poniedziałek, 5 października 2015

prolog- część II

                                                     * 1,5 roku później*

        - WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!- powiedziała moja ciocia. Tak... od półtora rok mieszkam w Manchesterze. Dokładniej rok i 3 miesiące mieszkałam z wujostwem, a od 2 miesięcy mieszkam z moim chłopakiem- Anthonym. Poznałam go przez moją ciocię, ponieważ jest to syn jej przyjaciółki. Thony jest starszy ode mnie o 9 lat, ale jakoś nie przeszkadza mi to.. Czy go kocham? nie wiem... od dnia wypadku potrzebuję kogoś kto będzie się mną opiekować. Darzę go pewnym uczuciem, ale nie jestem pewna czy to miłość.     
- dziękuje.- powiedziałam. 
- prezent dam ci później.- uśmiechnęła się.- goście przyjdą za pół godziny.
- ohh, ciociu nie musiałaś robić przyjęcia. - powiedziałam. 
- Victoria, to twoje dwudzieste urodziny, musiałam.
- ehhh... pomogę ci wszystko przygotować. 


                                                                             ***

Wszyscy goście śpiewali mi ''sto lat'' a ja jak zwykle nie wiedziałam gdzie podziać wzrok, więc ciągle obserwowałam Anthony'ego i delikatnie się uśmiechałam. 
- Wszystkiego najlepszego, Victorio.- uśmiechnęła się mama mojego chłopaka. 
- Dziękuje wszystkim za życzenia i prezenty.- powiedziałam. 
- Teraz czas na prezent ode mnie. - Thony wstał i uklęknął przede mną. - Victorio, wyjdziesz za mnie?- Z kieszeni garnituru wyciągnął pudełko z pierścionkiem. 

Zaniemówiłam. Oczy wszystkich były skierowane na mnie. I co ja mam zrobić? Nie wiem czy go kocham, ale nie chcę zostać sama, nie chcę go zranić...
- Victoria?
- T-tak- powiedziałam drżącym głosem. - tak, wyjdę za ciebie.- wszyscy zaczęli nam bić brawo, Thony założył mi przepiękny pierścionek na palec i namiętnie mnie pocałował. 

                                                               *Zayn*

- Malik starczy już tobie. Zadzwonię po taksówkę. - powiedział Gregore, barman w moim ulubionym pubie. 
- Daj mi spokój - wysyczałem lekko bełkocząc.- Nalej mi jeszcze. 
- Nie obsługuje pijanych klientów.- Wstałem i chwyciłem go za koszule.
- Nalej mi tej pierdolonej wódki, kurwa. - krzyknąłem tak głośno, że wzrok wszystkich skierował się na mnie, a po chwili zostałem wyrzucony przez ochronę. Upadłem na kolana. Jacyś gówniarze zaczęli śmiać się i robić mi zdjęcia. 
- Z czego się śmiejecie? Chcesz w ryj?- zacząłem krzyczeć i wstałem. Mieli może z 16- 17 lat, nie zdążyli nic odpowiedzieć, bo jeden z nich już dostał lewego sierpowego, potem kolejny, dwóch z nich uciekło.. zacząłem ich bić, na zmianę. Po chwili ktoś mnie odciągnął. 
- Spadajcie. - powiedział Louis. - Co ty odpierdalasz Zayn? Gregore dzwonił do mnie, że wywalili cię z baru. 
- Daj mi spokój!
- Ogarnij się człowieku! Co się z tobą stało? Bijesz przypadkowych gówniarzy, upijasz się do nieprzytomności, odsuwasz wszystkich od siebie. Stary nie możesz tak żyć, ona wyjechała, zaczęła nowe życie, nie wiesz gdzie jest, powinieneś zacząć żyć...- usiadłem na krawężniku i schowałem twarz w dłoniach. 
- Victoria ma dzisiaj urodziny. Kończy 20 lat.- powiedziałem po chwili. - Nie umiem przestać o niej myśleć, nie wiem gdzie jest, co się z nią dzieje... Chyba nigdy nie pokocham nikogo innego. 
- Wróć do nas, stęskniliśmy się za tobą. - Tomlinson zaśmiał się. - musisz o niej zapomnieć.
- Wiem, ale to nie jest takie proste.... 

____________ 
Nie obiecuje, że pojawi się zwiastun, ponieważ program mi nawala. 
Jak wam się podoba? 
1. tak, wiem.. prolog miał być w niedziele, ale miałam małe kłopoty na bloggerze i nic nie chciało mi się dodać :D 
 2. dodałam zakładkę z bohaterami cz. II 
3. komentujcie ! :(  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz