niedziela, 15 listopada 2015

Rozdział 6- część II

Obudziłam się rano, ponieważ poczułam jak ktoś gładzi mnie po policzku. 
- Dzień dobry, królewno.- powiedział Zayn uśmiechając się od ucha do ucha. O boże.. zrobiłam to, zdradziłam mojego narzeczonego. Nie byłam pijana ani nic z tych rzeczy. Byłam zauroczona zachowaniem Malika. I próbuję od siebie odepchnąć myśl, że tego nie żałuję. - Halo
- Boże.- chwyciłam się za głowę i głośno westchnęłam. 



- Mam na imię Zayn, nie musisz nazywać mnie bogiem. - uśmiech nadal nie schodził mu z twarzy. Chyba zauważył, że mnie tym nie rozbawił, przysunął się bliżej mnie i ułożył moją głowę na swoim ramieniu.- Masz wyrzuty sumienia?
- cholerne.- westchnęłam.
- A żałujesz?- zawahałam się chwilę. 
- N-nie.- spojrzałam na niego i musnęłam jego usta.- Nie żałuję wczorajszego wieczoru. 
- Miło mi to słyszeć. - Przytulając się do Malika , oderwałam się gwałtownie słysząc dzwonek do drzwi. Przerażona spojrzałam na Zayna, który bez żadnych emocji wstał i poszedł otworzyć niezapowiedzianemu gościowi . W mojej głowie rodziły się najgorsze myśli, bałam się, że Thony dowiedział się, że tu nocuję.Ubrałam spodnie, które miałam wczoraj, zostawiłam tylko na sobie koszulkę Malika. Powoli wyszłam z pokoju, z którego słyszałam rozmowę mężczyzny i kobiety.  
Na sofie siedziała mama Zayna.O matko... Kobieta,gdy mnie zachłysnęła się wodą.
- Victoria?- wstała powoli.- Boże, dziecko.- podeszła i mocno mnie przytuliła i pocałowała mój policzek. 
- Dzień dobry- uśmiechnęłam się.
- Zayn!- zawołała chłopaka, który akurat był w łazience.- Zayn! Dlaczego nic nie mówiłeś, że Vicky przyjechała do Londynu?- Malik przyszedł prawie nagi, ociekał wodą. Miał jedynie przewiązany ręcznik na biodrach. Przygryzłam wargę i delikatnie oblizałam usta. Jego mama tego nie widziała, ale on tak i zaśmiał się posyłając mi swoje zabójcze spojrzenie.
- Nie miałem nawet kiedy. - odpowiedział. - idę się ubrać. - ponownie wyszedł a ja z jego mamą usiadłam na sofie. 
- Opowiadaj co u ciebie. 
- Wszystko w prządku, niedawno przyjechałam na kilka dni pozałatwiać różne sprawy.
- Oh.. Myślałam, że ty i Zayn... Że znów jesteście parą.- w jej oczach było widać rozczarowanie. 
- Nie.. Ja wiem, że to może tak wyglądać, ale ja i Zayn to już skończony rozdział, przykro mi. - wzięłam głęboki oddech.- dziś tu nocowałam, bo byliśmy na imprezie i bałam się sama wracać do hotelu. 
- To wielka szkoda, mój syn nadal cię kocha, strasznie cierpiał, gdy wyjechałaś.
- Mi też nie było łatwo. 
- Chciałabym mieć taką synową jak ty.- kobieta uśmiechnęła się poprawiła kosmyk moich włosów i chwyciła za rękę.- Ale widzę, że już ktoś inny ma ten zaszczyt.- spojrzała na pierścionek zaręczynowy. 
- Tak, ja.. 
- Nie tłumacz mi się, to twoje decyzje. Ale pamiętaj, że jedna zła decyzja może zrujnować całe życie. 
- Myślę, że tym razem tak nie będzie.

                                                         *Zayn*

"Ja i Zayn to już skończony rozdział" To zdanie chodziło mi ciągle po głowie. Jedno pieprzone zdanie. Miałem ochotę coś rozwalić. Zdenerwowany, nie przepraszam, wkurwiony poszedłem do sypialni, przy okazji zrzucając obraz ze ściany, wziąłem torbę treningową, spakowałem do niej wszystkie potrzebne mi rzeczy. Szybko ubrałem na siebie czarne rurki, białą koszulkę i skórzaną kurtkę. Udałem się do pokoju, gdzie mama z Victorią siedziały.
- Muszę iść, na was też już chyba pora. - warknąłem. 
- Zayn, jesteś niemiły.- powiedziała mama.- Victoria przyjechała tylko na kilka dni, myślałam, że chcesz z nią spędzić trochę czasu.
- Za to ja myślę, że jej narzeczony martwi się gdzie jest tego królewna.- oschle spojrzałem na zdziwioną dziewczynę. -Było miło, ale teraz życzę szczęścia na nowej drodze życia.- krzyknąłem wychodząc z mieszkania. Już na dworze podszedłem do mojego auta, wcześniej zapalając papierosa. Tytoń pomógł mi się trochę uspokoić. 
Co ona sobie do cholery myślała?! Co ja sobie myślałem?! Że jedna, wspólna noc zmieni wszystko? Zmieni jej decyzję? Straciłem ją już na dobre. TO SKOŃCZONY ROZDZIAŁ, dla niej. Nie dla mnie, ja nigdy o niej nie zapomnę. Nie chcę jej zastąpić nikim innym. 
Wsiadłem do auta, ruszyłem. Akurat, gdy chciałem wyjechać z parkingu, na pasach stała drobna brunetka. Moja brunetka. Głupie światła, akurat teraz musi być czerwone.. obserwowałem ją. Ocierała policzek. Płakała? Nie.. to niemożliwe. Nasze spojrzenia się spotkały. A jednak... płakała, ale dlaczego? Chciałem teraz wyjść z samochodu, przytulić ją, tylko po co? 
Gdy zapaliło się zielone światło nacisnąłem pedał gazu i ruszyłem,  mocno przekraczając prędkość. Ale nie mogłem tam dłużej być. Nie przy moim zapłakanym aniołku. 

      Wszedłem do siłowni, gdzie czekał  na mnie Peyno. 
- Siema stary.- przybił mi piątkę. 
- Cześć.- poszliśmy do szatni. Ubrałem sportowe ciuchy i udałem się na salę. Wziąłem rękawice bokserskie i zacząłem z całej siły uderzać w worek. Wyładowywałem całą moją złość. 
- Nie chciałbym być na jego miejscu.- mruknął Liam, który przyszedł i chwycił za worek.- co się stało?
- Nic.- uderzyłem. - Po prostu dziś dotarło do mnie, że ja i Victoria to definitywny koniec. 
- co... Dlaczego? 
- Dlaczego?-  zaśmiałem się.- bo ona woli tego kutasa! Bo ja i ona to zamknięty rozdział. 
- przykro mi. - powiedział.- nie umiem pocieszać.
- Nie chce pocieszenia. - warknąłem.- Chcę się na czymś wyżyć a później pójść się najebać.
- W tym ci mogę pomóc.- uśmiechnął się. - A co do Victorii, może jeszcze się ogarnie. 
- Wiesz co jest najlepsze?
- co?
- Że wczoraj się z nią przespałem, rano zapytałem jej się czy żałuje, odpowiedziała, że nie.- Teraz uderzyłem tak mocno, aż Payne odskoczył. 

                                                          *Victoria*

Przed drzwiami do apartamentu spojrzałam w małe lusterko i wzięłam głęboki oddech. Weszłam do środka i na kogoś wpadłam. Oczywiście tym kimś był Anthony.
- Miałaś być rano, martwiłem się. - srogo na mnie spojrzał. - jest już 14. 
-Zasiedziałam się. - mrugnęłam pod nosem.- pójdę się odświeżyć. - chciałam już iść, gdy ten chwycił mnie za rękę.
- Co to za koszulka?- o kurde.. zapomniałam oddać ją Zaynowi.
- To bluzka chłopaka Belli, oblałam się kawą. - nerwowo się uśmiechnęłam.  
- On też tam był?
- Co? Nie.. Mówiłam już, to był babski wieczór, ale byłyśmy u niego w mieszkaniu, bo wczoraj w mieszkaniu Bells pękła rura.- Chłopak przez dłuższą chwilę na mnie podejrzliwie patrzył. 
- Dobra, idź się wykąp. Potem pójdziemy na obiad.- puścił mnie i odszedł. Gdy już szłam do łazienki krzyknął jeszcze;- jutro wracamy. - Jak to już jutro? Nie! Ja nie chcę...

Po szybkim prysznicu, ubrałam się jeansową koszulę, kremową spódniczkę i cieliste czółenka. Włosy miałam lekko pofalowane, a makijaż delikatny. Udałam się do salonu, gdzie siedział Thony. Akurat czytał gazetę. Przysiadłam się do niego i oparłam głowę na jego ramieniu. 
- kocham cię.- szepnął.
- Wiem- pocałowałam go w policzek. 
- I wiesz, że chcę dla ciebie jak najlepiej? Że robię wszystko, żeby było dobrze. 
- Tak, wiem. - uśmiechnęłam się. 
- To dobrze.- cmoknął mnie w czubek głowy. - Idziemy na obiad, a potem może spacer? - chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę wyjścia ówcześnie biorąc nasze kurtki. 
Po tym jak zachował się Zayn chciałam przestać o nim myśleć, chciałam skupić się na Anthonym i naszym ślubie, a o nocy z Maliku zapomnieć. 


Siedzieliśmy w restauracji, rozmawialiśmy o błahostkach. Było miło, aż do momentu, gdy moja stara paczka nie przyszła do lokalu. Każdy się na mnie patrzył dość dziwnie. Czyżby Zayn im coś powiedział? Zaczęłam nerwowo przygryzać wargę, czując na sobie wzrok wszystkim tam zebranych, zwłaszcza jednej osoby. Zayna Malika.
- Skarbie, coś się stało?- Thony zapytał po chwili. 
- N- nie. - odpowiedziałam, ale wiedziałam, że nie zabrzmiałam zbyt przekonująco. Nagle zadzwonił mu telefon. 
- Przepraszam na chwilę.- odszedł do stolika i wyszedł na zewnątrz. Dosłownie parę sekund później dostałam smsa. 
" Uroczo razem wyglądacie. Z. " 
Spojrzałam na niego gniewnym spojrzeniem. Było mi strasznie smutno, ponieważ wczoraj był bardzo czuły, a dziś zachowuje się jak cham. Może zależało mu na tym, żeby mnie tylko zaliczyć... 
- Kochanie, przepraszam, ale mam nagłe wezwanie do firmy, nawet nie mam czasu dokończyć obiadu. - Anthony wleciał jak poparzony.- Już zapłaciłem, także ty sobie spokojnie dokończ, a później wróć do hotelu. 
- Dobrze. - Chłopak namiętnie mnie  pocałował i znowu wyszedł z restauracji. 
"Narzeczony musiał cię opuścić? To strasznie niegrzeczne z jego strony. Może pobiegł do swojej byłej, żeby ją przelecieć? ;) Z."
Tego już za wiele! Zdenerwowana wybiegłam z restauracji i poszłam w stronę parku. Usiadłam na pierwszej ławce i opanowywałam oddech. Po policzku spłynęła mi jedna łza. On jest okropny! Jak może się tak zachowywać? Przecież on tak cholernie mnie rani... Mści się za to, że go zostawiłam? 
- hej mała.- usłyszałam znajmy głos. Liam usiadł obok mnie.
- Cześć.- odpowiedziałam ocierając łzę. 
- Przepraszam za Zayna. - Szepnął. - on.. on ukrywa swoje emocje, poprzez bycie dupkiem. 
- To już nieważne- westchnęłam.- dałam się omamić, popełniłam błąd dając się omamić Zaynowi. Teraz muszę skupić się na Anthonym. 
- Jesteście strasznie skomplikowani. -  prychnął.- mam nadzieję, że w końcu oboje przejrzycie na oczy. - przytulił mnie. 
- Jutro wyjeżdżam, chciałabym się z wami pożegnać. - powiedziałam po dłuższej chwili.
- W takim razie chodź, wszyscy są u Niallera. 

Wraz z Liamem weszliśmy do mieszkania, bez dzwonienia czy pukania. Chłopak wziął ode mnie płaszcz i gestem ręki zachęcił abym poszła dalej. Rzeczywiście, w salonie byli wszyscy, nawet Malik. W sumie to było naprawdę fajne, po liceum nadal wszyscy się trzymają
- Cześć wam.- powiedział Liam. - patrzcie kogo przyprowadziłem. - wskazał na mnie. 
- siemka Vicky.- Harry podszedł do mnie i przytulił mnie. - przepraszam, że wczoraj nie dokończyliśmy naszego tańca. 
- W porządku. - zaśmiałam się i przywitałam z resztą. Zayn bez słowa wstał i wyszedł z pokoju. Payne pogłaskał mnie po plecach i kazał usiąść na fotelu. 
- Chcesz coś do picia?- zapytała Bella. 
- Ee.. poproszę. - dziewczyna wstała i nalała do kieliszka białe wino, podała mi je i z powrotem usiadła na kolanach Nialla. - Tak właściwie przyszłam tu w jednym celu. - wzięłam głęboki wdech.- chcę się z wami pożegnać, bo jutro wyjeżdżam. 
- Już jutro?- szepnęła Eleanor. 
- Tak, Anthony musi już wracać. 
- Rozumiemy- Powiedziała Bella.- Będziemy za tobą tęsknić.-
- Ja też. - spuściłam wzrok. - Ale niedługo znowu przyjadę, bo przecież Sophia szyje mi sunię. 

Leżałam już w łóżku. Sama, ponieważ Thony jeszcze nie wrócił z pracy. Czułam się dziwnie, będąc tutaj sama, za dużo myślałam o tym wszystkim co się ostatnio działo, ale nie mogłam też zasnąć ponieważ, przed oczami miałam twarz Zayna i naszej wspólnie spędzonej nocy. 
Niespodziewanie zadzwonił mój telefon. Wzięłam go i zobaczyłam czarno- białe zdjęcie najprzystojniejszego mężczyzny na świecie

Rozmowa telefoniczna: 
Victoria: Halo
Zayn: Cześć księżniczkoo
V: Zayn, co chcesz?
Z: Chcę ci powiedzieć, że cię kocham i rozkurwie tego frajera, bo mi cię odebrał
Był pijany, bardzo pijany.
V: Zayn, proszę.. daj już spokój.
Z: zachowałem się jak frajer, prawda? A wiesz dlaczego?
V: Nie, nie wiem. 
Z: Bo słyszałem jak pierdoliłaś mojej mamie, że my to już zamknięty rozdział, ale ja nie dam o sobie zapomnieć! Za bardzo cię kocham. 
V: Zayn..
Z: Nie bierz z nim ślubu, on nie jest dla ciebie odpowiedni, zaufaj mi
V: O czym ty mówisz?
Z: Nie ważne, muszę już kończyć, kocham cię.

Co to była za rozmowa? 

_________________
Muszę się do czegoś przyznać...
to najgorszy rozdział jaki kiedykolwiek napisałam........
poprawię się :) 
do zobaczenia :D 
mam nadzieję na chociaż 4 komentarze ;(          

2 komentarze:

  1. W takim momencie skończyłaś :( nieeeeeeee :( powiem Ci,że dzisiaj siedziałam cały dzień i czytalambod początku tego bloga i po razbkolejny się zakochałam <3 Uwielbiam to opowiadanie jak i Ciebie i Twój styl, charakter pisma <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wcale nie jest najgorszy a sama końcówka bardzo dziwna czyżby Zayn się czegoś dowiedział o Thonym?

    OdpowiedzUsuń