niedziela, 24 listopada 2013

Rozdział 7.

     Znacie to uczucie, gdy czujecie się niepewni swoich uczuć ? Gdy nie wiecie co macie robić, myśleć. Ciągle zastanawiacie się co robi ta osoba, czy was tylko lubi czy może coś więcej.. Nie możecie normalnie funkcjonować, bo te myśli nie dają wam spokoju... 
     Tak mam ja... Mimo że znam go zaledwie dwa miesiące nie mogę przestać o nim myśleć.. Wiem, nigdy nie spojrzy na mnie tak jak ja patrze na niego. Te jego pocałunki, słodkie słówka to jego styl bycia. On nie wie że robiąc coś takiego daje mi tą idiotyczną nadzieję, dla niego to na porządku dziennym i pewnie z każdą dziewczyną tak pogrywa. Próbuję skupić się na nauce, przyjaciołach, nawet chciałam znaleźć sobie inny obiekt westchnień jednak to nic nie dało. Ciągle gdy zamykam oczy widzę jego idealne rysy twarzy, przepiękne brązowe oczy, ciemne włosy, a jak przygryza wargę to po prostu odpływam. Ale gdy pomyślę o jego zmianach nastroju... Nie umiem sobie wytłumaczyć dlaczego w jednej chwili jest uśmiechnięty, wesoły, czuły, a po chwili zmienia się w bezuczuciowego palanta. 
Jednak cieszę się że właśnie jemu dawałam te korepetycje, że to jego poznałam i że to z nim tak świetnie się czuję... 
 Chwila !! CZY JA SIĘ ZAKOCHAŁAM ? 
   
     Od kilku dni właśnie te myśli zaprzątają moje myśli.. Nie mogę się na niczym skupić ! Nawet teraz kiedy mam biologię i najważniejszy test w tym semestrze. Wczoraj wieczorem miałam się uczyć, a ja co robiłam ? Szczerzyłam się jak głupa do telefonu i pisałam z nim smsy. Do tego jeszcze na mojej szyi jest wielki, fioletowy siniak zwany również malinką. Próbuję ją jakoś zakryć włosami, a rano nałożyłam pełno podkładu na nią. 

Dzwonek !! 
- Podajcie sprawdziany do przodu. Postaram się je sprawdzić do końca tygodnia. - powiedziała pani Blue. Podałam kartkę chłopakowi siedzącego przede mną i wyszłam z sali. 
- Jak ci poszło ? Jak zwykle 6 ? - uśmiechnęła się Bella.
- Niekoniecznie. Nie uczyłam się w ogóle. - odpowiedziałam poprawiając pasek od plecaka na moim ramieniu. 
- Ty się nie uczyłaś ? - Jej szczęka opadła. - Zaraz, zaraz co ty tutaj masz ? - powiedziała i odgarnęła kosmyk moich włosów, które natychmiast poprawiłam tak jak były. 
- Nic. - zapewne na moich policzkach pojawił się rumieniec. 
- Vicky, znam cię nie od dziś. - uśmiechnęła się. - Co wczoraj robiłaś ? 
- Emmm.. 
- MÓW !  -Niemalże krzyknęła. 
- Byłam z Zaynem... - uśmiechnęłam się. 
- Z Malikiem ? On ci to zrobił ? Jesteście parą ? 
- Tak, tak i nie. - spojrzałam na czubki swoich butów. - Bells ja już muszę lecieć na lekcję. 
- Niech ci będzie. Później opowiesz mi resztę. - Zaczęłam biec do sali, bo było już dawno po dzwonku. Wbiegłam do sali i  przeprosiłam nauczyciela za spóźnienie. 

                                                           ***
W stołówce jak zwykle było pełno osób i wielka kolejka po jedzenie. Na szczęście nie byłam głodna i zadowoliłam się butelką wody mineralnej. Wzrokiem poszukiwałam Belli. 
- Buuu - przyjaciółka podeszła do mnie jak zwykle z wielkim uśmiechem na twarzy. - tam jest twój Romeo. - wskazała palcem na stolik przy którym siedziała czwórka chłopaków ( możliwe że nie wspominałam : Louis nie chodzi już do szkoły) Przewróciłam tylko oczami. - Idziemy do nich. - popchnęła mnie i ich stronę. 
- Cześć. Możemy się dosiąść ? - Isabella przejęła inicjatywę a ja wolałam patrzeć w najpiękniejsze oczy świata. Z Zaynem nic nie mówiliśmy tylko patrzeliśmy na siebie. 



Zajęłam miejsce naprzeciwko niego. Mogłabym patrzeć cały czas się tak patrzeć, gdyby nie osoby siedzące obok mnie, a konkretnie Liam i Niall. 
- Jak tam ? - zapytał Payne. 
- Nic ciekawego. - powiedziałam i zrobiłam łyk wody. Mój każdy ruch kontrolował Malik. 
- Ty nic nie jesz ? - Niallowi omal oczy nie wypadły. 
- Nie jestem głodna. - uśmiechnęłam się. Później zaczęła się rozmowa ooo... sama nie wiem o czym. Hazza kłócił się z Niallem kto jest silniejszy. A ja byłam szczęśliwa, bo ponownie nawiązałam kontakt wzrokowy z Mulatem. Po chwili chłopak się chytrze uśmiechnął i kiwnął głową w bok, co pewnie znaczyło że chce ze mną stąd wyjść. 
- Wiecie co, ja już idę do sali. - uśmiechnęłam się i wstałam. 
- Poczekaj, też idę, przecież mamy razem lekcje. - Zayn wstał i poszedł obok mnie. Korytarz świecił pustkami.. pewnie wszyscy są na stołówce. Przy mojej szafce chłopak przycisnął mnie do niej. Jego ręka wędrowała wzdłuż mojego brzucha, a nasze czoła się opierały o siebie. Miałam strasznie nierówny oddech, z resztą on też. Przygryzłam dolną wargę gdy on odgarnął moje włosy i uśmiechnął się na widok swojego wczorajszego dzieła. 
- Jesteś taka piękna. - powiedział i przejechał palcem po mojej wardze. Czy własnie najprzystojniejszy chłopak w szkole powiedział że jestem piękna ?!
- Zayn... ja nie wiem czy powinniśmy. 
- Ciii.. nikt przecież nie musi wiedzieć. - uśmiechnął się chytrze. Dzwonek !!!!!! zepsuł mi taką piękną chwile... O matko. Malik uśmiechnął się i zaczął iść w stronę sali. Ja po chwili do niego dołączyłam. Standardowo zajęłam miejsce pod oknem, jednak szokiem było dla mnie gdy wolne krzesło obok mnie zajął Zayn. 
- Chyba mi nie zabronisz ? - zadziornie się uśmiechnął. 
- Zastanowię się- spojrzałam się na niego i całkiem nieświadomie oblizałam wargę.
- Kochanie, takie na takie rzeczy przyjdzie czas po lekcji. - zarumieniłam się i zaczęłam bazgrać po zeszycie. Po chwili pan Williams zaczął dyktować notatki, więc w miarę możliwości próbowałam je starannie pisać, jednak nie mogłam się skupić gdyż szanowny pan Malik ciągle mi w tym przeszkadzał. Szturchał mnie ramieniem, patrzył się jak w obrazek, co mnie bardzo rozpraszało. Gdy zaczął macać ?! No nie mogę tego inaczej określić. W każdym razie zaczął macać moje udo, czułam się dziwnie i próbowałam jakoś dyskretnie przerwać mu tę czynność, jednakże z każdym moim 'protestem' jego dłoń jechała coraz wyżej. 
- Zayn...- szepnęłam błagalnie. - Skończ. Proszę. 
- Dlaczego ? Nie podoba ci się to ? - zamruczał mi do ucha. Na szczęście nauczyciel pisał coś na tablicy i nie widział co on wyczynia. 
- Nie o to chodzi... Po prostu skończ.- Zdecydowanym ruchem zrzuciłam jego rękę i odsunęłam się kawałek od niego. Nie chodziło o to że mi się to nie podobało.  Wręcz przeciwnie. Ale dziwnie się czułam gdy mnie tak dotykał. Może gdyby robił to w niepublicznym miejscu, byłoby inaczej. W każdym razie nie odzywał się do końca lekcji. 

                                                                     ***

Czekałam pod szkołą aż szanowny pan Malik raczy wyjść z budynku. Dziwne, ja za nim czekam.. No ale po francuskim w ogóle się do mnie nie odzywał, nie spojrzał się i nie wiem o co mu chodzi. Nie chce ze mną gadać, bo nie dałam się marać ? Z innym chłopakiem dawno dałabym sobie spokój, jednak z nim muszę sobie wszystko wyjaśnić... Oparłam się o zimną ścianę i myślałam co mu powiem "Cześć, przepraszam że nie pozwoliłam ci mnie macać, to się więcej nie powtórzy." Obróciłam się w stronę drzwi wejściowych i  co zobaczyłam ? Uwieszoną blondynkę na szyi Mulata, która obdarowywała go czułymi pocałunkami. 
Gdy mój wzrok spotkał się z zabójczym spojrzeniem Malika, coś we mnie pękło. Zagryzłam dolną wargę by powstrzymać płacz. Bolało mnie to. Tak cholernie bolało. Co on ze mną robi ? Najpierw daje mi tą idiotyczną nadzieję, a później zostawia ?
 Szybkim krokiem, o ile nie biegiem, poszłam w stronę domu. Gdy byłam na tyle daleko, żeby mnie nie widzieli, dałam moim łzą spokojnie spływać. Ja wiedziałam że nic z tego nie będzie, ale ciągle się łudziłam... "Jesteś taka piękna" te słowa ciągle chodziły mi po głowie... Po jaką cholerę mi to mówił ??? Ja wiem, nie byliśmy razem, ale tak się zachowywał. Całował, przytulał, dotykał... innemu chłopakowi na to w życiu nie pozwoliłbym  na takie coś, a on ? Miał wolną rękę...
Przystanęłam na chwilę, gdyż zaczął dzwonić mój telefon. 

*Rozmowa telefoniczna*
Victoria : Halo ? 
Zayn : Cześć kochanie. 
Victoria : Czego chcesz ? 
Zayn : Jeszcze ci nie przeszło ? Okres masz czy co ? 
Victoria : Nie twój interes. Mówisz co chcesz czy kończymy te rozmowę ? 
Zayn : O co ci kurwa chodzi ? Zrobiłem ci coś ? 
Victoria : Po prostu daj mi spokój, jasne ? Cześć. 

*Koniec*

"Nie płacz... nie warto" Ciągle powtarzałam sobie to w myślach. Zaczęłam biec do domu. Chciałam po prostu posiedzieć sobie i przestać myśleć o nim... 

                                                                    ***

    Leżałam sobie już wykąpana w mojej ulubionej piżamce w pandy. Na wieczór nic nie planowałam no może oprócz picia kakaa i czytania książki. Leżałam i zaczytana w lekturze próbowałam oderwać się od świata. Prawie mi to wyszło jednak usłyszałam ciche pukanie i musiałam oderwać się od książki. 
- Proszę. - powiedziałam. Nic... nikt nie wchodzi. Wstałam i otwarłam drzwi. Na korytarzy nikogo nie było. Podrapałam się po głowie i chciałam wrócić na miejsce, jednak znów usłyszałam pukanie, tym razem głośniejsze. Po dłuższej chwili spostrzegłam się że te pukanie dochodzi z okna. Podeszłam bliżej i na balkonie zobaczyłam....

 Harrego, Liama, Nialla i Louisa. Co oni tu robią ? Pośpiesznie otwarłam drzwi i wpuściłam ich do środka. 
- Co wy tu robicie ? - zapytałam, patrząc jak rozsiadają się na moim łóżku. 
- Przyszliśmy odwiedzić koleżankę. - zaśmiał się Harry. 
- O tej godzinie ? - oczy prawie mi wyleciały. 
- Przepraszamy, ale chcieliśmy z tobą pogadać - uśmiechnął się  Liam... Tak on chyba jest najrozsądniejszy... chyba. 
- O czym ? - usiadłam tak żeby ich widzieć. 
- Jak ci życie mija młoda ? Dawno się nie widzieliśmy. - zaśmiał się Louis i zaczął 'czochrać' moje włosy. 
- Wszystko ok, stary. 
- na pewno  wszystko ok ? Słyszeliśmy waszą kłótnię przez telefon z Zaynem. - powiedział Niall.
- Ehhh.. to.. jest okej- skłamałam, ale miałam im powiedzieć prawdę  ? Wykluczone. To przecież przyjaciele Malika i pewnie powiedzieliby mu o tym. 
- Nie wydaje mi się. On też lekko jest zły...
- Zły ?
 - No tak wiesz ma swoje problemy i nie chce dać sobie pomóc. Myśleliśmy że ty mu jakoś...  - Hazza walnął Nialla w ramie i szepnął mu coś typu "ona nic nie wie'' 
- O czym nie wiem ? 
- Victoria, nie będziemy ci o tym mówić. Jeśli on zechce to ci powie - powiedział Harry. 
- Jasne, rozumiem. - krzywo się uśmiechnęłam. 
- A powiesz nam o co poszło ? 
- Sama nie wiem... - kolejne kłamstwo. - z resztą nieważne. 
- My się już będziemy zbierać, bo zmęczona jesteś. - uśmiechnął się Hazz. 
- Dobranoc. - powiedzieli równo i weszli na balkon. 
- Trzymaj się młoda. - krzyknął Lou i po chwili już go nie było. 
- Pamiętaj że możesz na nas liczyć. - uśmiechnął się Liam. - jak będziesz miała jakiś problem dzwoń do mnie o każdej porze dnia i nocy. - pocałował mnie w policzek i ruszył w ślady kolegów.  
  Cieszyłam się z ich wizyty, bo widzę że nie jestem im obojętna. Wtulona w kołdrę, próbowałam zasnąć, ale wciąż chodziły mi po głowie słowa Nialla " On ma swoje problemy ", jakie ? chyba mi nie ufa, bo nic mi o tym nie powiedział....


___________
jest ktoś tu jeszcze ? Haloooooooo ! Komentarzy brak, a liczba wyświetleń maleje :C . Błagam Was, piszcie swoje szczere opinie, bo jest mi naprawdę przykro gdy wchodzę a tu nic ;c

niedziela, 17 listopada 2013

Rozdział 6.

- Victoria, słuchasz mnie, w ogóle ? 
- No jasne Bells. - uśmiechnęłam się sztucznie. 
- Tak ? To o czym mówiłam ? 
- Emmm... O kartkówce ? - moje relacje z Isabellą popsuły się odkąd ona zaczęła robić swoją karierę modelki po za Londynem. Nie zwierzałam jej się tak jak kiedyś i czułam że ona też nie mówi mi wszystkiego.
- Vicky, co się z tobą dzieje ? 
- Oj nic takiego. - uśmiechnęłam się do niej. - muszę już lecieć, do zobaczenia. - poszłam w stronę sali gdzie miałam mieć teraz francuski. Ciekawe czy Malik się pojawi... Nie widziałam się z nim od tamtej imprezy. Weszłam do sali gdzie nie było zbyt wiele uczniów. Szczerze ? Zwróciłam uwagę tylko na jednego z nich. Siedział w ostatniej ławce pod ścianą. Zacisnęłam pięść na pasku od mojej torby i zajęłam swoje miejsce. Po krótkiej chwili wszedł do sali nauczyciel. 
-Dzień dobry.- powiedział jak zwykle bez entuzjazmu w swoim głosie. - Jak już w zeszłym tygodniu wspominałem, wykonacie prezentację lub plakat na temat który każdej grupie dam. A właśnie, podzieliłem was na dwuosobowe grupki. Listę wywiesiłem na tablicy przy drzwiach, sprawcie z kim jesteście. I pamiętajcie. - Pogroził palcem. - żadnych zmian, każdy ma coś robić, jasne ? - na zajęciach było jakoś dziwnie. Wszyscy byli ciekawi z kim będą pracować nad projektem.. 
 Gdy nadszedł długo wyczekiwany dzwonek wszyscy podbiegli do tablicy. Chcąc poczekać aż tłum zmaleje stałam na uboczu. Gdy zostały zaledwie 4 osoby podeszłam i szukałam swoje nazwisko..
                                            "Victoria Harris & Zayn Malik " 


Po prostu świetnie, lepiej być nie może.. W sumie sama nie rozumiałam swojego zachowania ale nie chciałam spędzać z nim czasu. Nie wiem dla czego tak było... Głęboko westchnęłam i wyszłam z sali kierując się do szafki. Schowałam w niej książki i z całej siły trzasnęłam drzwiami. 
- Hej. - usłyszałam głos za sobą. Odwróciłam się i ujrzałam Liama.
- Siemka. - powiedziałam. 
- Idziesz na stołówkę ? Wszyscy już tam czekają za nami. Bella też. - uśmiechnął się. 
- Okej. - Zdziwiło mnie że Isabella jest z nimi, bo wydawało mi się że oni się nie znają. 
 Na stołówce zobaczyłam stolik gdzie rzeczywiście siedziała moja przyjaciółka wraz z przyjaciółmi Zayna. Właśnie.. Brakowało tylko jego. Posłałam uśmiech w stronę znajomych i ustawiłam się w kolejce po posiłek. Wzięłam sałatkę i sok pomarańczowy. Idąc u boku Liama w stronę stoliku zauważyłam Nicol z plastrem na nosie. 
- Ładnie ją urządziłaś. - szepnął mi do ucha. 
 Usiadłam obok Belli.  
- Jest nasz bokser. - krzyknął Harry. 
- Skończ, Styles. - posłałam mu groźne spojrzenie. 
- Chciałem ci tylko pogratulować. Nieźle obiłaś jej nos. - zaśmiał się. Rozmowa kręciła się wokół jakiś totalnych bzdur. Wszyscy się śmialiśmy, a Niall tak się zaczął chichotać że aż opluł Liama.  Dowiedziałam się że nie tylko ja nie lubię Nicol. 
 Gdy wcześniej wspomniana dziewczyna wraz ze swoim ''chłopakiem'' dosiedli się do stolika zapadła totalna cisza, którą przerwał Horan. 
- Nicol, jak twój nos ? Boli cię jeszcze ? - Wszyscy po jego słowach zaczęli się cicho śmiać. Ta tylko spojrzała się na mnie z pogardą. 
- Victoria, Bella.. Mam do was pytanie. - uśmiechnął się Liam. - Co robicie w sylwestra ? - Spojrzałam się na Izzy, która z kolei spojrzała się się na mnie. 
- W sumie to jeszcze nie wiemy. - uśmiechnęła się blondynka. 
- To w takim razie zapraszam was do mnie . - powiedział. - Szczegóły podam wam później. 
- Okej - uśmiechnęłam się. - Dobra, ja lecę, bo mam w-f i muszę się przebrać. - powiedziałam i odeszłam od stolika. 
- Poczekaj, ja też to teraz mam. - Mulat odszedł od stolika i poszedł za mną. Wyszliśmy ze stołówki i pokierowaliśmy się w stronę sali gimnastycznej. Szłam szybko żeby być już na miejscu. 
- Poczekaj. - Zayn chwycił mnie za ramie i obrócił tak że teraz na niego patrzałam. - O co ci kurwa chodzi ? 
- O nic. 
- Przecież widzę że jesteś na mnie zła. Tylko nie wiem co ci zrobiłem. - walnął pięścią w szafkę obok. Nie lubiłam agresywnych ludzi, a w jego oczach widziałam złość. - A może ty jesteś po prostu zazdrosna o Nicol ? - zaśmiał się. 
- Nie jestem o nikogo zazdrosna. Mam w dupie z kim się pieprzysz ! - powiedziałam.

Wiedziałam że moje słowa go zdenerwowały. 
- Chodź. - pociągnął mnie za rękę w stronę wyjścia. 
- Zayn, co ty do cholery robisz ? - krzyknęłam gdy byliśmy już za bramą szkoły. Trzymał mnie tak że opierałam się się o drzwi od jego auta a on przypierał się swoim ciałem o moje. 
- Zwalniam cię z lekcji. -  uśmiechnął się i spojrzał  mi w oczy. 
- Nie ! Wracam do szkoły. - próbowałam wyrwać się z jego uścisku. 
- O nie moja droga. -zaczął muskać moją szyję, obojczyki i przygryzł płatek mojego ucha.-dziś złamiemy kilka zasad. - ponownie przyssał się do mojej skóry... Jutro pewnie pozostanie mi piękna malinka na szyi.. 



- Ale... - nie umiałam mu się sprzeciwić gdy tak robił. 
- Wsiadaj do auta. - powiedział i otworzył mi drzwi. Usiadłam i zaczęłam analizować jego zachowanie. 
- Gdzie ty chcesz jechać ?- zapytałam. 
- Zobaczysz. 
- Jak chciałeś się urwać z lekcji trzeba było wziąć Nicol, a nie mnie !
- Mówiłem. Jesteś zazdrosna. 
- Nie jestem zazdrosna, po prostu ją byś sobie poruchał, a wziąłeś mnie i nic nie zrobisz. - powiedziałam i podkuliłam nogi. 
- Zobaczymy. - powiedział prawie niesłyszalnie. Spojrzałam na jego twarz, na której był chytry uśmieszek. 

                                                                      ***

  Samochód zaparkował pod jakimś budynkiem w dość nieprzyjemniej dzielnicy. 
- Co to za miejsce ? - zapytałam. 
- Agencja towarzyska, jestem jednym z alfonsów a ty będziesz nową dziewczyną do towarzystwa. - Spojrzałam na jego twarz która była bardzo poważna. Zaczęłam się bać. Po chwili zaczął się głośno śmiać. - Żartuję przecież. 
- Wiedziałam to. - skłamałam. 
- Jasne.. Bałaś się. -Wysiadł z auta i otworzył drzwi z mojej strony. - Może nie jest to burdel ale trzymaj się blisko mnie. - objął mnie w talii i prowadził ku wejściu. Gdy weszliśmy od razu poczułam zapach dymu. 
- Gdzie my jesteśmy ? 
- W kasynie. - powiedział. Zaczęłam się znów bać, bo nie lubię takich miejsc. Widziałam spojrzenia mężczyzn w moją stronę. Niektórzy gwizdali a inni krzyczeli coś w stylu ''mogę pomacać twoją pupcię " - Spokojnie, jak jesteś ze mną nic ci nie grozi. - Powiedział i delikatnie pocałował mnie w czoło. Może to dziwne, ale rzeczywiście z nim czułam się bezpieczniej. Chłopak usiadł przy stoliku gdzie gra się w pokera i posadził mnie na swoich kolanach. Jakiś starszy mężczyzna zaczął bacznie mi się przyglądać gdy tasował karty. Każdemu rozdał po kilka kart. 
- A ta ślicznotka gra ? - zapytał się. 
- Tylko obserwuję. - odpowiedziałam i poczułam jak ręka Zayna bardziej dociska mnie go jego ciała.  Chłopak zaczął w skupieniu grać a ja tylko patrzyłam i próbowałam zrozumieć reguły tej gry.
 Po kilku rundach Malik zgarnął  150 funtów. Ostatnia partia była o 1000, widziałam jak wszyscy się stresują. Patrzyłam w karty chłopaka myśląc co może postawić. Jednak nie mogłam się skupić, bo wolałam podziwiać jego niebiańską urodę. Spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął. 
- Wybierz kartę. - powiedział. 
- Nie, ja nie umiem w to grać, a nie chcę żebyś przegrał. 
- Ufam ci. - przybliżył się i musnął moją szyję a po chwili przyssał się do niej. Pewnie będzie ślad... 
- Emmmm.. ta. - wskazałam na czerwonego króla. Chłopak się uśmiechnął i zrobił tak jak mu radziłam. No pięknie... Jak przegra to będzie moja wina. Gdy doszło do sprawdzania czułam jak serce zaczyna mi mocniej bić. 
- Wygraliśmy. - krzyknął uradowany Malik. Chłopak wziął pieniądze ze stołu i dał mi je. 
- Nie, ja ich nie wezmę. To twoja wygrana. - powiedziałam oddając mu. 
- Nie.. Ja wygrałem 150 funtów a ty te 1000. - uśmiechnął się. 
- Zayn ! Ja tego nie wezmę. 
- To podzielimy się. Po połowie. - wstał i przytulił się do mnie tylko po to żeby wsunąć mi pieniądze do tylnej kieszeni moich spodni. Po chwili podszedł do nas jakiś czarnoskóry chłopak. 
- Malik, powinieneś już sobie stąd iść. - powiedział i szepnął mu coś na ucho. 
- Wypuść nas tylnym wyjściem. - poprosił chłopaka. Zayn ponownie objął mnie i przepychając się przez tłum ludzi weszliśmy do malutkiego pomieszczenia gdzie znajdowały się drzwi. Wyszliśmy i spojrzałam na niebo które było już granatowe. Chłopak pośpiesznie zaprowadził mnie w stronę auta i wpuścił do środka. 
- O co tu chodzi ? - zapytałam zła. 
- O nic. Patrz która godzina. Twój tata na pewno się martwi. 
- Przecież wiesz, że nie o to mi chodzi. Czemu musieliśmy wychodzić tyłem ? Co mówił ci ten koleś ? 
- Po prostu do kasyna przyszedł jakiś koleś z którym mam na pieńku i nie chciałem żeby cię zobaczył. - powiedział zaciskając ręce na kierownicy. 
- dlaczego ?
- No bo kurwa nie ! - krzyknął a ja zamilkłam. Obróciłam się w stronę okna i patrzyłam na krajobraz za nim.
 Gdy podjechaliśmy pod mój dom Zayn wyszedł i otworzył mi drzwi.  
- Przepraszam. - podszedł do mnie bliżej. - Nie dąsaj się  już tak. 
- Zayn.. Kto to był ? 
- Nikt ważny.. Nie myśl już o tym. - podszedł do mnie i pocałował mnie w czoło. 

                         

- Dobranoc - uśmiechnął się i odszedł. Weszłam do domu gdzie czekał na mnie zezłoszczony tata. 
- Gdzie ty byłaś ?- krzyknął. 
- Na korkach. - skłamałam.. 
- Co to był za chłopak. - kurde... musiał patrzeć przez okno.
- Nikt ważny... Odwiózł mnie tylko do domu. 
- Kochanie, wiesz że nie mam nic przeciwko temu że spotykasz się z kimś, ale są telefony i mogłaś mnie poinformować, że wrócisz później. - uśmiechnął się i przytulił mnie. - muszę pogodzić się z tym, że moja mała córeczka dorasta.
- Tato.. z nikim się nie spotykam. To tylko kolega. 
- Na razie kolega... 

_________________________
Proszę Was moje kochane o komentarze :) Wiem, że wymuszam, ale naprawdę czasem myślę że nikt tego nie czyta ;c  Jak sądzicie; lepiej dodawać te gify czy nie ? :) xox 

poniedziałek, 11 listopada 2013

Rozdział 5.

   mile widziany komentarz, dla was to sekunda a dla mnie motywacja do dalszego pisania xoxo
 _________________________

       Szłam ulicą. Na dworze robiło się już coraz ciemniej. Tata zapomniał zrobić zakupów więc musiałam go w tym wyręczyć. Mimo że mam prawo jazdy tata nie kazał mi jeździć o tej porze samochodem, dziwne prawda ? Byłam od niego całkowicie uzależniona.. 
Wchodząc na teren parku, którym codziennie chodziłam, przeszły mnie ciarki. Rozjaśniał go tylko biały puch, który ciągle spadał z nieba. W parku byłam sama, przynajmniej tak wydawało mi się na początku. Po kilku minutach drogi zauważyłam dwie postacie, które zacięcie ze sobą rozmawiały. Z daleka widziałam że było to 2 mężczyzn. Nie chcąc przechodzić teraz obok nich schowałam się za jednym z drzew i obserwowałam ich z daleka.  Nagle jeden podszedł bliżej i zaczęli się bić. Byłam przerażona, ale moje nogi odmawiały posłuszeństwa. Wyższy chłopak znokautował niższego. Ten szybko wstał i zaczął uciekać w przeciwnym kierunku. Oparłam się o drzewo i odetchnęłam z ulgą. Wyszłam z mojej 'kryjówki' i chciałam pójść w stronę sklepu. Spojrzałam przed siebie i zauważyłam chłopaka który przed chwilą się bił. Szedł w moją stronę. "Victoria nie bój się, przejdź i nie patrz na niego, będzie dobrze" Powtarzałam sobie w myślach. Im byłam bliżej tym bardziej zastanawiałam się skąd znam tę figurę. Spuściłam wzrok i nie chcąc patrzeć na mężczyznę.. Prawie udało mi się go ominąć bez żadnych spojrzeń, ale moje "szczęście" mi na to nie pozwoliło i potknęłam się o własne nogi. Chłopak obrócił się i podszedł do mnie. Przykucnął przy mnie i się uśmiechnął. 
- Dlaczego mnie to nie dziwi, niezdaro. - powiedział pomagając mi wstać. Gdy już stałam o własnych siłach odsunęłam się od chłopaka. 
- O co ci chodzi ? - warknął. Nie odpowiedziałam tylko szłam przed siebie. W mojej głowie nasuwało się wiele pytań : Dlaczego pobił tego chłopaka ? Dlaczego mi pomógł ? I pytanie które nie znam odpowiedzi od początku naszej znajomości : Czemu jego humor tak często się zmienia ? - Victoria, mówię do ciebie. - Zaczęłam się jego bać. Otrzepałam spodnie od śniegu. 
- Dzięki za pomoc, muszę już iść. - odwróciłam się i chciałam iść lecz przytrzymał mój nadgarstek.  
- Co ? - krzyknęłam. Ten nic nie powiedział tylko przysunął mnie do siebie i wbił swoje wargi. Próbowałam się wyrwać z jego objęć jednak po chwili mu uległam. 


Gdy się od siebie oderwaliśmy spojrzałam mu głęboko w oczy. Chłopak przygryzł wargę i chciał ponowić pocałunek jednak tym razem skutecznie odsunęłam się od niego. 
- Powiesz mi o co ci do cholery chodzi ? 
- O co mi chodzi ? Najpierw rezygnujesz z korepetycji, potem nie przychodzisz do szkoły, wieczorem widzę cię bijącego jakiegoś chłopaka a teraz mnie całujesz. I co ja mam o tobie myśleć ? - krzyknęłam. 
- Victoria ! Ja cię... 

                                                                      ***
    Ten sen... Cały czas o nim myślałam.. Nie mogłam się na niczym skupić.. W sumie nigdy nie wierzyłam w te ''prorocze'' sny, ale ten był taki, taki... Realistyczny ? Gdy się obudziłam myślałam, że to prawda, ale po chwili namysłu, domyśliłam się że to był sen. 
  Siedziałam na biologii i nie mogłam się w ogóle skoncentrować na lekcji, na tym co mówi nauczyciel. Jeszcze na francuskim nie było Zayna. W mojej głowie rodziły się czarne scenariusze. Bella też nie raczyła pokazać się w szkole.
 Po skończonych zajęciach stanęłam jak słup na korytarzu, nie wiedziałam gdzie mam iść, mimo że lekcje się skończyły. Patrzyłam na ludzi i nic... Nie wiem co się ze mną dzieje czułam się jakbym nie istniała. 
Chciałam iść do domu, ale gdy się odwróciłam zobaczyłam jego. Stał i patrzył się w moim kierunku. 


Zagryzłam dolną wargę i poszłam w jego stronę, a następnie skutecznie go wyminęłam. Wybiegłam na boisko szkolne gdzie wpadłam na kogoś. 
- Przepraszam - powiedziałam i podniosłam wzrok. To był jeden z przyjaciół Zayna. 
- Nic się nie stało. - chłopak pokazał swoje idealnie białe zęby. - Gdzie tak się śpieszysz ? 
- Do domu. - lekko się uśmiechnęłam.
- Może cię odwieść ? Chcesz iść pieszo w taki mróz ? 
- Hmmm.. - spojrzałam na Malika który akurat wychodził ze szkoły. - Dobrze. - powiedziałam i poszłam wraz z loczkiem do jego samochodu. Niepewnie wsiadłam do wozu i wbiłam swój wzrok na widok zza szyby.
- Jak tam korepetycje ? Zayn daje radę? - zaśmiał się. 
- Emmm.. Nie daję już mu korków. 
- Dlaczego ? - Serio on nie wiedział? Myślałam że przyjaciele mówią sobie wszystko. 
- Nie wiem.. Zrezygnował i tyle. - powiedziałam to takim tonem, żeby w końcu zrozumiał aluzję. 
- Ok ok nie ciągnę tematu. - Uśmiechnął się. - Co dziś robisz ? -czy mu się kiedyś zamknie ta twarz ? 
- Nic. - Powiedziałam mu prawdę, bo nie miałam żadnych planów na weekend. Bella znów pojechała na jakiś pokaz więc co miałam robić ?
- Wpadnij do mnie dziś na imprezkę. - powiedział gdy zatrzymał się pod moim domem. 
- Nie sądzę żeby.... 
- To nie była prośba tylko rozkaz. - zaśmiał się. - Przyślę kogoś po ciebie o 19. - ehhhh.. natura nie nauczyła mnie odmawiać. 
- Okey. Cześć- powiedziałam i wyszłam  z auta. Weszłam do auta i na lodówce zauważyłam karteczkę 
                                          " Jestem na delegacji. Wrócę w poniedziałek.
                                                Pieniądze masz w szafce.
                                                                                                 Tata xx "

                                                                      ***
      O 18 postanowiłam  szykować się na imprezę. Po szybkim prysznicu zaczęłam suszyć włosy, a następnie zrobiłam sobie lekki makijaż. W bieliźnie powędrowałam do szafy i wyciągnęłam z niej czarne rurki, bluzkę z barbie, kurtkę jeansową. Ubrałam się w to, a z kuferka wzięłam bransoletkę i kolczyki. Zbiegłam na dół i zerknęłam na zegarek. 18;50 idealnie. Założyłam jeszcze kurtkę i czarne lity. Zestresowana usiadłam na sofie i czekałam na kogoś.. Po 10 minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Chwyciłam torebkę w której miałam telefon i chusteczki, przejrzałam się w lustrze, a następnie otworzyłam drzwi w których ujrzałam Liama. 
- Cześć - powiedział z uśmiechem. 
- Hej. - odpowiedziałam i zakluczyłam dom i podeszłam do jego samochodu, do którego chwilę później wsiadłam. 
- Cieszę się że Hazza cię zaprosił. 
- Zmusił mnie do przyjścia. - odpowiedziałam. - przykro mi, że musiałeś po mnie przyjechać i przy okazji opuścić początek imprezy. 
- A dla mnie to czysta przyjemność. Później mogę cię jeszcze odwieść pod same drzwi. - zdziwiło mnie zachowanie przyjaciół Zayna, mimo że znali mnie krótko byli dla mnie naprawdę mili. 
- A Ty nie pijesz alkoholu ? 
- Mój stan zdrowia mi na to nie pozwala. - powiedział. Nie chciałam go wypytywać więc po prostu zamilkłam.  Gdy dojechaliśmy pod wille Harrego, było słychać głośną muzykę. Westchnęłam głośno widząc tłumy na podwórku. 
- Chodź. - Liam objął mnie ramieniem i prowadził w stronę wejścia. W środku domu było więcej osób niż na zewnątrz. 
- Cześć kocico. - Podszedł do mnie loczek. 
- Hej. - zaśmiałam się. Od chłopaka dało wyczuć się alkohol. 
Wraz z Liamem usiedliśmy na sofę. Mimo głośnej muzyki świetnie rozmawiało mi się z Paynem. 
- Chodź ! zatańczymy. - pociągnął mnie w stronę tańczących osób. Cóż.. Nie byłam dobrą tancerką i podglądałam od innych dziewczyn. Świetnie się z nim bawiłam. 
- Chcesz coś do picia ? - krzyknął mi do ucha. 
- tak. - powiedziałam. 
- To idź na sofę i zaraz do ciebie przyjdę. - uśmiechnął się i odszedł. Posłusznie usiadłam na jedną z wolnych kanap i czekałam za chłopakiem. W tłumie osób rozpoznałam kilka znajomych twarzy ze szkoły. Widziałam przytulających się Louisa i El, Nialla, gospodarza imprezy i wiele innych osób. Liam po chwili usiadł obok mnie i podał mi napój. 
- Wziąłem dla ciebie drinka. - uśmiechnął się. 
- Cześć Vicky. - podbiegł do nas Niall i rzucił się na mnie.
-ahahah cześć. - zaśmiałam się i zrzuciłam go z siebie. 
- Liam chodź, jakaś blondyneczka chcę cię poznać. - gadał jak na kręcony. 
- Nie widzisz że jestem zajęty ? 
- Liam, idź. Nie będziesz ze mną siedział przez całą imprezę. - uśmiechnęłam się. 
- Aleee...
- Idź.. Później jeszcze pogadamy. - Chłopak odszedł z Niallem, a ja postanowiłam się przejść na dwór. Wyszłam na ogródek gdzie wiele osób w krótkich rękawkach (pomimo strasznego mrozu ) obściskiwali się bez żadnych skrupułów. Zaciągnęłam się świeżym powietrzem, i postanowiłam wrócić do środka. Rozejrzałam się po salonie i zobaczyłam jak Liam flirtuje z tą dziewczyną o której wcześniej wspominał Niall. 
- Victoria Harris. - usłyszałam głos który dochodził zza moich pleców. Odwróciłam się i ujrzałam twarz chłopaka ze szkoły. - Nie wiedziałem że chodzisz na takie imprezy. - Nie wiedząc co mu odpowiedzieć tylko się uśmiechnęłam. - zatańczysz ? 
- okej. - powiedziałam, a chłopak chwycił moją dłoń prowadząc mnie na ''parkiet''. 
Może wydawać się to dziwne, bo jakieś półtora miesiąca temu dokuczał mi w klubie, ale nie jestem pamiętliwa. 
Tańczyliśmy w dość, jak dla mnie, dziwny sposób. Byłam do niego odwrócona plecami, on trzymał mnie za biodra i nimi poruszał. Chciałam przestać tak tańczyć, ale gdy zobaczyłam go... coś we mnie pękło. Patrzył na mnie, a ja zaczęłam bardziej kręcić biodrami i ocierać się o krocze Toma.  W sumie nie wiem dla czego to robiłam ? Może dlatego że przyszedł z Nicol ? Byłam zazdrosna ? Ale przecież nic mnie z nim nie łączyło. Mulat spojrzał mi w oczy i prawie niewidocznie pokręcił głową, następnie objął Nicol w biodrach i odeszli. Co to miało niby znaczyć ?  
- Idę się napić. - powiedziałam  mu i odeszłam chłopak tylko krzyknął coś w stylu ''okej, ale wróć do mnie ". Weszłam do kuchni gdzie akurat Zayn i Nicol się obściskiwali. 
- Zayn, nie mówiłeś że Harry zaprasza tutaj kujonów. - dziewczyna oderwała się od ust chłopaka tylko dlatego żeby mi dokuczyć. - Kochanie, na imprezy trzeba się ubrać seksownie, a nie jak... ty. - Nie chcąc awantury nalewałam sobie soku i słuchałam obelg z jej strony. Malik wyszedł zostawiając nas same. - Biedactwo, myślałaś że masz szanse u Zayna ? On spotykał się z tobą bo musiał. - Zagryzłam policzek, żeby się jakoś uspokoić. - Ale jak widzisz nikt z tobą długo nie wytrzyma, nawet twoja matka. - w tej chwili rzuciłam się na te szmatę z pięściami. 
- Nie masz prawa mówić o mojej mamie rozumiesz szmato ? - Chciałam jej dać z pięści w szczękę gdy ktoś przytrzymał moją dłoń i pociągnął na zewnątrz. Zaczęłam wyrywać swoją dłoń, którą nadal trzymał. 
- Uspokój się ! - krzyknął. Spojrzałam na chłopaka, którym okazał się... Zayn. 
- Puść mnie. - również podniosłam głos. - Puszczaj mnie i wracaj do tej szmaty. - w końcu udało mi się wyrwać rękę z jego uścisku i zalana łzami chciałam odejść.  


- Czemu ją pobiłaś ? - zapytał z wyjątkowym spokojem. 
- Miałam swoje powody. - powiedziałam. - Zostaw mnie w końcu. 
- Chcesz tego ? - przybliżył się i obrócił mnie tak że na niego patrzałam. 
- O niczym innym nie marzę. - Odwróciłam się i wróciłam do środka. Postanowiłam się upić i w końcu zacząć się bawić. Wzięłam jedną z wielu butelek alkoholu i zaczęłam ją pić ot tak bez popity, bez kieliszka. 
 Gdy czułam że wypity trunek zaczął działać odnalazłam Toma. Podeszłam do niego i zaczęłam uwodzicielsko tańczyć. Bardziej uwodzicielsko niż wcześniej. Pozwalałam mu obmacywać swoje ciało. Było mi wszystko jedno.. Gdy z nim tańczyłam mój wzrok i tak cały czas był wbity w siedzącego Mulata, który również mnie obserwował.  W pewnej chwili, gdy Tom bezczelnie zaczął lizać moją szyje, poczułam że tak dalej być nie może. Wyrwałam się z jego uścisku i odeszłam od niego. 
- Co to miało kurwa znaczyć ? - podbiegł do mnie i mocno chwycił mnie za rękę. - Mnie się nie zostawia. - warknął. Zaczęłam się bać, jednak uratował mnie Liam który akurat do mnie podszedł. 
- Vicky, ja już muszę jechać. Jedziesz ze mną czy zostajesz ? - powiedział patrząc na mnie, jednak po chwili przeniósł wzrok na Toma- Co ty jej robisz ? Puszczaj !- Liam z całej siły popchnął chłopaka. 
- Jadę z tobą. - powiedziałam i przytuliłam się do niego. 

                                                                         ***
Leżałam już w łóżku i analizowałam cały wieczór. Tyle się działo przez cały dzień. Ręka nadal mnie bolała ale było warto. Zastanawiało mnie tylko jedno.. Dlaczego Zayn poszedł za mną i zostawił sam Nicol ?  Zależy mu na mnie ? Znów się zlitował ? 
  Kurde sama już nie wiem....
 ________________
Siemanko ;* Jak wam się podobają moje wypociny ? Ten rozdział taki trochę dłuższy. heh :)  komentujcie xoxo. Szczerze ? Wczoraj zapomniałam, że jest niedziela i dlatego dodałam w pon. :) 

niedziela, 3 listopada 2013

Rozdział 4.

mile widziany komentarz, dla was to sekunda a dla mnie motywacja do dalszego pisania xoxo
 _________________________

 Kolejny miesiąc miną bardzo szybko, może nawet aż za bardzo. Czasem nie mogę uwierzyć jak jeden chłopak potrafił tak namieszać mi w głowę. Moje relacje z Zaynem były dosyć dziwne.. Raz gadaliśmy jak normalni znajomi, czasem tak oschle, a czasem w ogóle.. Mogłabym powiedzieć że go poznałam, ale tak w sumie nie jest, bo to naprawdę bardzo tajemniczy człowiek. Widzę że coś przede mną coś ukrywa i jak na razie nie chce mi tego ujawnić. Jego znajomi są bardziej otwarci niż on sam.. 
Jednak wracając do rzeczywistości...

 Powoli podążyłam do szafy i stałam jak słup wybierając ubrania na dziś. Raz zerkałam przez okno, a raz na moją garderobę. Po długim namyślaniu wybrałam; szary sweter i czarne rurki. Spojrzałam ukradkiem na telefon, który trzymałam w ręce. 8;05 !!!! W życiu nie zdążę na autobus, którym byłam teraz zmuszona jeździć. Ubrałam szybko się w ciuchy, pobiegłam do łazienki, umyłam zęby, zrobiłam szybki makijaż i rozczesałam włosy. Zbiegłam na dół i omal nie przewracając się na schodach, chwyciłam plecak. Z szafki wyciągnęłam moje emu, z wieszaka zarzuciłam swoją oliwkową kurtkę i wybiegłam z domu jak poparzona. 
W śniegu było mi trudniej biegnąć, ale jakoś dawałam radę. Tuż przed przystankiem widziałam jak ostatnie 2 osoby wsiadają do autobusu, próbując biec szybciej upadłam na kolana. Wściekła, zła, przemoczona podniosłam się i szłam w kierunku szkoły. 

Po upływie 40 minut doszłam do budynku. Byłam już nieźle spóźniona na pierwszą lekcję. Gdy już przekroczyłam próg szkolnych drzwi, już biegiem podążałam do klasy. 
- Dzi-dzień dobry. - Czułam wzrok wszystkich na sobie. -przepraszam za spóźnienie. - powiedziałam i zajęłam swoje stałe miejsce. Wzrokiem szukałam Zayna. Jest. Siedział jak zwykle w ostatniej ławce pod ścianą. Jego wzrok wbity był w ścianę. Niechętnie spojrzałam na tablicę w celu przepisywania notatek.
     Na przerwie obiadowej wzrokiem szukałam przyjaciółki. Jest ! Widzę ją. Siedziała ze swoimi znajomymi. Pewnym krokiem ruszyłam  w jej stronę. Będąc coraz bliżej poczułam że na kogoś wpadłam. Niepewnie podniosłam wzrok. Chłopak był ode mnie wyższy, jego ciemne oczy były jak studnia bezdna, zarost dodawał mu lat. Na jego twarzy brakowało mi tylko uśmiechu. Może dla tego że w szkole zgrywał niedostępnego, bad boy'a ? Sama nie wiem... 
- Przepraszam. - powiedziałam.
- spoko. - powiedział, tak jakby pod nosem, i wyminął mnie. Nie wiedząc co się w ogóle wokół mnie dzieje, zajęłam miejsce obok Isabelli mówiąc tylko 'cześć'. Spożywając posiłek co chwila zerkałam na Mulata. Był nieobecny, tak jak na lekcji... 





  Niby rozmawiał ze swoją paczką, ale jego wzrok... Nawet nie umiem tego określić. Po prostu było widać że coś go dręczy. 


                                                                        ***
Wyszłam ze szkoły i przechodząc koło parkingu widziałam Zayna.. Stał opary o ścianę i palił. Biłam się z myślami. Podejść do niego czy może po prostu pójść do domu. No cóż.. nawet się nie zorientowałam kiedy byłam już przy nim. 
- Hej. - uśmiechnęłam się. 
- cześć. - powiedział zgaszając papierosa. 
- Emmm.. jak ci poszła kartkówka z matematyki ? - Czułam się jak totalna idiotka. Moje poliki zapewne nabrały już purpurowego koloru, ale mogłam zgonić na mróz.  
- Myślę że dobrze. - dziś po raz pierwszy spojrzał mi w oczy. - Dzięki za pomoc ale sądzę że dalsze korepetycje nie mają sensu. - powiedział tak oschle. 
- Rozumiem. - zagryzłam wargę, żeby nie powiedzieć za dużo. Spojrzałam na niego.. unikał mojego spojrzenia. Szczerze ? Nie rozumiałam go.. Przedwczoraj pytał mi się czy pomogę mu z francuskim.. Podczas tych korepetycji czułam się inaczej. No ale Victioria, ty idiotko ! Sądziłaś że ktoś taki jak on, chociaż cię polubi ? Rozmawiał z tobą, bo musiał, poszedł z tobą na imprezę, bo zrobiło mu się ciebie żal... Dał ci buziaka w policzek, bo... w sumie sama nie wiem czemu.. 

                                                               *Wspomnienie* 

- W takim razie x wynosi.. ? - zapytałam go z nadzieją że w końcu powie mi poprawną odpowiedź. 
- emmm.. -9 ? - W końcu !!!
- Tak. Rozumiesz już to  ?
- Zadanie ? Tak rozumiem. Natomiast nie ogarniam, dlaczego z tobą matematyka, francuski to wszystko, wydaje się takie łatwe. - uśmiechnął się. 
- Może dlatego że jesteś tutaj jako jedyny. To znaczy w klasie jest 30 osób. Gdyby nauczyciel ciągle tłumaczył to samo jednej osobie, jak myślisz dużo byśmy się nauczyli ? - uśmiechnęłam się. - A gdy ja daję ci korepetycje skupiam się wyłącznie na tobie. 
- W sumie racja. -gdy nasze spojrzenia się spojrzały na moich policzkach pojawił się rumieniec. W te kawowe cuda mogłabym patrzeć godzinami. Niestety przerwał nam dźwięk skrzypiących schodów, a po chwili otwierających się drzwi. 
- Dzień dobry - powiedziałam i udawałam że szukam czegoś w podręczniku. 
- Witaj Vicy- uśmiechnęła się kobieta. - Zayn, wychodzę i będę późnym wieczorem albo rano. - wyszła z pokoju. Chłopak jakoś specjalnie się tym nie przejął. Gdy z dworu było słychać pisk odjeżdżającego wozu Malik od razu rzucił zeszyt na biurko i położył się na łóżko. 
- Jak rozwiążesz jeszcze jedno zadanie to sobie pójdę. 
-Dobra. - powiedział i poprawił sobie poduszkę. 
- No to dalej. Zadanie 6 na stronie 123- Spojrzałam na niego. Leżał na plecach, ręce miał splecione na karku. - Czemu nie rozwiązujesz ? 
- yyyy.. Bo nie chcę żebyś już szła. - uśmiechnął się zadziornie. Nasze relacje były hmmmm.. no nie wiem jakie. Czasem zachowywaliśmy się jak najlepsi przyjaciele, czasem jak uczeń-nauczyciel, a czasem jak byśmy w ogóle się nie znali.   
- Zayn ! Proszę cię. Zaraz muszę naprawdę iść - powiedziałam. Chłopak niechętnie wstał i rozwiązał zadanie.  Po upływie 5 minut dał mi do sprawdzenia. 
- Świetnie. Na pewno to zdasz - klasnęłam w dłonie. Wstałam z podłogi i chwyciłam za torbę- to ja już lecę. Za chwilę mam autobus. 
- Przecież ja cię podwiozę do domu. - Powiedział i ubrał na siebie kurtkę i buty. Zrobiłam to samo co on. Następnie wyszłam z jego cieplutkiego domu. Szybkim krokiem podeszłam do auta i wsiadłam do niego. 
- Nienawidzę zimy. - warknęłam strzepując śnieg z kurtki. 
- Czemu to fajna pora roku. - powiedział odpalając silnik. Wsłuchując się w lecącą piosenkę, niezorientowaniem się kiedy staliśmy pod moim domem. 
- Dziękuję że mnie ciągle odwozisz- posłałam mu uśmiech. 
-Nie ma sprawy. 
- No to do zobaczenia- Szarpiąc się z klamką od drzwi, spojrzałam na niego.
- Chyba się zacięła. - oboje głośno się zaśmialiśmy. Chłopak wyszedł z wozu i odtworzył mi drzwi z zewnętrznej strony. Wyszywszy stanęłam z nim twarzą w twarz.. O ile to tak można nazwać. Dosięgałam mu do ramion, więc musiałam podnieść głowę żeby po raz ostatni dziś zobaczyć jego oczy. 
- Dobranoc. - powiedziałam. 
- Dobranoc- pochylił się nade mną  i musnął mój policzek swoimi rozgrzanymi wargami- miłych snów- szepnął jeszcze. Stałam jak słup, a gdy się ocknęłam samochodu już nie było. 

                                                                     ***

Wróciłam do domu i trzasnęłam drzwiami. Usiadłam na sofie w salonie i nie wiedziałam co ze sobą teraz zrobić. O tej godzinie przez cały miesiąc byłam u Zayna. A teraz ? Siedzę, nie wiem co zrobić. A nauczyciele jak na złość nic nam nie zadali. Zmęczona dzisiejszym dniem postanowiłam zdrzemnąć się na kanapie. 

_________________
 Cześć ;3 Jak obiecałam, dodałam rozdział ;D Pisałam go przez cały tydzień ( tak wiem, jest STRASZNIE KRÓTKI I NUDNY ) no ale mam duuuuuuuuuuuuużo nauki. W szkole ciągle gadają tylko : sprawdziany, kartkówki, testy 3 kl, wybór nowej szkoły BLA BLA BLA oszaleć można... !!! No ale JEST ROZDZIAŁ YEAH <3    Mam prośbę : ROZLEKLAMUJCIE JAKOŚ TEGO BLOGA :) (jeżeli to dla was nie jest problem ) .Pisałam przy 'Story of my life' Piękna piosenka :') A Wam się podoba i piosenka i rozdział  ? :)  KOMENTUJCIE KOTKI <33 do zobaczenia w niedziele za tydzień xoxo ;***