Po złożeniu zeznać na komisariacie, Zayn stwierdził, że pora na obiad, więc udaliśmy się do małej restauracji nieopodal.
- Jestem z ciebie cholernie dumny. - szepnął mi do ucha, gdy wchodziliśmy do środka. W ramach odpowiedzi tylko się uśmiechnęłam. Było mi ciężko mówić przed obcymi o tym co robił mi Anthony oraz Richard Malik...
Siedząc już przy stoliku spojrzałam na Liama, który ciągle mi się przyglądał.
- Coś nie tak?- zapytałam niepewnie. Chłopak uśmiechnął się pod nosem i powiedział.
- Jesteś bardzo twarda, mała.
- Nie jestem...
- uwierz mi, jesteś. Musisz tylko w to wierzyć.
- Dziękuje. - odpowiedziałam, gdy akurat podeszła do nas kelnerka. Liam zamówił dla całej trójki ravioli ze szpinakiem, upierając się, że tutaj podają najlepsze. Po jakiś 20 minutach oczekiwania dostaliśmy nasz upragniony posiłek. Rozmowa chłopaków toczyła się na temat aut, a ja siedziałam i grzebałam widelcem w moim obiedzie. Nagle poczułam rękę na moim udzie. Spojrzałam na Zayna a ten tylko wzrokiem dał mi do zrozumienia, że mam coś zjeść. Niechętnie zaczęłam spożywać, ale za każdym kęsem czułam, że zaraz to zwrócę.
- Już nie mogę, naprawdę. - szepnęłam mu, gdy z mojego talerza zniknęła połowa posiłku. Chłopak nic nie odpowiedział tylko wrócił do rozmowy z Liamem.
- Zostawiam was, mam jeszcze parę spraw do załatwienia.- Peyne po chwili odszedł od stołu i ubrał skórzaną kurtkę. - Ale wpadnijcie wieczorem do Belli i Nialla.
- Jasne, będziemy. - odpowiedział mulat.
- Do zobaczenia.
- Pa- uśmiechnęłam się. Po wyjściu Peyno Zayn zwrócił swój wzrok ku mnie.
- Kocham cię.- powiedział chwytając mnie za dłoń.
- Wiem Zayn, ja ciebie też. Najbardziej na świecie. - Przejdziemy się? - Zayn nerwowo przygryzł wargę.
- To chyba nie najlepszy pomysł, zaraz będzie padać. - Spojrzałam przez okno, nie zanosiło się na deszcz.- Wrócimy do domu i trochę odpoczniemy.
- Dobrze.- przytaknęłam.
Wyszliśmy z restauracji i skierowaliśmy się do samochodu, który Liam najwyraźniej nam pożyczył. Gdy zapytałam Zayna dlaczego nie jedziemy jego autem powiedział, że musiał zawieść je do mechanika.
Siedząc już w aucie wsłuchiwałam się w piosenkę lecącą w radiu.
- Zayn?
- Tak?
- Co z twoją mamą?- zapytałam, ponieważ odkąd Zayn mnie uratował w ogóle jej nie widziałam.
- Wszystko dobrze, ale wyprowadziła się do Hiszpanii, nie chciała już więcej widzieć ojca, a po za tym dostała świetną ofertę z firmy dla której pracuje.
- a ty? Nie myślałeś o wyprowadzce?
- Mam przed nim uciekać? Nie mam takiego zamiaru, ale jak mam być z tobą szczery, to tak myślałem o tym. Ale nie ze względu na mnie, tylko na ciebie. - Zatkało mnie.- Chciałem żebyś nie wracała do tego co ci się przytrafiło, a wydaję mi się że tutaj będzie ci ciężko. - niepewnie zagryzłam wargę. - Chciałem z tobą o tym porozmawiać, ale czekałem na odpowiedni moment.
- Nie wiem co ci mam odpowiedzieć.- Wiem, że on robi wszystko żebym była szczęśliwa, nie myśli w ogóle o sobie, a przecież chciał zakładać firmę wraz z chłopakami, tu ma przyjaciół, swoje życie. - Kocham cię z całego serca, dlatego nie chcę się przeprowadzać. Wiem, że Anthony mnie szuka i codziennie boję się, że mnie znajdzie, ale jestem przy tobie i czuję się naprawdę bezpiecznie. Nieważne gdzie będziemy mieszkać, chcę być blisko ciebie.
- Kochanie, zawsze będę obok ciebie, nigdy cię nie zostawię i już nie pozwolę ci odejść.- chwycił za moją dłoń i pocałował jej zewnętrzną część, ciągle patrząc na drogę przed nami.
***
Po relaksującym popołudniu spędzonym wraz z Zaynem, udaliśmy się do naszych przyjaciół. Wszyscy już tam byli.
- Cześć.- uśmiechnęłam się do dziewczyn, które przygotowywały przekąski w kuchni, reszta oglądała mecz.
- Hej Vicky- uśmiechnęła się Bella.- Jak tam?
- W porządku.
- Chcesz wina?- Przytaknęłam na pytanie El.
- Pomóc wam w czymś?
- Możesz włożyć kanapki do piekarnika. - Jedzenie wyglądało cudownie, kanapki z papryką, zielonym ogórkiem, czerwoną cebulą oraz mozzarellą. - Zapytam prosto z mostu. Jak się czujesz? Wiem, że dzisiaj byłaś składać zeznania.
- Tak, byłam.- zrobiłam pauzę, zastanawiałam się co odpowiedzieć. - Teraz jestem znów szczęśliwa, mając u boku Zayna. Choć czasem pojawiają się takie dni, kiedy przypominam sobie wszystko co działo się, gdy byłam z Anthonym. Te wspomnienia nigdy nie odejdą ode mnie, choć są strasznie bolesne i chciałabym się ich pozbyć.
- Masz rację, to nigdy nie zniknie, ale cieszę się, że masz kogoś kto cię tak uszczęśliwia. Naprawdę.
- Ja też się cieszę, że masz, że wszystkie macie swoich ukochanych obok siebie. - W tym momencie wszyscy zaczęli krzyczeć "gooooooool" a my się zaśmiałyśmy. Dalsza rozmowa to były takie typowe pogaduchy dziewczyn. W między czasie Danielle wyciągnęła kanapki z piekarnika.
Poczułam dłonie oplatające moją talię oraz zapach perfum pomieszanym z papierosami. Na szyi poczułam delikatny pocałunek. Dziewczyny z uśmiechem opuściły kuchnie, biorąc kanapki i wino.
- Mecz się skończył?- zapytałam obracając się i ułożyłam dłonie na jego karku.
- Jest przerwa. - powiedział całując mnie w usta. - O czym gadałyście?
- O wszystkim. - zaśmiałam się.
- O mnie też?
- Może troszeczkę.
- Troszeczkę? A konkretnie o czym?
- O tym, że jesteś najlepszy na świecie.
- Jasne, jasne. - uśmiechnął się. - Choć do salonu, zaraz zacznie się druga połowa.- Zayn chwycił mnie za dłoń i prowadził do pomieszczenia obok, następnie usiadł na sofie a mnie posadził sobie na kolanach.
Co chwilę chichotałam wraz z dziewczynami z reakcji chłopaków, gdy drużyna przeciwna strzeliła gola, bądź sędzia źle sądził.
- Dziewczyny, może wyskoczymy na jakieś ciastko do kawiarni, bo już mnie uszy bolą od ich ciągłych krzyków.- zaproponowała Danielle. Spojrzałam na Zayna, który dziwnie się na mnie patrzył.
- Nie wiem czy to dobry pomysł.- powiedział szeptem.
- Dlaczego?- zapytałam tak, aby reszta nie słyszała. Chłopak zaczął nerwowo przygryzać wargę. - Zayn, coś się dzieje?
- Nic... Dobrze idź, ale zadzwoń mi gdy tylko tam dojdziecie, okej?
- Jasne. - uśmiechnęłam się. Wiedziałam, że ciągle się o mnie boi, ale nie potrafiłam pojąć dlaczego... Przecież mówił mi, że nic mi tu nie grozi, nie przy nim. A po za tym nie będę tam sama, tylko z dziewczynami.
Gdy już byłyśmy gotowe do wyjścia, cofnęłam się i dałam Zaynowi całusa w usta i szepnęłam mu na ucho, że go kocham.
*Zayn*
Po jakiś 20 minutach dostałem sms'a od Vicky, że są na miejscu. Trochę mnie to uspokoiło, ale ciągle miałem pewne obawy, że coś może jej się stać. Wiadomość, którą rano dostałem ciągle nie dawała mi spokoju. Ten sukinsyn wie gdzie mieszkamy, zapewne ktoś ciągle nas obserwuje. Nie chciałem aby gdziekolwiek chodziła beze mnie, ale nie mam zamiaru jej o tym mówić, bo wiem, że będzie przerażona i znowu zamknie się w sobie.
Po meczu, który wygrała nasza drużyna, chłopacy chcieli uczcić zwycięstwo w pubie. Zgodziłem się, pod warunkiem, że dziewczyny do nas dołączą. Oni wiedzą co się działo i jak bardzo boję się o Vicky, także przystali na moją prośbę.
- Zadzwonię do nich. - powiedziałem wychodząc na balkon. Gdy odblokowałem telefon zobaczyłem wiadomość od nieznanego numeru.
"Jej koleżanki poszły do toalety, kawiarnia jest prawie pusta, Victoria chyba ucieszy się na mój widok :) Całkiem seksownie wygląda :) ."
Wszystko się we mnie zagotowało, jak najszybciej wybiegłem z mieszkania Horana, Wsiadłem do auta Liama i z piskiem opon ruszyłem do kawiarni, w której znajduje się moja dziewczyna. Jeżeli nie zdążę na czas, nigdy sobie tego nie wybaczę.
Parkując pod Paradise Cafe ze schowka wyciągnąłem pistolet i wsunąłem go sobie za pasek od spodni. Wbiegłem jak poparzony do kawiarni i rozejrzałem się dookoła.
- Zayn? Co tutaj robisz?- Spojrzałem na dziewczynę, która stała. Odetchnąłem z ulgą.. nic jej nie jest.
Bez słowa przytuliłem ją i pocałowałem w czoło.
- Psujesz nam babski wypad. - zaśmiała się Bella podchodząc do nas.
- Mam was zwieść do pubu. - powiedziałem lekceważąc jej wcześniejszą wypowiedź.
- A co, wasza drużyna wygrała? - zapytała. Przytaknąłem.
- Boże... Czyli Lou nie dojdzie do domu o własnych siłach. - Wszyscy się zaśmiali widząc podłamaną Eleanor.
***
- Przeproście ode mnie chłopaków, że nie dołączyliśmy. - powiedziałem, gdy dziewczyny wyszły z auta, zostawiając w nim mnie i Victorię.
Po zamknięciu drzwi ruszyłem w stronę naszego mieszkania.
- Zayn, co jest? Cały dzień jesteś jakiś inny.
-Kochanie, nie denerwuj się, nic mi nie jest. - chwyciłem jej dłoń i pocałowałem. - mam gorszy dzień. - Bo jakiś sukinsyn chce Cię skrzywdzić, znowu.
- Na pewno?
- Tak.- uśmiechnąłem się do niej. - Bardzo cię kocham.
- Powtarzasz mi to kilka razy dziennie. - zaśmiała się.- Ja ciebie też.
- Będę ci to powtarzał 100 razy dziennie.
Gdy parkowałem zauważyłem, że pod naszym blokiem stały dwa radiowozy. Pierwszą moją myślą było; Może ten skurwiel czaił się w krzakach i go złapali.
Widziałem zdenerwowanie na twarzy Vicky, więc, gdy już wyszliśmy z auta chwyciłem ją za dłoń i mocno ścisnąłem prowadząc ku policjantowi.
- Coś się stało? Macie go?
- Pani Victoria Harris?- Drżąca dziewczyna przytaknęła.
- Parę dni temu zgłoszono uprowadzenie pani z Manchesteru.
- Słucham?!- uniosłem się.
- Oskarżony o uprowadzenie to Zayn Malik, rozumiem że to pan? - Spojrzałem na płaczącą Victorię a sam nie wiedziałem co robić.
- Nikogo nie uprowadziłem.- syknąłem na niego.
- Pan Levison uważa coś innego. Wtargnął pan na jego posesję i porwał pan Pannę Harris, ale wcześniej pański współpracownik odurzył ją narkotykami a później zgwałcił.
- Nie prawda.- szepnęła Victoria, policjant zlekceważył ją i mówił dalej.
- Malik, już się nie wyrwiesz.. Tyle razy udało ci się wymigać od kary.. Pobicia, groźby, podejrzenie o handel narkotykami... Popełniłeś jeden błąd. Kazałeś jej złożyć zeznania, by uratować swojego kumpla, londyńska policja od razu się z nami skontaktowała. Chciałeś wszystkie swoje winy zrzucić na Anthony'ego Levisona!
W tym momencie przypomniały mi się słowa Liama;
"On ma wszędzie kontakty, nawet w policji"
_____________
Nie wiem co Wam mogę powiedzieć... Chyba tylko jedno; PRZEPRASZAM!
Mam nadzieje, że ktoś tu został i pozostawi po sobie jakiś znak.
- Jestem z ciebie cholernie dumny. - szepnął mi do ucha, gdy wchodziliśmy do środka. W ramach odpowiedzi tylko się uśmiechnęłam. Było mi ciężko mówić przed obcymi o tym co robił mi Anthony oraz Richard Malik...
Siedząc już przy stoliku spojrzałam na Liama, który ciągle mi się przyglądał.
- Coś nie tak?- zapytałam niepewnie. Chłopak uśmiechnął się pod nosem i powiedział.
- Jesteś bardzo twarda, mała.
- Nie jestem...
- uwierz mi, jesteś. Musisz tylko w to wierzyć.
- Dziękuje. - odpowiedziałam, gdy akurat podeszła do nas kelnerka. Liam zamówił dla całej trójki ravioli ze szpinakiem, upierając się, że tutaj podają najlepsze. Po jakiś 20 minutach oczekiwania dostaliśmy nasz upragniony posiłek. Rozmowa chłopaków toczyła się na temat aut, a ja siedziałam i grzebałam widelcem w moim obiedzie. Nagle poczułam rękę na moim udzie. Spojrzałam na Zayna a ten tylko wzrokiem dał mi do zrozumienia, że mam coś zjeść. Niechętnie zaczęłam spożywać, ale za każdym kęsem czułam, że zaraz to zwrócę.
- Już nie mogę, naprawdę. - szepnęłam mu, gdy z mojego talerza zniknęła połowa posiłku. Chłopak nic nie odpowiedział tylko wrócił do rozmowy z Liamem.
- Zostawiam was, mam jeszcze parę spraw do załatwienia.- Peyne po chwili odszedł od stołu i ubrał skórzaną kurtkę. - Ale wpadnijcie wieczorem do Belli i Nialla.
- Jasne, będziemy. - odpowiedział mulat.
- Do zobaczenia.
- Pa- uśmiechnęłam się. Po wyjściu Peyno Zayn zwrócił swój wzrok ku mnie.
- Kocham cię.- powiedział chwytając mnie za dłoń.
- Wiem Zayn, ja ciebie też. Najbardziej na świecie. - Przejdziemy się? - Zayn nerwowo przygryzł wargę.
- To chyba nie najlepszy pomysł, zaraz będzie padać. - Spojrzałam przez okno, nie zanosiło się na deszcz.- Wrócimy do domu i trochę odpoczniemy.
- Dobrze.- przytaknęłam.
Wyszliśmy z restauracji i skierowaliśmy się do samochodu, który Liam najwyraźniej nam pożyczył. Gdy zapytałam Zayna dlaczego nie jedziemy jego autem powiedział, że musiał zawieść je do mechanika.
Siedząc już w aucie wsłuchiwałam się w piosenkę lecącą w radiu.
- Zayn?
- Tak?
- Co z twoją mamą?- zapytałam, ponieważ odkąd Zayn mnie uratował w ogóle jej nie widziałam.
- Wszystko dobrze, ale wyprowadziła się do Hiszpanii, nie chciała już więcej widzieć ojca, a po za tym dostała świetną ofertę z firmy dla której pracuje.
- a ty? Nie myślałeś o wyprowadzce?
- Mam przed nim uciekać? Nie mam takiego zamiaru, ale jak mam być z tobą szczery, to tak myślałem o tym. Ale nie ze względu na mnie, tylko na ciebie. - Zatkało mnie.- Chciałem żebyś nie wracała do tego co ci się przytrafiło, a wydaję mi się że tutaj będzie ci ciężko. - niepewnie zagryzłam wargę. - Chciałem z tobą o tym porozmawiać, ale czekałem na odpowiedni moment.
- Nie wiem co ci mam odpowiedzieć.- Wiem, że on robi wszystko żebym była szczęśliwa, nie myśli w ogóle o sobie, a przecież chciał zakładać firmę wraz z chłopakami, tu ma przyjaciół, swoje życie. - Kocham cię z całego serca, dlatego nie chcę się przeprowadzać. Wiem, że Anthony mnie szuka i codziennie boję się, że mnie znajdzie, ale jestem przy tobie i czuję się naprawdę bezpiecznie. Nieważne gdzie będziemy mieszkać, chcę być blisko ciebie.
- Kochanie, zawsze będę obok ciebie, nigdy cię nie zostawię i już nie pozwolę ci odejść.- chwycił za moją dłoń i pocałował jej zewnętrzną część, ciągle patrząc na drogę przed nami.
***
Po relaksującym popołudniu spędzonym wraz z Zaynem, udaliśmy się do naszych przyjaciół. Wszyscy już tam byli.
- Cześć.- uśmiechnęłam się do dziewczyn, które przygotowywały przekąski w kuchni, reszta oglądała mecz.
- Hej Vicky- uśmiechnęła się Bella.- Jak tam?
- W porządku.
- Chcesz wina?- Przytaknęłam na pytanie El.
- Pomóc wam w czymś?
- Możesz włożyć kanapki do piekarnika. - Jedzenie wyglądało cudownie, kanapki z papryką, zielonym ogórkiem, czerwoną cebulą oraz mozzarellą. - Zapytam prosto z mostu. Jak się czujesz? Wiem, że dzisiaj byłaś składać zeznania.
- Tak, byłam.- zrobiłam pauzę, zastanawiałam się co odpowiedzieć. - Teraz jestem znów szczęśliwa, mając u boku Zayna. Choć czasem pojawiają się takie dni, kiedy przypominam sobie wszystko co działo się, gdy byłam z Anthonym. Te wspomnienia nigdy nie odejdą ode mnie, choć są strasznie bolesne i chciałabym się ich pozbyć.
- Masz rację, to nigdy nie zniknie, ale cieszę się, że masz kogoś kto cię tak uszczęśliwia. Naprawdę.
- Ja też się cieszę, że masz, że wszystkie macie swoich ukochanych obok siebie. - W tym momencie wszyscy zaczęli krzyczeć "gooooooool" a my się zaśmiałyśmy. Dalsza rozmowa to były takie typowe pogaduchy dziewczyn. W między czasie Danielle wyciągnęła kanapki z piekarnika.
Poczułam dłonie oplatające moją talię oraz zapach perfum pomieszanym z papierosami. Na szyi poczułam delikatny pocałunek. Dziewczyny z uśmiechem opuściły kuchnie, biorąc kanapki i wino.
- Mecz się skończył?- zapytałam obracając się i ułożyłam dłonie na jego karku.
- Jest przerwa. - powiedział całując mnie w usta. - O czym gadałyście?
- O wszystkim. - zaśmiałam się.
- O mnie też?
- Może troszeczkę.
- Troszeczkę? A konkretnie o czym?
- O tym, że jesteś najlepszy na świecie.
- Jasne, jasne. - uśmiechnął się. - Choć do salonu, zaraz zacznie się druga połowa.- Zayn chwycił mnie za dłoń i prowadził do pomieszczenia obok, następnie usiadł na sofie a mnie posadził sobie na kolanach.
Co chwilę chichotałam wraz z dziewczynami z reakcji chłopaków, gdy drużyna przeciwna strzeliła gola, bądź sędzia źle sądził.
- Dziewczyny, może wyskoczymy na jakieś ciastko do kawiarni, bo już mnie uszy bolą od ich ciągłych krzyków.- zaproponowała Danielle. Spojrzałam na Zayna, który dziwnie się na mnie patrzył.
- Nie wiem czy to dobry pomysł.- powiedział szeptem.
- Dlaczego?- zapytałam tak, aby reszta nie słyszała. Chłopak zaczął nerwowo przygryzać wargę. - Zayn, coś się dzieje?
- Nic... Dobrze idź, ale zadzwoń mi gdy tylko tam dojdziecie, okej?
- Jasne. - uśmiechnęłam się. Wiedziałam, że ciągle się o mnie boi, ale nie potrafiłam pojąć dlaczego... Przecież mówił mi, że nic mi tu nie grozi, nie przy nim. A po za tym nie będę tam sama, tylko z dziewczynami.
Gdy już byłyśmy gotowe do wyjścia, cofnęłam się i dałam Zaynowi całusa w usta i szepnęłam mu na ucho, że go kocham.
*Zayn*
Po jakiś 20 minutach dostałem sms'a od Vicky, że są na miejscu. Trochę mnie to uspokoiło, ale ciągle miałem pewne obawy, że coś może jej się stać. Wiadomość, którą rano dostałem ciągle nie dawała mi spokoju. Ten sukinsyn wie gdzie mieszkamy, zapewne ktoś ciągle nas obserwuje. Nie chciałem aby gdziekolwiek chodziła beze mnie, ale nie mam zamiaru jej o tym mówić, bo wiem, że będzie przerażona i znowu zamknie się w sobie.
Po meczu, który wygrała nasza drużyna, chłopacy chcieli uczcić zwycięstwo w pubie. Zgodziłem się, pod warunkiem, że dziewczyny do nas dołączą. Oni wiedzą co się działo i jak bardzo boję się o Vicky, także przystali na moją prośbę.
- Zadzwonię do nich. - powiedziałem wychodząc na balkon. Gdy odblokowałem telefon zobaczyłem wiadomość od nieznanego numeru.
"Jej koleżanki poszły do toalety, kawiarnia jest prawie pusta, Victoria chyba ucieszy się na mój widok :) Całkiem seksownie wygląda :) ."
Wszystko się we mnie zagotowało, jak najszybciej wybiegłem z mieszkania Horana, Wsiadłem do auta Liama i z piskiem opon ruszyłem do kawiarni, w której znajduje się moja dziewczyna. Jeżeli nie zdążę na czas, nigdy sobie tego nie wybaczę.
Parkując pod Paradise Cafe ze schowka wyciągnąłem pistolet i wsunąłem go sobie za pasek od spodni. Wbiegłem jak poparzony do kawiarni i rozejrzałem się dookoła.
- Zayn? Co tutaj robisz?- Spojrzałem na dziewczynę, która stała. Odetchnąłem z ulgą.. nic jej nie jest.
Bez słowa przytuliłem ją i pocałowałem w czoło.
- Psujesz nam babski wypad. - zaśmiała się Bella podchodząc do nas.
- Mam was zwieść do pubu. - powiedziałem lekceważąc jej wcześniejszą wypowiedź.
- A co, wasza drużyna wygrała? - zapytała. Przytaknąłem.
- Boże... Czyli Lou nie dojdzie do domu o własnych siłach. - Wszyscy się zaśmiali widząc podłamaną Eleanor.
***
- Przeproście ode mnie chłopaków, że nie dołączyliśmy. - powiedziałem, gdy dziewczyny wyszły z auta, zostawiając w nim mnie i Victorię.
Po zamknięciu drzwi ruszyłem w stronę naszego mieszkania.
- Zayn, co jest? Cały dzień jesteś jakiś inny.
-Kochanie, nie denerwuj się, nic mi nie jest. - chwyciłem jej dłoń i pocałowałem. - mam gorszy dzień. - Bo jakiś sukinsyn chce Cię skrzywdzić, znowu.
- Na pewno?
- Tak.- uśmiechnąłem się do niej. - Bardzo cię kocham.
- Powtarzasz mi to kilka razy dziennie. - zaśmiała się.- Ja ciebie też.
- Będę ci to powtarzał 100 razy dziennie.
Gdy parkowałem zauważyłem, że pod naszym blokiem stały dwa radiowozy. Pierwszą moją myślą było; Może ten skurwiel czaił się w krzakach i go złapali.
Widziałem zdenerwowanie na twarzy Vicky, więc, gdy już wyszliśmy z auta chwyciłem ją za dłoń i mocno ścisnąłem prowadząc ku policjantowi.
- Coś się stało? Macie go?
- Pani Victoria Harris?- Drżąca dziewczyna przytaknęła.
- Parę dni temu zgłoszono uprowadzenie pani z Manchesteru.
- Słucham?!- uniosłem się.
- Oskarżony o uprowadzenie to Zayn Malik, rozumiem że to pan? - Spojrzałem na płaczącą Victorię a sam nie wiedziałem co robić.
- Nikogo nie uprowadziłem.- syknąłem na niego.
- Pan Levison uważa coś innego. Wtargnął pan na jego posesję i porwał pan Pannę Harris, ale wcześniej pański współpracownik odurzył ją narkotykami a później zgwałcił.
- Nie prawda.- szepnęła Victoria, policjant zlekceważył ją i mówił dalej.
- Malik, już się nie wyrwiesz.. Tyle razy udało ci się wymigać od kary.. Pobicia, groźby, podejrzenie o handel narkotykami... Popełniłeś jeden błąd. Kazałeś jej złożyć zeznania, by uratować swojego kumpla, londyńska policja od razu się z nami skontaktowała. Chciałeś wszystkie swoje winy zrzucić na Anthony'ego Levisona!
W tym momencie przypomniały mi się słowa Liama;
"On ma wszędzie kontakty, nawet w policji"
_____________
Nie wiem co Wam mogę powiedzieć... Chyba tylko jedno; PRZEPRASZAM!
Mam nadzieje, że ktoś tu został i pozostawi po sobie jakiś znak.
Super życze weny i mam nadzieję że szybko dodasz next-N
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :) Postaram się dodać jak najszybciej!
UsuńOmg! Jezuuu... Nie moge opisać swoich uczuć gdy to czytam! Dziewczyno jesteś genialna! Błagam dodaj nowy rozdział jak najszybciej.
OdpowiedzUsuń