesteś zła ?Wiem, że jesteś zła. 
- Po co mi się pytasz skoro wiesz ? 
-Victoria, ja naprawdę kocham Barbarę. Też ją polubisz tylko daj jej szanse. 
- Mhym.. i zacznę mówić do niej ''mamo''. A może Toma będę nazywać swoim bratem ? 
- Victoria nie musisz mówić do niej "mama" wystarczy, że będziesz ją akceptować. Ona nie ma zastąpić ci matki. 
- Nikt jej mi nie zastąpi, a teraz proszę wyjdź. - tata bez słowa opuścił mój pokój. Co mam zrobić ? Komu się wygadać ? Do Zayna nie zadzwonię teraz, a Bella ma dziś zajęcia do 17. Czasem chcę uciec. Uciec od tego gówna, od tego cholernie popieprzonego życia. 
Uciec...
Zapomnieć... 
Na chwile....
W szybkim tempie otwarłam szafkę nocną i wyciągnęłam z niej woreczek z białym proszkiem. Przez chwile myślałam co zrobić. Podeszłam do biurka i usiadłam na krześle. Wyciągnęłam kartkę i wysypałam na nią. Wzięłam 10 funtów i zawinęłam je. teraz myślałam tylko o jednym. 

UCIEC NA CHWILE... 


                                                                                                                              C.D.N...

______________
Przepraszam, że taki krótki i beznadziejny. ;c

poniedziałek, 6 października 2014

Rozdział 23

Wstałam wcześnie rano, bo jakoś nie mogłam spać.  Spojrzałam na zegarek, który wskazywał na 5;20. założyłam swoje kocie kapcie i zeszłam na dół. Wstawiłam wodę do czajnika, ponieważ miałam ochotę na herbatę z cytryną. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu i zobaczyłam dwie wiadomości. 

                                1. "Przyjadę po Ciebie o 8. xx Zayn."
                                
                                2. " Wrócimy jutro rano albo po południu. :) Tata" 

Druga wiadomość mnie jakoś nie zainteresowała, za to na widok pierwszej uśmiechnęłam się.
  Wraz z herbatą poszłam do swojego pokoju, by wybrać ubrania na dziś. Postanowiłam ubrać się w : Czarne legginsy, top w tym samym kolorze, sweter we wzorki, brązowe kozaki i kremowy komin. Wchodząc do łazienki potknęłam się o ręcznik leżący na środku.
- Będę musiała później ogarnąć dom. - powiedziałam sama do siebie. Po krótkim prysznicu wysuszyłam włosy i wyprostowałam je. Stwierdziłam, że mam jeszcze dużo czasu, więc zaczęłam malować paznokcie na kolor czerwony.  Gdy wyschły zabrałam się za makijaż, który składał się z podkładu, cienkich kresek na powiekach, tuszu na rzęsach i błyszczyka. Ubrałam się a na szyję założyłam jeszcze długi naszyjnik z krzyżem. 

Zarzuciłam jeszcze kurtkę i wzięłam brązową torbę. Wychodząc z domu spojrzałam w lustro i poprawiłam włosy. Zakluczyłam dom i udałam się w kierunku opartego o samochód Mulata.
- Cześć piękna. - powiedział muskając moje usta. 
- Cześć - szepnęłam. - jedziemy ? 
- a musimy ? - uśmiechnął się oplatając ręce wokół mojej talli. 
- Zayn jesteśmy w ostatniej klasie, musimy. 
- Dobrze, dobrze. Ale po lekcjach porywam cię gdzieś. 
- Gdzieś ?
- No z okazji walentynek.. - pomasował się po karku.- nigdy tego nie "świętowałem'' i nie wiem co powinienem zrobić, ale chciałbym ten dzień spędzić z tobą.
- Ja też tego nigdy nie obchodziłam. - uśmiechnęłam się lekko.- To może po szkole pójdziemy po prostu na spacer a potem do mnie i razem coś ugotujemy, hmm ? To chyba lepsze niż chodzenie do restauracji czy kina. 
- Niech będzie. - odpowiedział całując mnie w czoło. 

                                                                       ***

Siedziałam na lekcji chemii i "słuchałam" o.. nie mam pojęcia o czym .. W rzeczywistości odliczam minuty do dzwonka. Chcę już być w domu. Z Zaynem. 
poczułam jak Bella szturcha mnie łokciem. 
- Co ? - skinęła głową na nauczyciela stojącego nad naszą ławką. 
- Panno Harris, zadałem pani pytanie. 
- Emmm.. Mógłby je pan powtórzyć ? 
- pytałem  co to jest substytucja wolnorodnikowa. 
- emm.. nie wiem - spuściłam głowę w dół.Czułam na sobie wzrok wszystkich obecnych w klasie. 
- Zostań po lekcji. - powiedział i zostawił mnie w spokoju przez resztę lekcji. Gdy się skończyła, każdy chwycił swoje rzeczy i wybiegł z sali, a ja podeszłam do biurka nauczyciela. 
- usiądź. - wskazał na ławkę naprzeciw jego biurka. - Co się z tobą dzieje, Victorio ? 
- Nic.. To jednorazowa sprawa.. po prostu jestem zmęczona.- powiedziałam patrząc w jego błękitne oczy. Jak na nauczyciela, był nawet przystojny. Miał ok. 36 lat,  jasnobrązowe włosy i lekki zarost. Każda dziewczyna się nim zachwycała, próbowały go poderwać, ja zostawałam przy zdaniu, że jest przystojny i tyle. 
- Jednorazowa mówisz? Popatrz tu mam twoje dwie kartkówki.. Obie są napisane na ocenę tróję. - wręczył mi kartki do ręki. - Victoria, byłaś najlepszą uczennicą w szkole, a w tej chwili słyszę wiele skarg na temat twoich ocen i zachowania, co się stało ? Stać cię na dużo więcej. 
- Nic.. Po prostu nie rozumiałam tych tematów. Następnym razem będzie lepiej - uśmiechnęłam się. 
-  Mam nadzieję. Z tego co wiem, masz wysokie aspiracje. - powiedział poprawiając koszulę. -Wiem, że twoim chłopakiem jest Zayn Malik, ale proszę cię, nie bierz z niego przykładu. 
- Z całym szacunkiem do pana, ale to są moje prywatne sprawy. Mogę już iść ? 
- Jasne, do zobaczenia Vicky. 
- Do widzenia.- powiedziałam wychodząc z sali. To była ostatnia lekcja na dziś. Przed salą czekał na mnie Zayn.
- Co tak długo tam robiłaś ?- zapytał gdy wyszliśmy przed budynek szkoły.
- mam kiepskie stopnie. Chciał na ten temat porozmawiać. - powiedziałam.
- Mam być zazdrosny ? - zapytał obejmując mnie. 



- O nauczyciela ? - zaśmiałam się.
- Nie tylko o niego. Chodzę z najpiękniejszą dziewczyną na świeci, mam takie prawo. 
- skończ. - dałam mu buziaka. - Idziemy do mnie? 
- Czy to jest jakaś propozycja? - zaśmiał się. 
- Proponuję tobie, żebyś się lepiej zamknął już. - poszliśmy do jego auta.Chłopak chyba wziął do serca moje słowa, bo nie odezwał się przez całą drogę. Gdy dojechaliśmy pod dom ani drgnął. 
- Obraziłeś się, serio ? 
- Nie, muszę jeszcze gdzieś jechać. - pocałował mnie w czoło. - wrócę za góra 30 minut. Kocham cię.
- Ja ciebie też. - powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam- Przyjedź szybko. - Weszłam do domu, ściągnęłam buty oraz kurtkę, rzuciłam się na sofę i leżałam tak, aż do przyjazdu Zayna. 

Gdy usłyszałam dzwonek do drzwi od razu pobiegłam mu je otworzyć. Gdy to zrobiłam, uśmiech od razu wtargnął na moją twarz. 

- Jejku, Zayn- powiedziałam gdy zobaczyłam piękny bukiet kwiatów, który trzymał w dłoniach.
- Wiem, że to trochę drętwe, ale chciałem...
- Są piękne. - powiedziałam i przytuliłam się do niego. - dziękuję. - musnęłam jego usta. - włożę je do wody, chodź. - poszliśmy do kuchni, nalałam wody do wazonu i włożyłam do niego bukiet.
- zaniosę je do twojego pokoju. -powiedział dając mi buziaka w policzek. - a ty myśl co będziemy jeszcze dziś robić. - wyszedł z kuchni a ja w tym czasie zamówiłam nasz dzisiejszy obiad, czyli kurczaka w pięciu smakach. 
- Zrobimy maraton filmowy ? - zapytałam gdy już przyszedł. 
- Jasne, zaczynamy od....
- na pewno nie od żadnych horrorów! 
- To wybierz coś.
- "3 metry nad niebem", czytałam książkę, jest świetna. 
- może być. - uśmiechnął się i poszliśmy do salonu. W połowie filmu przyjechał nasz obiad. Gdy jedliśmy, Zayn próbował mnie karmić, jednak coś mu nie wychodziło. Przy kolejnym filmie, leżałam przytulona do Zayna, cieszyłam się tą chwilą, jednak po chwili poczułam, że coś na mnie kapnęło. Z początku myślałam, że to Malik zasnął. Obróciłam się tak, by zobaczyć jego twarz. Z jego nosa kapała krew. Próbował to jakoś ukryć.
- Boże..- nigdy nienawidziłam widoku krwi. Robiło mi się słabo. 
- Spokojnie, za chwilę wrócę. - powiedział i skierował się do łazienki, bez zastanowienia poszłam za nim. 
- Usiądź tu i nachyl głowę. - ukucnęłam przy nim i trzymałam wacik przy jego nosie. 
- Victoria, wyjdź. proszę. 
- Ale..
- PROSZĘ.- podniósł ton. Bez słowa opuściłam pomieszczenie. Usiadłam w kuchni i podparłam głowę dłońmi. Po pięciu minutach przyszedł Zayn. 
- przepraszam. - powiedział całując mnie w czoło. - nie chciałem być niemiły. - powiedział i spojrzał mi w oczy.
- Brałeś. - powiedziałam odsuwając się o krok.
- nie.
- Zayn, widzę.. twoje oczy. Krwotok też pewnie przez narkotyki. - powiedziałam zła.- obiecałeś mi zero kłamstw!
- Victoria, ja. przepraszam.. nie chciałem psuć ci tego dnia. 
- Kurwa Zayn, ty nadal nic nie rozumiesz !! - krzyknęłam.- czy ty nie rozumiesz, że ja cię kocham i martwię się o ciebie ? 
- Ja ciebie też kocham, najbardziej na świecie, ale nie musisz się o mnie martwić, radziłam już sobie w gorszych sytuacjach. - powiedział, całując czubek mojej głowy. 

Po 23, gdy już oboje byliśmy spokojni, leżeliśmy, przytuleni do siebie w moim pokoju. Była cisza, ale myślę, że nikomu ona nie przeszkadzała. Zayn bawił się moimi włosami a ja głowiłam się, jak pomóc wyjść mu z nałogu. 
- Zayn ? 
- Hmmmm.. ? - zamruczał.
- Czy ty masz przy sobie jeszcze... narkotyki ? - zapytałam niepewnie. 
- Victoria, czy to ważne. 
- Odpowiedz. 
- Ehh. tak mam. 
- Daj mi je. - powiedziałam wyciągając po nie dłoń. 
- Dać ? Po co ? 
- Po prostu. Chcę je zobaczyć. - chłopak niechętnie sięgnął do tylnej kieszeni swoich jeansów i wyciągnął mały woreczek z białym proszkiem, podał mi go. Ostrożnie oglądałam zawartość
- To amfetamina ?
- Tak. 
- Jak to się bierze? 
- Victoria, po co ci to wiedzieć ? 
- Bo chcę wiedzieć. 
- można to palić, dawać dożylnie, wciągać przez plastikową rurkę, albo po prostu wetrzeć w dziąsła. 
- Ty jak bierzesz? 
- Wciągam i wcieram. - powiedział po chwili. Obróciłam się tak, żeby widzieć jego oczy.
- Zayn, ufasz mi ? 
- Oczywiście. 
- Schowam to dzisiaj. nie chcę, żebyś dzisiaj brał.- westchnęłam.- nie chcę, żebyś brał w ogóle, ale wiem, że to dla ciebie będzie trudne.
-Dobrze..zostaw - powiedział całując mnie. Po długiej rozmowie w końcu oboje zasnęliśmy przytuleni do siebie. 

__________
ZNOWU dawno mnie tu nie było. Halooo jest ktoś jeszcze ?