niedziela, 18 października 2015

Rozdział 2- część II

                                                        *Victoria*
- Victoria? 
- Nie musiał mnie pan z kimś pomylić, przepraszam. - chciałam go wyminąć, ale mnie zatrzymał. 
- Wiem, że to ty.- warknął. - co tu robisz? Dlaczego w ogóle się nie odzywałaś?
-  nie mam ochoty na pogaduszki, cześć. - usiadłam przy wolnym stoliku i starałam się ignorować palący wzrok Nialla. Kątem oka obserwowałam co robi. Serce mi stanęło gdy wyciągnął telefon i gdzieś zadzwonił. Rozmawiając przez telefon ciągle się na mnie patrzył. Chwyciłam torebkę i jak najszybciej chciałam wyjść z restauracji. Stojąc przed budynkiem nie wiedziałam gdzie iść, bo tutaj byłam umówiona z Thonym.
- Nie dzwoniłem do Zayna, spokojnie. - usłyszałam głos za sobą. Odwróciłam się i ujrzałam blondyna zapalającego papierosa. - Chcesz? - zapytał wskazując na paczkę. Odmówiłam ruchem głowy. - Kiedy wróciłaś? 
- Nie wróciłam, przyjechałam na kilka dni. - odpowiedziałam. 
- Czemu w ogóle się nie odzywałaś? - wzruszyłam ramionami patrząc przed siebie. - Po twoim wyjeździe wszystko się zepsuło. Zayn nie jest już sobą, zamknął się w sobie... Bella miała depresję, obwiniała się, że nie mogła ci pomóc. Ty.. Ty z tobą też nie jest chyba  najlepiej. 
- Bella miała depresję? Przeze mnie? Co z nią? 
- Już dobrze, jest w dobrych rękach. - uśmiechnął się delikatnie. - od prawie roku jesteśmy parą. 
- Gratuluję, życzę wam szczęścia. - spojrzałam się w lewo i zobaczyłam nadchodzącego Anthony'ego.- Niall, proszę nie mów nikomu, że mnie spotkałeś, dobrze? A teraz idź. 
- Co, ale czemu? - bez odpowiedzi odeszłam od niego bez słowa. Wiedziałam, że Thony w widział mnie z nim. 
- Cześć kochanie. - powiedział muskając moje usta. 

- Cześć. - uśmiechnęłam się. - jak w pracy?
- Dobrze. - chwycił mnie za dłoń i kierował ku restauracji. - kto to?- kiwnął głową na  Niall
a, który ciągle stał w tym samym miejscu.
- Nie wiem, pytał o godzinę. -  Thony, skłamałam cię, to najlepszy przyjaciel mojego byłego. 
Gdy przechodziliśmy obok niego czułam wypalający wzrok. 
W restauracji usiedliśmy przy wolnym stoliku. 
- Na co masz ochotę? - zapytał. 
- Jeszcze nie wiem. - mruknęłam. -  a ty?
- Na ciebie. - wymruczał. Zalałam się rumieńcami. - ale to później. Teraz chętnie zjem risotto. - Zawołał kelnera. Zamówił dla siebie risotto, a dla mnie sałatkę cezara, na którą w końcu się zdecydowałam. 
- jak minął ci dzień? 
- Dobrze, pozwiedzałam trochę. - uśmiechnęłam się. - Jutro chciałabym pojechać do mojego starego domu.
- Pojechałbym z tobą, ale znów będę musiał wyjść wcześnie i pewnie będę siedzieć w pracy do późna. 
- Pojadę sama, spokojnie.- w tym momencie przyniesiono nam nasze dania. 
- smacznego, skarbie. 
- Dziękuje.- rozmawialiśmy o naszym ślubie. Thony nalegał abym umówiła się z jego dobrą znajomą, która projektuje suknie ślubne. - Dobrze, pójdę tam jutro. 

Po skończonym obiedzie udaliśmy się na spacer a następnie do naszego apartamentu. 

                                                                  ***

Wychodząc z apartamentu chwyciłam za mój płaszczyk. Właśnie idę do mojego starego domu, a następnie wybieram się na umówione spotkanie z Sophią, koleżanką Anthony'ego, która ma mi zaprojektować suknię ślubną. Nie wiem jaką chcę, mam nadzieje, że ona pomoże mi w wyborze.  Thony ponoć powiedział jej swój pomysł, jestem ciekawa co wymyślił. Jego gust jest strasznie klasyczny, lubi ład i porządek. 
Przed hotelem czekał już szofer
- Witam ponownie panno Levison. - powiedział na co lekko prychnęłam.
- Harris, jeszcze jestem Victoria Harris. 
- Przepraszam. 
- Nic się nie stało. - uśmiechnęłam się. - możemy już jechać?
- Oczywiście. - Mężczyzna wsiadł do auta i ruszyliśmy. Podałam mu adres i ruszyliśmy. 
Czy dom wygląda tak jak go zapamiętałam? Myślę, że tak, nikt w nim nie zamieszkał. Tak w sumie powinnam go sprzedać. Po śmierci taty dom stał się moją własnością, więc mogę robić z nim co chcę. Ale jest mi ciężko na myśl, że ktoś inny może w nim zamieszkać, spać w moim pokoju. Kocham ten dom i wspomnienia z nim związane, nawet te, które wydawały się niezbyt fajne. 
- Panno Harris, jesteśmy na miejscu. 
- Oh, tak, dziękuję. Możesz już wracać do hotelu. 
- Ale pan Levison nalegał żebym wszędzie panią woził. 
- Tutaj spędzę na prawdę dużo czasu, potem chciałabym się przejść do salonu sukien, to niedaleko dam radę. - uśmiechnęłam się i wyszłam. - do widzenia. - kiwnęłam na odchodne. Obserwowałam odjeżdżające auto, wspominając jak to zawsze patrzyłam tak na samochód Liama, Louisa, Harrego, Nialla, Belli czy... Zayna. Po wczorajszej rozmowie z Horanem zaczęłam za nimi cholernie tęsknić, ale boje się z nimi spotkać... 
Wchodząc do mieszkania poczułam się jak kiedyś. Nastoletnia Victoria wracająca ze szkoły, gdzie czeka za nią tata, a za chwile ma przyjść chłopak. Uśmiechnęłam się na tę myśl, jednak przypominając sobie jaka jest rzeczywistość zesmutniałam. 
Myślałam, że ktoś tu zamieszkał, ale wczoraj rozmawiałam z wujem przez telefon i okazało się, iż bez mojej zgody nie mogli go wystawić na sprzedaż, więc czekali aż sama się zdecyduje aby go sprzedać. 
Chodziłam po domu tak w kółko, dotykałam różnych rzeczy, wspominałam stare czasy... w sumie nie aż takie stare, bo minęły nie całe 2 lata. Jeden pokój cały czas go omijałam, mianowicie był to mój pokój. Bałam się do niego wejść, wspomnienia mnie przytłaczały, zwłaszcza te związane z Zaynem. Stałam ponad trzy minuty pod drzwiami i myślałam o tym, ale w końcu przełamałam swoje lęki i weszłam tam. Wszystko jest tu tak jak było... za wyjątkiem mnie, ja się zmieniłam.. ja i moje życie. 
Usiadłam na moim ulubionym miejscu w tym pokoju, mianowicie parapecie. Podkurczyłam nogi i obserwowałam ulicę, na której nic się nie działo. Raz na jakiś czas przejechał tędy samochód. Jeden przykuł moją uwagę, zwolnił gdy tędy przejeżdżał. Po chwili jednak odjechał ze zdwojoną prędkością. 


- Cześć, ty jesteś pewnie Victoria narzeczona Anthony'ego? Jestem Sophia- kobieta podała mi rękę. W jej salon sukien ślubnych był urządzony z klasą. - Thony mówił mi, że za 3 tygodnie bierzecie ślub, a ty nadal nie masz sukienki.
- Tak to prawda. - powiedziałam nieśmiało. 
- Spokojnie, coś wymyślimy.- uśmiechnęła się.- Usiądź proszę, pokażę ci kilka moich projektów. - usiadłam na skórzanej sofie.- chcesz kawę, herbatę?
- Nie dziękuje.
- W takim razie pokażę ci katalog, jak coś ci się spodoba to przymierzysz, a jeżeli nadal nic nie wybierzesz to będziemy szkicować. 
- okej. 
- dobra, znam rodzinę Anthony'ego, więc wiem, że sukienka nie może być zbyt odważna, duże wycięcia odpadają. Podpowiedz mi coś, na pewno kiedyś myślałaś o takiej sukience. 
- To fakt, ale wtedy byłam nastolatką, miałam wybujałą wyobraźnie. - uśmiechnęłam się. -Wtedy chciałam wyglądać wyjątkowo, jak księżniczka, teraz już nie wiem.. 
- Bo ty masz wyglądać wyjątkowo! To będzie twój dzień!

                                                                  *
- Victoria, rzeczywiście jesteś strasznie wybredna, siedzimy już tu 4 godziny, przymierzyłaś 14 sukienek. Nie mam już siły. - Sophia się zaśmiała. 
- Dobra.. nie ważne.. kupie jedną z tych, które przymierzyłam. - powiedziałam zrezygnowana.
- Nie. Ja ci zaprojektuje sukienkę idealną! - krzyknęła radośnie. - ale musimy się lepiej poznać. Może pójdziemy wieczorem do klubu, spędzimy razem trochę czasu.
- no nie wiem... Thony może być niezadowolony. 
- zadzwoń do niego. 
-ehhh.. no dobra. - jezu.. na co ja się pisze.. nie byłam w klubie od bardzo dawna.

*rozmowa telefoniczna*
A: Cześć kochanie. Jak po spotkaniu z Sophią?
V:hej.tak właściwie spotkanie ciągle trwa. Thony, wraz z Sophią chciałyśmy pójść gdzieś wieczorem, poznać się lepiej, bo jutro będziemy szkicować projekt sukni. 
A: Wieczorem? gdzie? Rozumiem, że dzwonisz do mnie, bo chcesz iść sama. 
V: To nie tak, chcemy się lepiej poznać, żeby stworzyć dobry projekt. 
A: A gdzie idziecie?
V: Może do jakiegoś pubu, może klubu. Wiesz, bardzo dawno nigdzie nie byłam. 
A: Jak chcesz to idź, ja muszę kończyć, cześć. 
V: Nie złość się, pa.

Wieczorem ponownie spotkałam się z Sophią. Udałyśmy się do klubu. Miło spędzałyśmy czas. Trochę lepiej się poznałyśmy, powiedziała, że już ma jakiś pomysł na sukienkę. 
- Vicky, w tym klubie jest moja dobra koleżanka ze znajomymi, może pójdziemy się przywitać? Niedługo muszę zrobić sesje nowej kolekcji, a to jest jedna z moich najlepszych modelek. 
- Jasne, ale za niedługo chyba będę musiała iść. 
- Dobrze.- uśmiechnęła się i zaprowadziła mnie na 2 piętro klubu gdzie siedziała jej koleżanka. - polubisz ją, jest świetna. - nie słuchałam jej za bardzo, bo oglądałam abstrakcyjne malowidła na ścianach. 
- Cześć wam,to jest Victoria.- nawet nie zauważyłam jak podeszłyśmy do stolika. Spojrzałam na jej znajomych i zamarłam. Tam siedzieli wszyscy! WSZYSCY MOI STARZY PRZYJACIELE. Łzy zaczęły napływać mi do oczu, było mi tak strasznie głupio gdy spojrzałam na Belle.
- ja... ja.. przepraszam. - szybko się odwróciłam, ale nawet nie zrobiłam kroku, bo wpadłam na kogoś.

- Victoria.- szepnął. 
- Zayn.- łza spłynęła mi po policzku. Szybko ją starłam i wybiegłam z klubu. 
napisałam smsa do Anthony'ego, żeby po mnie przyjechał. 

                                                    *Zayn*

Wróciła. Moja Victoria wróciła!Czyli jednak nie przewidziało mi się dzisiaj, na prawdę widziałem ją w jej domu. 
Wybiegłem za nią w klubu, siedziała na murku. Podszedłem do niej i przysiadłem się. 
- czego chcesz?
- tęskniłem za tobą, myślałem, że już nigdy nie wrócisz.
- nie wróciłam. za kilka dni znowu wyjeżdżam. 
- Co? 
- Musze w końcu sprzedać dom.. załatwię kilka formalności i wyjeżdżam. 
-Tylko po to?
- nie...-mruknęła. - Zayn nie mam ochoty na rozmowę, idź już sobie.
- Nie żartuj! Myślałaś, że o tobie zapomniałem? Cały czas cię kocham, odchodziłem od zmysłów, codziennie myślałem co się z tobą dzieje, zastanawiałem się czy też o mnie myślisz.
- po co mi to mówisz?! - krzyknęła zalana łzami.- MY to już przeszłość, bardzo daleka, Zayn. Zacznij żyć,znajdź sobie kogoś, przestań o mnie myśleć.
- Nie chcę nikogo innego. - krzyknąłem chcę być tylko z tobą!
- przykro mi, to już niemożliwe. -powiedziała, a po chwili dodała- za 3 tygodnie biorę ślub. - Mój świat się zawalił. Poczułem się jakby ktoś wbił mi nóż w plecy.- jestem szczęśliwa, proszę, nie niszcz tego.  
- Victoria!- usłyszałem krzyk jakiegoś mężczyzn. po chwili podbiegł do niej i ją przytulił. - kochanie, wszystko dobrze, dlaczego płaczesz? 
- Wszystko okej, w klubie było za duszno i zrobiło mi się słabo. - zerknęła na mnie. Ja siedziałem i obserwowałem te sielankę. - jedźmy już. - musnęła delikatnie jego usta. 
Zrobiła mi to na złość. Udało jej się. Aż się we mnie zagotowało! Tylko ja mogę ją dotykać! ONA JEST MOJA! - Thony, jedziemy. - chwyciła go za rękę i wsiedli do auta. 
Pobiegłem do swojego auta i pojechałem za nimi. ja tak łatwo nie odpuszczę. Nie stracę jej po raz kolejny, nie mogę. 

*rozmowa telefoniczna* 
Zayn: Liam! musisz mi szybko kogoś sprawdzić. 
Liam: Coś związanego z Vicky? Gadałeś z nią?  
Z: Tak. Kurwa Liam potrzebuje informacji, sprawdzisz mi czy nie?
L: Kogo mam sprawdzić?
Z: Nie wiem jak się nazywa. Ma na imię Anthony, ma około 30 lat, jest na pewno bogaty.
L: Skąd wiesz, że jest bogaty? 
Z: Bo rzadko widzę kolesia, który ma super auto a i tak ma szofera. 
L: Dobra, jak coś będę wiedział zadzwonię,
Z: Dzięki stary, 

_____________________-
Cześć! Jak wam się podoba?
ostatni post ma pon ad 300 wyświetleń, a tylko 1 komentarz :(( 
Wiem, że jest was tu więcej. Komentujcie.
PROSZEEEEEEEEEEE

5 komentarzy:

  1. Jezu dziewczyno! Jaki Ty masz dar! Jestes niesamowita no po prostu brak mi słów. Przeczytalam calutkiego bloga w kilka godzin i jestem pod wrazeniem! Uwazam, że Viktoria musi zerwac zareczyny z tym sztywniakiem. Ona ma byc z Zayn'em widac, ze ja kocha a ona kego. Sa dla siebie stworzeni. Nawet nie wiesz jak ja to przeżywam! Jak szybko nie dodasz kolejnego rozdzialu to nie wiem odnajde Cie i chyba utluke, albo nie bede siedziala a Ty bedziesz mi mowila ciag dalszy o :D Naprawde podziwiam Cię masz niesamowity charakter pisma. Uwielbiam Twoje opowiadanie i moge powoedziec prosto z serca, ze na tyle opowiadac co ja przeczytalam (a uwierz sporo ich i to przedewszystkim w roli glowbej z Zayn'em :D) tp Twoj jest najlepszy to ciagle napiecie, niespodziewany zwrot akcji. No po prostu cudo. Książkę mozesz napisać, powaga. Teraz zamiast uczyc sie na sprawdzian z roslinek czytałam Twpje opowoadanie i teraz zamiast sie w końcu wziąć za tą nauke to bede rozkminiala różne teore jak to sie moze potoczyc. No, ale ona w komcu musi byc z Zayn'em. No przeciez to para idealna no! Nie moze byc inaczej! Dobra dobra, bo juz sie powtarzam haha zycze Ci duzo weny i pomysłów :D Kochana Twoje opowiadanie mnie uwiodlo xd jesli mozna to tak najwac haha xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OJEJKU DZIĘKUJE <3
      nawet nie wiesz jak było mi miło czytając Twój komentarz :D
      Nowy rozdział będzie w niedziele!
      Jeszcze raz bardzo dziękuje za miłe słowa <3

      Usuń
    2. Czekam z niecierpliwością! Jejku juz bym chciala czytac dalej naprawdę ❤❤❤

      Usuń
  2. Kochana i gdzie jest moj niedzielny rozdział :( wiesz jak ja na niego czekam? Caly dzien na niego poluje i nic :( nie rob mi tego :'(

    OdpowiedzUsuń