*Kursywa- wspomnienie.
____________________________
- Cześć kochanie.- powiedziała z jak zawsze pięknym uśmiechem- siadaj, zaraz będzie obiad. - posłusznie usiadłam przy stole. Głośno westchnęłam i położyłam głowę na zimnym blacie. - Coś się stało ? - zapytała z troską.
- Nie, nic. - oczywiście skłamałam. Kobieta usiadła obok mnie i pogłaskała mnie po głowie. - wiesz że, możesz powiedzieć mi wszystko.
- Ale to krępujące.. - spojrzałam na jej twarz.
- Kochanie, powiedz mi o co chodzi. - powiedziała podnosząc mój podbródek.
- No bo...Jest taki chłopak..
- Podoba ci się ?
- CO ? NIE ! FUJ !!! - próbowałam zakryć swoje zażenowanie.
- W takim razie o co chodzi ?
- Po prostu lubię z nim rozmawiać, ale on cały czas jest zajęty Eleną. Strasznie mnie to wkurza. - burknęłam splatając ręce na klatce piersiowej.
- Jaki chłopak ? Opisz mi go. - uśmiechnęła się chwytając mnie za dłoń.
- Ma na imię Oscar. Niedawno się wprowadził dwie ulice dalej. Jest bardzo fajny. Ma duże, szare oczy, czarne włosy, mierzy chyba około 165 albo może nawet i 170. Jest baaaaaardzo fajny. Ale nie chcę żeby spotykał się z Eleną bo ona go zrani.
- Wiesz co mi się wydaje ? On ci się podoba. - szeroko się uśmiechnęła. - może nawet się w nim zakochałaś. Co myślisz ?
- No... podoba mi się. Ale tak troszeczkę. - mama radośnie odeszła od stołu i zaczęła nakładać obiad.
- Mamo ! a ty skąd wiesz że kochasz tatę ? - zapytałam zaciekawiona gdy z powrotem usiadła obok mnie.
- To się po prostu wie. Ciągle myślisz o tej osobie, co robi, co myśli, chcesz być blisko niej za wszelką cenę. Nie chcesz żeby cię zraniła i sama nie chcesz jej zranić...- Powiedziała i przytuliła mnie.
- Jestem pewna że kiedyś znajdziesz taką osobę i będziesz z nią szczęśliwa.
- Kocham cię mamusiu.
- Ja ciebie też Victoria.
To zdarzyło się gdy miałam 14 lat. Podobał mi się nijaki Oscar. Oczywiście było mi się wstyd do tego przyznać ale wiedziałam że mogę zaufać mamie.
W domu raczej o niej nie wspominamy. Tata gdy coś powiem od razu robi się jakiś spięty...
Spojrzałam przez okno i ujrzałam jak moja rodzina wsiada do samochodu. Tak.. Babcia z ciocią i wujkiem oraz dziećmi postanowili zostać aż do sylwestra. Nie powiem cieszyłam się, bo dawno ich nie widziałam, ale czułam się trochę nieswojo. Wszyscy siedzieli razem, śmiali się tylko ja czułam się jak taki odludek.
Gdy auto odjechało zeszłam na dół i rzuciłam się na kanapę. Włączyłam jakiś film i zaczęłam oglądać jedząc czekoladę....
Przerwał mi dzwonek do drzwi. Niechętnie ruszyłam się z sofy i ruszyłam w stronę drzwi. Otwarłam je. Moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Pogoda była koszmarna. Nienawidziłam zimna gdy nie było śniegu. Spojrzałam na postać stojącą przede mną.
- Cześć. Mogę wejść ? - zapytał niepewnie.
- Wchodź, jasne- uśmiechnęłam się i ręką wskazałam w którą stronę ma iść. Gdy oboje doszliśmy do salonu rozsiedliśmy się na kanapie.
- Jak u ciebie ? - powiedział.
- Nic ciekawego. - odpowiedziałam.
-Dawno się nie widzieliśmy. - znów się na mnie spojrzał.
- No rzeczywiście. - spojrzałam na jego twarz. Była jakaś smutna... - mmm.. Liam ?
- Tak ?
- Czy coś się stało ? Wydajesz się jakiś smutny, nieobecny.
- Ty to masz oko. - lekko się zaśmiał. - Pokłóciłem się ze swoją dziewczyną. - To on miał dziewczynę ?
- O co ?
- Sophia jest zła, bo nadal przyjaźnie się ze swoją byłą, Danielle. Ciągle coś o niej mówi, że nadal ją kocham, że jestem z nią tylko z litości. I przez to jej głupie gadanie znów zacząłem myśleć o Dan.-powiedział skrywając twarz w dłoniach.
-ohh..Liam. A czym według ciebie różni się Sophia od Danielle ?
-sam nie wiem. Jak byłem z Dani czułem się taki... szczęśliwy ? Z Sophią też jestem szczęśliwy ale to nie to samo. - powiedział patrząc przed siebie.
- Chyba masz odpowiedź. Nadal coś czujesz do tej Danielle. Zrób coś z tym.. Wytłumacz Sophie, powiedz jej to co mi. - uśmiechnęłam się.
- Masz rację Vicky. Dzięki. - przytulił mnie. Cieszę się że znam kogoś takiego jak Liam, to naprawdę bardzo mądry chłopak.
- Nie ma sprawy. - W tej samej chwili usłyszałam po raz kolejny, dzwonek do drzwi. Wyrwałam się z uścisku Liama i poszłam w stronę drzwi. Otwarłam szeroko drzwi i ujrzałam w nich..Zayna. Nie widziałam go od jego ostatniej, świątecznej wizyty.
- Cześć. - powiedział z kamiennym wyrazem twarzy. - Mogę wejść ?
- Jasne. - lekko się uśmiechnęłam. Pokierowałam się do salonu gdzie siedział Liam.
- Siema Zayn .- powiedział uśmiechnięty.
- Cześć. Co ty tu robisz ? - powiedział patrząc raz na mnie, a raz na niego. - Może ja wam nie będę przeszkadzał. - powiedział kierując się z powrotem w stronę drzwi.
- Zayn ! My tylko gadaliśmy, z resztą ja już muszę iść. Pa- powiedział i przytulił mnie na pożegnanie. - Cześć Zayn. - powiedział wymijając go i usłyszałam już tylko trzask drzwi. Usiadłam na sofę czując skrępowanie w towarzystwie Malika. Chłopak usiadł tuż obok mnie.
- Nie chciałem wam przeszkadzać. - powiedział.- Ale wydawało mi się że Payne ma już dziewczynę.
- Daj spokój ! My tylko rozmawialiśmy. - powiedziałam i czułam się lekko urażona jego uwagą.
- O czym ?
- Nie ważne. Chciał się poradzić. - odpowiedziałam.
- I akurat przyszedł do ciebie. Podobasz się mu !! - lekko podniósł głos.
- Zayn, nie rób z siebie idioty. - powiedziałam. -przyszedłeś sobie tutaj pokrzyczeć ?
- Pójdę już. - powiedział i wychodząc trzasną drzwiami. Głośno westchnęłam i rzuciłam poduszką w ścianę. Spadł portret mojej mamy i roztrzaskał się na drobny mak.
- Co ja zrobiłam. - powiedziałam sama do siebie. Zaczęłam zbierać szkło. Pozbierane kawałki ponownie rzuciłam na podłogę gdy zobaczyłam jak jeden z wielu kawałków szkła przebił zdjęcie akurat na jej twarzy. Na domiar złego szkło wbiło mi się w dłoń.
- Zapomniałem... - usłyszałam głos zza plecami. - Co ci się stało ?
- Nic. Bierz to po co przyszedłeś i wynoś się. - krzyknęłam przez łzy.
- To tylko zdjęcie.- powiedział kucając przy mnie. - Chodź. Trzeba to opatrzyć. - chwycił mnie za dłoń i zaprowadził w stronę kuchni. Delikatnie chwycił mnie za uda i posadził na blacie kuchennym. - Gdzie masz apteczkę ?
- W tej szafce. - powiedziałam wskazując palcem. - Chłopak najpierw ostrożnie wyjął odłamki szkła z mojego palca a następnie przykleił plaster.
- Już lepiej ? - uśmiechnął się.
- Nie. - powiedziałam spoglądając w jego oczy. - Nie rozumiem cię. Najpierw wychodzisz trzaskając drzwiami a potem wracasz jak gdyby nigdy nic. Wiem, że nie zostawiłeś telefonu. Po co przyszedłeś ?
- Chciałem.. chciałem cię przeprosić. Nie powinienem się tak zachować. - powiedział obejmując mnie w pasie.
- Zayn.. raz się kłócimy a później któreś z nas przeprasza. Zazwyczaj jesteś to ty. To jest chore.
- Wiem.- nasze czoła się o siebie opierały. Mój oddech stawał się coraz bardziej płytki. Nasze twarze zaczęły się do siebie zbliżać....
- Victioria, wróciliśmy ! - usłyszałam głos ojca. Szybko odsunęłam się od Malika. Gdy tata wszedł do kuchni spaliłam buraka.
- Dzień dobry. - powiedział Zayn który opierał się o szafkę.
- Dzień dobry. - powtórzył po nim mój tata. - Emmm.. Vicky, dziś na kolację przychodzi ponownie Barbara z Tomem. Chcę zapoznać go z babcią. - powiedział.
- Mhym... Ale ja też muszę być ? - zapytałam z nadzieją że powie 'nie'.
- Oczywiście że tak. Rodzina ma być w komplecie.
- W takim razie chcę żeby Zayn również w tym uczestniczył. Wiesz że, nie przepadam za Tomem. - Ojciec westchnął.
- ehhh.. Dobrze. - spojrzał na Zayna z niezbyt zadowoloną miną.- A co się stało z tym zdjęciem ?
- Spadło mi, przepraszam. - spojrzałam na swoje białe skarpetki.
- Nic się nie stało. - uśmiechnął się i wyszedł. Odwróciłam się w stronę Zayna.
- Myślisz, że to dobry pomysł ? Wiesz, ja i Tom na jednej kolacji ? - uśmiechnął się łobuzersko.
- Masz być grzeczny to przyjmę twoje ponowne przeprosiny. - uśmiechnęłam się i pociągnęłam go do swojego pokoju.
_______________________
Ta Da ! Witam ;3 Kolejny rozdział pojawi się albo jutro albo po sylwestrze.
Wychodzi na to że moje nowe opowiadanie będzie o Zaynie. Gdy już stworzę tego bloga i napiszę prolog podam Wam linka <3
Jeżeli jutro nie dodam rozdziału to :
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU I SZALOOOOOOOOONEGO SYLWESTRA <333
____________________________
- Cześć kochanie.- powiedziała z jak zawsze pięknym uśmiechem- siadaj, zaraz będzie obiad. - posłusznie usiadłam przy stole. Głośno westchnęłam i położyłam głowę na zimnym blacie. - Coś się stało ? - zapytała z troską.
- Nie, nic. - oczywiście skłamałam. Kobieta usiadła obok mnie i pogłaskała mnie po głowie. - wiesz że, możesz powiedzieć mi wszystko.
- Ale to krępujące.. - spojrzałam na jej twarz.
- Kochanie, powiedz mi o co chodzi. - powiedziała podnosząc mój podbródek.
- No bo...Jest taki chłopak..
- Podoba ci się ?
- CO ? NIE ! FUJ !!! - próbowałam zakryć swoje zażenowanie.
- W takim razie o co chodzi ?
- Po prostu lubię z nim rozmawiać, ale on cały czas jest zajęty Eleną. Strasznie mnie to wkurza. - burknęłam splatając ręce na klatce piersiowej.
- Jaki chłopak ? Opisz mi go. - uśmiechnęła się chwytając mnie za dłoń.
- Ma na imię Oscar. Niedawno się wprowadził dwie ulice dalej. Jest bardzo fajny. Ma duże, szare oczy, czarne włosy, mierzy chyba około 165 albo może nawet i 170. Jest baaaaaardzo fajny. Ale nie chcę żeby spotykał się z Eleną bo ona go zrani.
- Wiesz co mi się wydaje ? On ci się podoba. - szeroko się uśmiechnęła. - może nawet się w nim zakochałaś. Co myślisz ?
- No... podoba mi się. Ale tak troszeczkę. - mama radośnie odeszła od stołu i zaczęła nakładać obiad.
- Mamo ! a ty skąd wiesz że kochasz tatę ? - zapytałam zaciekawiona gdy z powrotem usiadła obok mnie.
- To się po prostu wie. Ciągle myślisz o tej osobie, co robi, co myśli, chcesz być blisko niej za wszelką cenę. Nie chcesz żeby cię zraniła i sama nie chcesz jej zranić...- Powiedziała i przytuliła mnie.
- Jestem pewna że kiedyś znajdziesz taką osobę i będziesz z nią szczęśliwa.
- Kocham cię mamusiu.
- Ja ciebie też Victoria.
To zdarzyło się gdy miałam 14 lat. Podobał mi się nijaki Oscar. Oczywiście było mi się wstyd do tego przyznać ale wiedziałam że mogę zaufać mamie.
W domu raczej o niej nie wspominamy. Tata gdy coś powiem od razu robi się jakiś spięty...
Spojrzałam przez okno i ujrzałam jak moja rodzina wsiada do samochodu. Tak.. Babcia z ciocią i wujkiem oraz dziećmi postanowili zostać aż do sylwestra. Nie powiem cieszyłam się, bo dawno ich nie widziałam, ale czułam się trochę nieswojo. Wszyscy siedzieli razem, śmiali się tylko ja czułam się jak taki odludek.
Gdy auto odjechało zeszłam na dół i rzuciłam się na kanapę. Włączyłam jakiś film i zaczęłam oglądać jedząc czekoladę....
Przerwał mi dzwonek do drzwi. Niechętnie ruszyłam się z sofy i ruszyłam w stronę drzwi. Otwarłam je. Moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Pogoda była koszmarna. Nienawidziłam zimna gdy nie było śniegu. Spojrzałam na postać stojącą przede mną.
- Cześć. Mogę wejść ? - zapytał niepewnie.
- Wchodź, jasne- uśmiechnęłam się i ręką wskazałam w którą stronę ma iść. Gdy oboje doszliśmy do salonu rozsiedliśmy się na kanapie.
- Jak u ciebie ? - powiedział.
- Nic ciekawego. - odpowiedziałam.
-Dawno się nie widzieliśmy. - znów się na mnie spojrzał.
- No rzeczywiście. - spojrzałam na jego twarz. Była jakaś smutna... - mmm.. Liam ?
- Tak ?
- Czy coś się stało ? Wydajesz się jakiś smutny, nieobecny.
- Ty to masz oko. - lekko się zaśmiał. - Pokłóciłem się ze swoją dziewczyną. - To on miał dziewczynę ?
- O co ?
- Sophia jest zła, bo nadal przyjaźnie się ze swoją byłą, Danielle. Ciągle coś o niej mówi, że nadal ją kocham, że jestem z nią tylko z litości. I przez to jej głupie gadanie znów zacząłem myśleć o Dan.-powiedział skrywając twarz w dłoniach.
-ohh..Liam. A czym według ciebie różni się Sophia od Danielle ?
-sam nie wiem. Jak byłem z Dani czułem się taki... szczęśliwy ? Z Sophią też jestem szczęśliwy ale to nie to samo. - powiedział patrząc przed siebie.
- Chyba masz odpowiedź. Nadal coś czujesz do tej Danielle. Zrób coś z tym.. Wytłumacz Sophie, powiedz jej to co mi. - uśmiechnęłam się.
- Masz rację Vicky. Dzięki. - przytulił mnie. Cieszę się że znam kogoś takiego jak Liam, to naprawdę bardzo mądry chłopak.
- Nie ma sprawy. - W tej samej chwili usłyszałam po raz kolejny, dzwonek do drzwi. Wyrwałam się z uścisku Liama i poszłam w stronę drzwi. Otwarłam szeroko drzwi i ujrzałam w nich..Zayna. Nie widziałam go od jego ostatniej, świątecznej wizyty.
- Cześć. - powiedział z kamiennym wyrazem twarzy. - Mogę wejść ?
- Jasne. - lekko się uśmiechnęłam. Pokierowałam się do salonu gdzie siedział Liam.
- Siema Zayn .- powiedział uśmiechnięty.
- Cześć. Co ty tu robisz ? - powiedział patrząc raz na mnie, a raz na niego. - Może ja wam nie będę przeszkadzał. - powiedział kierując się z powrotem w stronę drzwi.
- Zayn ! My tylko gadaliśmy, z resztą ja już muszę iść. Pa- powiedział i przytulił mnie na pożegnanie. - Cześć Zayn. - powiedział wymijając go i usłyszałam już tylko trzask drzwi. Usiadłam na sofę czując skrępowanie w towarzystwie Malika. Chłopak usiadł tuż obok mnie.
- Nie chciałem wam przeszkadzać. - powiedział.- Ale wydawało mi się że Payne ma już dziewczynę.
- Daj spokój ! My tylko rozmawialiśmy. - powiedziałam i czułam się lekko urażona jego uwagą.
- O czym ?
- Nie ważne. Chciał się poradzić. - odpowiedziałam.
- I akurat przyszedł do ciebie. Podobasz się mu !! - lekko podniósł głos.
- Zayn, nie rób z siebie idioty. - powiedziałam. -przyszedłeś sobie tutaj pokrzyczeć ?
- Pójdę już. - powiedział i wychodząc trzasną drzwiami. Głośno westchnęłam i rzuciłam poduszką w ścianę. Spadł portret mojej mamy i roztrzaskał się na drobny mak.
- Co ja zrobiłam. - powiedziałam sama do siebie. Zaczęłam zbierać szkło. Pozbierane kawałki ponownie rzuciłam na podłogę gdy zobaczyłam jak jeden z wielu kawałków szkła przebił zdjęcie akurat na jej twarzy. Na domiar złego szkło wbiło mi się w dłoń.
- Zapomniałem... - usłyszałam głos zza plecami. - Co ci się stało ?
- Nic. Bierz to po co przyszedłeś i wynoś się. - krzyknęłam przez łzy.
- To tylko zdjęcie.- powiedział kucając przy mnie. - Chodź. Trzeba to opatrzyć. - chwycił mnie za dłoń i zaprowadził w stronę kuchni. Delikatnie chwycił mnie za uda i posadził na blacie kuchennym. - Gdzie masz apteczkę ?
- W tej szafce. - powiedziałam wskazując palcem. - Chłopak najpierw ostrożnie wyjął odłamki szkła z mojego palca a następnie przykleił plaster.
- Już lepiej ? - uśmiechnął się.
- Nie. - powiedziałam spoglądając w jego oczy. - Nie rozumiem cię. Najpierw wychodzisz trzaskając drzwiami a potem wracasz jak gdyby nigdy nic. Wiem, że nie zostawiłeś telefonu. Po co przyszedłeś ?
- Chciałem.. chciałem cię przeprosić. Nie powinienem się tak zachować. - powiedział obejmując mnie w pasie.
- Zayn.. raz się kłócimy a później któreś z nas przeprasza. Zazwyczaj jesteś to ty. To jest chore.
- Wiem.- nasze czoła się o siebie opierały. Mój oddech stawał się coraz bardziej płytki. Nasze twarze zaczęły się do siebie zbliżać....
- Victioria, wróciliśmy ! - usłyszałam głos ojca. Szybko odsunęłam się od Malika. Gdy tata wszedł do kuchni spaliłam buraka.
- Dzień dobry. - powiedział Zayn który opierał się o szafkę.
- Dzień dobry. - powtórzył po nim mój tata. - Emmm.. Vicky, dziś na kolację przychodzi ponownie Barbara z Tomem. Chcę zapoznać go z babcią. - powiedział.
- Mhym... Ale ja też muszę być ? - zapytałam z nadzieją że powie 'nie'.
- Oczywiście że tak. Rodzina ma być w komplecie.
- W takim razie chcę żeby Zayn również w tym uczestniczył. Wiesz że, nie przepadam za Tomem. - Ojciec westchnął.
- ehhh.. Dobrze. - spojrzał na Zayna z niezbyt zadowoloną miną.- A co się stało z tym zdjęciem ?
- Spadło mi, przepraszam. - spojrzałam na swoje białe skarpetki.
- Nic się nie stało. - uśmiechnął się i wyszedł. Odwróciłam się w stronę Zayna.
- Myślisz, że to dobry pomysł ? Wiesz, ja i Tom na jednej kolacji ? - uśmiechnął się łobuzersko.
- Masz być grzeczny to przyjmę twoje ponowne przeprosiny. - uśmiechnęłam się i pociągnęłam go do swojego pokoju.
_______________________
Ta Da ! Witam ;3 Kolejny rozdział pojawi się albo jutro albo po sylwestrze.
Wychodzi na to że moje nowe opowiadanie będzie o Zaynie. Gdy już stworzę tego bloga i napiszę prolog podam Wam linka <3
Jeżeli jutro nie dodam rozdziału to :
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU I SZALOOOOOOOOONEGO SYLWESTRA <333
kochamkochamkocham <3
OdpowiedzUsuńsuper super super mega szczęśliwego nowego roku!
OdpowiedzUsuńLanielle <3
OdpowiedzUsuń