mile widziany komentarz, dla was to sekunda a dla mnie motywacja do dalszego pisania xoxo
_________________________
Kolejny miesiąc miną bardzo szybko, może nawet aż za bardzo. Czasem nie mogę uwierzyć jak jeden chłopak potrafił tak namieszać mi w głowę. Moje relacje z Zaynem były dosyć dziwne.. Raz gadaliśmy jak normalni znajomi, czasem tak oschle, a czasem w ogóle.. Mogłabym powiedzieć że go poznałam, ale tak w sumie nie jest, bo to naprawdę bardzo tajemniczy człowiek. Widzę że coś przede mną coś ukrywa i jak na razie nie chce mi tego ujawnić. Jego znajomi są bardziej otwarci niż on sam..
Jednak wracając do rzeczywistości...
Powoli podążyłam do szafy i stałam jak słup wybierając ubrania na dziś. Raz zerkałam przez okno, a raz na moją garderobę. Po długim namyślaniu wybrałam; szary sweter i czarne rurki. Spojrzałam ukradkiem na telefon, który trzymałam w ręce. 8;05 !!!! W życiu nie zdążę na autobus, którym byłam teraz zmuszona jeździć. Ubrałam szybko się w ciuchy, pobiegłam do łazienki, umyłam zęby, zrobiłam szybki makijaż i rozczesałam włosy. Zbiegłam na dół i omal nie przewracając się na schodach, chwyciłam plecak. Z szafki wyciągnęłam moje emu, z wieszaka zarzuciłam swoją oliwkową kurtkę i wybiegłam z domu jak poparzona.
W śniegu było mi trudniej biegnąć, ale jakoś dawałam radę. Tuż przed przystankiem widziałam jak ostatnie 2 osoby wsiadają do autobusu, próbując biec szybciej upadłam na kolana. Wściekła, zła, przemoczona podniosłam się i szłam w kierunku szkoły.
Po upływie 40 minut doszłam do budynku. Byłam już nieźle spóźniona na pierwszą lekcję. Gdy już przekroczyłam próg szkolnych drzwi, już biegiem podążałam do klasy.
- Dzi-dzień dobry. - Czułam wzrok wszystkich na sobie. -przepraszam za spóźnienie. - powiedziałam i zajęłam swoje stałe miejsce. Wzrokiem szukałam Zayna. Jest. Siedział jak zwykle w ostatniej ławce pod ścianą. Jego wzrok wbity był w ścianę. Niechętnie spojrzałam na tablicę w celu przepisywania notatek.
Na przerwie obiadowej wzrokiem szukałam przyjaciółki. Jest ! Widzę ją. Siedziała ze swoimi znajomymi. Pewnym krokiem ruszyłam w jej stronę. Będąc coraz bliżej poczułam że na kogoś wpadłam. Niepewnie podniosłam wzrok. Chłopak był ode mnie wyższy, jego ciemne oczy były jak studnia bezdna, zarost dodawał mu lat. Na jego twarzy brakowało mi tylko uśmiechu. Może dla tego że w szkole zgrywał niedostępnego, bad boy'a ? Sama nie wiem...
- Przepraszam. - powiedziałam.
- spoko. - powiedział, tak jakby pod nosem, i wyminął mnie. Nie wiedząc co się w ogóle wokół mnie dzieje, zajęłam miejsce obok Isabelli mówiąc tylko 'cześć'. Spożywając posiłek co chwila zerkałam na Mulata. Był nieobecny, tak jak na lekcji...
***
Wyszłam ze szkoły i przechodząc koło parkingu widziałam Zayna.. Stał opary o ścianę i palił. Biłam się z myślami. Podejść do niego czy może po prostu pójść do domu. No cóż.. nawet się nie zorientowałam kiedy byłam już przy nim.
- Hej. - uśmiechnęłam się.
- cześć. - powiedział zgaszając papierosa.
- Emmm.. jak ci poszła kartkówka z matematyki ? - Czułam się jak totalna idiotka. Moje poliki zapewne nabrały już purpurowego koloru, ale mogłam zgonić na mróz.
- Myślę że dobrze. - dziś po raz pierwszy spojrzał mi w oczy. - Dzięki za pomoc ale sądzę że dalsze korepetycje nie mają sensu. - powiedział tak oschle.
- Rozumiem. - zagryzłam wargę, żeby nie powiedzieć za dużo. Spojrzałam na niego.. unikał mojego spojrzenia. Szczerze ? Nie rozumiałam go.. Przedwczoraj pytał mi się czy pomogę mu z francuskim.. Podczas tych korepetycji czułam się inaczej. No ale Victioria, ty idiotko ! Sądziłaś że ktoś taki jak on, chociaż cię polubi ? Rozmawiał z tobą, bo musiał, poszedł z tobą na imprezę, bo zrobiło mu się ciebie żal... Dał ci buziaka w policzek, bo... w sumie sama nie wiem czemu..
*Wspomnienie*
- W takim razie x wynosi.. ? - zapytałam go z nadzieją że w końcu powie mi poprawną odpowiedź.
- emmm.. -9 ? - W końcu !!!
- Tak. Rozumiesz już to ?
- Zadanie ? Tak rozumiem. Natomiast nie ogarniam, dlaczego z tobą matematyka, francuski to wszystko, wydaje się takie łatwe. - uśmiechnął się.
- Może dlatego że jesteś tutaj jako jedyny. To znaczy w klasie jest 30 osób. Gdyby nauczyciel ciągle tłumaczył to samo jednej osobie, jak myślisz dużo byśmy się nauczyli ? - uśmiechnęłam się. - A gdy ja daję ci korepetycje skupiam się wyłącznie na tobie.
- W sumie racja. -gdy nasze spojrzenia się spojrzały na moich policzkach pojawił się rumieniec. W te kawowe cuda mogłabym patrzeć godzinami. Niestety przerwał nam dźwięk skrzypiących schodów, a po chwili otwierających się drzwi.
- Dzień dobry - powiedziałam i udawałam że szukam czegoś w podręczniku.
- Witaj Vicy- uśmiechnęła się kobieta. - Zayn, wychodzę i będę późnym wieczorem albo rano. - wyszła z pokoju. Chłopak jakoś specjalnie się tym nie przejął. Gdy z dworu było słychać pisk odjeżdżającego wozu Malik od razu rzucił zeszyt na biurko i położył się na łóżko.
- Jak rozwiążesz jeszcze jedno zadanie to sobie pójdę.
-Dobra. - powiedział i poprawił sobie poduszkę.
- No to dalej. Zadanie 6 na stronie 123- Spojrzałam na niego. Leżał na plecach, ręce miał splecione na karku. - Czemu nie rozwiązujesz ?
- yyyy.. Bo nie chcę żebyś już szła. - uśmiechnął się zadziornie. Nasze relacje były hmmmm.. no nie wiem jakie. Czasem zachowywaliśmy się jak najlepsi przyjaciele, czasem jak uczeń-nauczyciel, a czasem jak byśmy w ogóle się nie znali.
- Zayn ! Proszę cię. Zaraz muszę naprawdę iść - powiedziałam. Chłopak niechętnie wstał i rozwiązał zadanie. Po upływie 5 minut dał mi do sprawdzenia.
- Świetnie. Na pewno to zdasz - klasnęłam w dłonie. Wstałam z podłogi i chwyciłam za torbę- to ja już lecę. Za chwilę mam autobus.
- Przecież ja cię podwiozę do domu. - Powiedział i ubrał na siebie kurtkę i buty. Zrobiłam to samo co on. Następnie wyszłam z jego cieplutkiego domu. Szybkim krokiem podeszłam do auta i wsiadłam do niego.
- Nienawidzę zimy. - warknęłam strzepując śnieg z kurtki.
- Czemu to fajna pora roku. - powiedział odpalając silnik. Wsłuchując się w lecącą piosenkę, niezorientowaniem się kiedy staliśmy pod moim domem.
- Dziękuję że mnie ciągle odwozisz- posłałam mu uśmiech.
-Nie ma sprawy.
- No to do zobaczenia- Szarpiąc się z klamką od drzwi, spojrzałam na niego.
- Chyba się zacięła. - oboje głośno się zaśmialiśmy. Chłopak wyszedł z wozu i odtworzył mi drzwi z zewnętrznej strony. Wyszywszy stanęłam z nim twarzą w twarz.. O ile to tak można nazwać. Dosięgałam mu do ramion, więc musiałam podnieść głowę żeby po raz ostatni dziś zobaczyć jego oczy.
- Dobranoc. - powiedziałam.
- Dobranoc- pochylił się nade mną i musnął mój policzek swoimi rozgrzanymi wargami- miłych snów- szepnął jeszcze. Stałam jak słup, a gdy się ocknęłam samochodu już nie było.
***
Wróciłam do domu i trzasnęłam drzwiami. Usiadłam na sofie w salonie i nie wiedziałam co ze sobą teraz zrobić. O tej godzinie przez cały miesiąc byłam u Zayna. A teraz ? Siedzę, nie wiem co zrobić. A nauczyciele jak na złość nic nam nie zadali. Zmęczona dzisiejszym dniem postanowiłam zdrzemnąć się na kanapie.
_________________
Cześć ;3 Jak obiecałam, dodałam rozdział ;D Pisałam go przez cały tydzień ( tak wiem, jest STRASZNIE KRÓTKI I NUDNY ) no ale mam duuuuuuuuuuuuużo nauki. W szkole ciągle gadają tylko : sprawdziany, kartkówki, testy 3 kl, wybór nowej szkoły BLA BLA BLA oszaleć można... !!! No ale JEST ROZDZIAŁ YEAH <3 Mam prośbę : ROZLEKLAMUJCIE JAKOŚ TEGO BLOGA :) (jeżeli to dla was nie jest problem ) .Pisałam przy 'Story of my life' Piękna piosenka :') A Wam się podoba i piosenka i rozdział ? :) KOMENTUJCIE KOTKI <33 do zobaczenia w niedziele za tydzień xoxo ;***
_________________________
Kolejny miesiąc miną bardzo szybko, może nawet aż za bardzo. Czasem nie mogę uwierzyć jak jeden chłopak potrafił tak namieszać mi w głowę. Moje relacje z Zaynem były dosyć dziwne.. Raz gadaliśmy jak normalni znajomi, czasem tak oschle, a czasem w ogóle.. Mogłabym powiedzieć że go poznałam, ale tak w sumie nie jest, bo to naprawdę bardzo tajemniczy człowiek. Widzę że coś przede mną coś ukrywa i jak na razie nie chce mi tego ujawnić. Jego znajomi są bardziej otwarci niż on sam..
Jednak wracając do rzeczywistości...
Powoli podążyłam do szafy i stałam jak słup wybierając ubrania na dziś. Raz zerkałam przez okno, a raz na moją garderobę. Po długim namyślaniu wybrałam; szary sweter i czarne rurki. Spojrzałam ukradkiem na telefon, który trzymałam w ręce. 8;05 !!!! W życiu nie zdążę na autobus, którym byłam teraz zmuszona jeździć. Ubrałam szybko się w ciuchy, pobiegłam do łazienki, umyłam zęby, zrobiłam szybki makijaż i rozczesałam włosy. Zbiegłam na dół i omal nie przewracając się na schodach, chwyciłam plecak. Z szafki wyciągnęłam moje emu, z wieszaka zarzuciłam swoją oliwkową kurtkę i wybiegłam z domu jak poparzona.
W śniegu było mi trudniej biegnąć, ale jakoś dawałam radę. Tuż przed przystankiem widziałam jak ostatnie 2 osoby wsiadają do autobusu, próbując biec szybciej upadłam na kolana. Wściekła, zła, przemoczona podniosłam się i szłam w kierunku szkoły.
Po upływie 40 minut doszłam do budynku. Byłam już nieźle spóźniona na pierwszą lekcję. Gdy już przekroczyłam próg szkolnych drzwi, już biegiem podążałam do klasy.
- Dzi-dzień dobry. - Czułam wzrok wszystkich na sobie. -przepraszam za spóźnienie. - powiedziałam i zajęłam swoje stałe miejsce. Wzrokiem szukałam Zayna. Jest. Siedział jak zwykle w ostatniej ławce pod ścianą. Jego wzrok wbity był w ścianę. Niechętnie spojrzałam na tablicę w celu przepisywania notatek.
Na przerwie obiadowej wzrokiem szukałam przyjaciółki. Jest ! Widzę ją. Siedziała ze swoimi znajomymi. Pewnym krokiem ruszyłam w jej stronę. Będąc coraz bliżej poczułam że na kogoś wpadłam. Niepewnie podniosłam wzrok. Chłopak był ode mnie wyższy, jego ciemne oczy były jak studnia bezdna, zarost dodawał mu lat. Na jego twarzy brakowało mi tylko uśmiechu. Może dla tego że w szkole zgrywał niedostępnego, bad boy'a ? Sama nie wiem...
- Przepraszam. - powiedziałam.
- spoko. - powiedział, tak jakby pod nosem, i wyminął mnie. Nie wiedząc co się w ogóle wokół mnie dzieje, zajęłam miejsce obok Isabelli mówiąc tylko 'cześć'. Spożywając posiłek co chwila zerkałam na Mulata. Był nieobecny, tak jak na lekcji...
Niby rozmawiał ze swoją paczką, ale jego wzrok... Nawet nie umiem tego określić. Po prostu było widać że coś go dręczy.
***
Wyszłam ze szkoły i przechodząc koło parkingu widziałam Zayna.. Stał opary o ścianę i palił. Biłam się z myślami. Podejść do niego czy może po prostu pójść do domu. No cóż.. nawet się nie zorientowałam kiedy byłam już przy nim.
- Hej. - uśmiechnęłam się.
- cześć. - powiedział zgaszając papierosa.
- Emmm.. jak ci poszła kartkówka z matematyki ? - Czułam się jak totalna idiotka. Moje poliki zapewne nabrały już purpurowego koloru, ale mogłam zgonić na mróz.
- Myślę że dobrze. - dziś po raz pierwszy spojrzał mi w oczy. - Dzięki za pomoc ale sądzę że dalsze korepetycje nie mają sensu. - powiedział tak oschle.
- Rozumiem. - zagryzłam wargę, żeby nie powiedzieć za dużo. Spojrzałam na niego.. unikał mojego spojrzenia. Szczerze ? Nie rozumiałam go.. Przedwczoraj pytał mi się czy pomogę mu z francuskim.. Podczas tych korepetycji czułam się inaczej. No ale Victioria, ty idiotko ! Sądziłaś że ktoś taki jak on, chociaż cię polubi ? Rozmawiał z tobą, bo musiał, poszedł z tobą na imprezę, bo zrobiło mu się ciebie żal... Dał ci buziaka w policzek, bo... w sumie sama nie wiem czemu..
*Wspomnienie*
- W takim razie x wynosi.. ? - zapytałam go z nadzieją że w końcu powie mi poprawną odpowiedź.
- emmm.. -9 ? - W końcu !!!
- Tak. Rozumiesz już to ?
- Zadanie ? Tak rozumiem. Natomiast nie ogarniam, dlaczego z tobą matematyka, francuski to wszystko, wydaje się takie łatwe. - uśmiechnął się.
- Może dlatego że jesteś tutaj jako jedyny. To znaczy w klasie jest 30 osób. Gdyby nauczyciel ciągle tłumaczył to samo jednej osobie, jak myślisz dużo byśmy się nauczyli ? - uśmiechnęłam się. - A gdy ja daję ci korepetycje skupiam się wyłącznie na tobie.
- W sumie racja. -gdy nasze spojrzenia się spojrzały na moich policzkach pojawił się rumieniec. W te kawowe cuda mogłabym patrzeć godzinami. Niestety przerwał nam dźwięk skrzypiących schodów, a po chwili otwierających się drzwi.
- Dzień dobry - powiedziałam i udawałam że szukam czegoś w podręczniku.
- Witaj Vicy- uśmiechnęła się kobieta. - Zayn, wychodzę i będę późnym wieczorem albo rano. - wyszła z pokoju. Chłopak jakoś specjalnie się tym nie przejął. Gdy z dworu było słychać pisk odjeżdżającego wozu Malik od razu rzucił zeszyt na biurko i położył się na łóżko.
- Jak rozwiążesz jeszcze jedno zadanie to sobie pójdę.
-Dobra. - powiedział i poprawił sobie poduszkę.
- No to dalej. Zadanie 6 na stronie 123- Spojrzałam na niego. Leżał na plecach, ręce miał splecione na karku. - Czemu nie rozwiązujesz ?
- yyyy.. Bo nie chcę żebyś już szła. - uśmiechnął się zadziornie. Nasze relacje były hmmmm.. no nie wiem jakie. Czasem zachowywaliśmy się jak najlepsi przyjaciele, czasem jak uczeń-nauczyciel, a czasem jak byśmy w ogóle się nie znali.
- Zayn ! Proszę cię. Zaraz muszę naprawdę iść - powiedziałam. Chłopak niechętnie wstał i rozwiązał zadanie. Po upływie 5 minut dał mi do sprawdzenia.
- Świetnie. Na pewno to zdasz - klasnęłam w dłonie. Wstałam z podłogi i chwyciłam za torbę- to ja już lecę. Za chwilę mam autobus.
- Przecież ja cię podwiozę do domu. - Powiedział i ubrał na siebie kurtkę i buty. Zrobiłam to samo co on. Następnie wyszłam z jego cieplutkiego domu. Szybkim krokiem podeszłam do auta i wsiadłam do niego.
- Nienawidzę zimy. - warknęłam strzepując śnieg z kurtki.
- Czemu to fajna pora roku. - powiedział odpalając silnik. Wsłuchując się w lecącą piosenkę, niezorientowaniem się kiedy staliśmy pod moim domem.
- Dziękuję że mnie ciągle odwozisz- posłałam mu uśmiech.
-Nie ma sprawy.
- No to do zobaczenia- Szarpiąc się z klamką od drzwi, spojrzałam na niego.
- Chyba się zacięła. - oboje głośno się zaśmialiśmy. Chłopak wyszedł z wozu i odtworzył mi drzwi z zewnętrznej strony. Wyszywszy stanęłam z nim twarzą w twarz.. O ile to tak można nazwać. Dosięgałam mu do ramion, więc musiałam podnieść głowę żeby po raz ostatni dziś zobaczyć jego oczy.
- Dobranoc. - powiedziałam.
- Dobranoc- pochylił się nade mną i musnął mój policzek swoimi rozgrzanymi wargami- miłych snów- szepnął jeszcze. Stałam jak słup, a gdy się ocknęłam samochodu już nie było.
***
Wróciłam do domu i trzasnęłam drzwiami. Usiadłam na sofie w salonie i nie wiedziałam co ze sobą teraz zrobić. O tej godzinie przez cały miesiąc byłam u Zayna. A teraz ? Siedzę, nie wiem co zrobić. A nauczyciele jak na złość nic nam nie zadali. Zmęczona dzisiejszym dniem postanowiłam zdrzemnąć się na kanapie.
_________________
Cześć ;3 Jak obiecałam, dodałam rozdział ;D Pisałam go przez cały tydzień ( tak wiem, jest STRASZNIE KRÓTKI I NUDNY ) no ale mam duuuuuuuuuuuuużo nauki. W szkole ciągle gadają tylko : sprawdziany, kartkówki, testy 3 kl, wybór nowej szkoły BLA BLA BLA oszaleć można... !!! No ale JEST ROZDZIAŁ YEAH <3 Mam prośbę : ROZLEKLAMUJCIE JAKOŚ TEGO BLOGA :) (jeżeli to dla was nie jest problem ) .Pisałam przy 'Story of my life' Piękna piosenka :') A Wam się podoba i piosenka i rozdział ? :) KOMENTUJCIE KOTKI <33 do zobaczenia w niedziele za tydzień xoxo ;***
rozdział genialny wiem co czujesz miałam tak w tamym roku i uwierz do końca tak będzie ;) a do reklamowania to postaram sie dodac link na swoim blogu przy nowym rozdziale Story Of My Life jest mega
OdpowiedzUsuńKocham Twojego bloga <3 Pisz dalej :)
OdpowiedzUsuńhttp://tooyoung-foryou.blogspot.com/
Niee !!! Dlaczego Zayn zrezygnował z korepetycji ?! :( Chcę już kolejny rozdział :) Rozumiem co czujesz... Mnie to czeka w przyszłym roku :(
OdpowiedzUsuńSOML jest PIĘKNAAAA <3 Czekam na następny - Ewela
💖💖💖
OdpowiedzUsuń