Trzy dni później wraz z Zaynem siedzieliśmy w salonie oglądając jakiś durny film. Nie umiałam się na nim skupić, bo ciągle myślałam o moim zmarłym dziecku, aż w pewnym momencie, na moich policzkach, zaczęły spływać łzy. Niektórzy ludzie pomyślą "To był tylko zarodek" dla mnie było to coś więcej.. To miała być moja jedyna rodzina.. Najpierw straciłam mamę, potem tatę a teraz jeszcze dziecko... O kontakcie z wujostwem i babcią też już pewnie mogę tylko pomarzyć. Gdybym tylko wiedziała to wcześniej... Uciekłabym od niego, nawet gdyby to byłoby jego dziecko... Nie zważałabym na konsekwencje, na jego groźby. Ale teraz mogę tylko "gdybać", mogłam wcześniej reagować, uciec z Liamem.
- co się dzieje? - Zayn spojrzał na mnie ze współczuciem.
- Nic, oglądaj dalej.- powiedziałam ocierając łzy.
- Victoria czuję się okropnie, nie wiem jak mogę ci pomóc... Nienawidzę gdy jesteś smutna, a teraz w ogóle się nie uśmiechasz. - przerwał na chwilę.- przeżyłaś piekło i to z mojej winy, uwierz mi, że gdybym tylko wiedział co on planuje zabiłbym go przy najbliższej okazji. - znów pauza. - Proszę, powiedz mi w końcu co tam się stało, muszę to wiedzieć. - Niepewnie przygryzłam wargę i przymknęłam oczy biorąc głęboki wdech. Mam mu powiedzieć? Nie wiem czy chcę... Ale.. on mnie rozumie jak nikt inny, nie będzie mnie oceniał, kocha mnie.
- Dobrze, Zayn. - powiedziałam po chwili. - Pamiętasz bal charytatywny?- chłopak przytaknął.- Anthony był strasznie zazdrosny, po powrocie chciał się ze mną kochać, jednak ja mu odmówiłam, zrobił to wbrew mnie, ale następnego dnia przeprosił i obiecał, że to już nigdy się nie stanie. - prychnęłam na samą myśl o jego słowach. - Kilka dni po powrocie z Londynu znalazł... znalazł twój notes, który mi dałeś właśnie na tym balu, zaczął mnie wyzywać od dziwki, szmaty, potem mnie uderzył, pchnął na ścianę i kiedy traciłam przytomność usłyszałam coś w stylu, że mam go zadowolić.
- Victoria, jeżeli to dla ciebie zbyt ciężkie nie mów.. przepraszam, że naciskałem.
- Nie... Muszę ci to w końcu powiedzieć. - wzięłam kolejny głęboki wdech.- Anthony cały czas mnie bił, w ogóle nie wychodziłam z pokoju, bo wstydziłam się moich siniaków. Zebrałam się na odwagę dopiero wtedy, gdy musiał jechać do pracy. Poprosiłam gosposię o telefon, bo mój on mi zabrał i zadzwoniłam do ciebie. Chciałam ci o wszystkim powiedzieć, chciałam, żebyś mnie stamtąd zabrał, ale odebrała jakaś kobieta...
- Kochanie, to była dziewczyna z klubu, byłem pijany i zły, że ciebie tutaj nie ma. - powiedział. - Napisałem do ciebie sms'a i pamiętam, że twoja odpowiedź, to znaczy już wiem, że to napisał ten skurwiel, bardzo mnie wkurzyła, więc przespałem się z tą dziewczyną, przepraszam.
- To nic... - nie mogę być na niego zła, on myślał, że biorę ślub, nie wiedział o tym co się dzieje. - w każdym razie wtedy też mnie pobił... Potem zatrudnił Liama, który miał być moim ochroniarzem... On chciał, żebym wróciła do ciebie, ale ja się bałam. Anthony groził mi, że zrobi krzywdę moim bliskim. - chłopak mnie przytulił i głaskał po głowie. - Zayn...
- Tak, skarbie? - Chwilę się zastanowiłam czy powinnam mu to powiedzieć, ale on zasługuje na całą prawdę.
- Nie tylko on mnie skrzywdził.- chłopak się odsunął i spojrzał na mnie.
- Ktoś jeszcze?
- Anthony.. on jest biznesmenem, robi interesy z różnymi ludźmi. Jednym z nich był... - nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa. - Ja tego tak cholernie nie chciałam, on mi mówił takie okropne rzeczy... powiedział, że Anthony miał mnie tylko rozgrzać, przed jego przyjściem. - próbowałam opanować łzy. - to przez nich znienawidziłam czyjś dotyk. Przez nich nie chciałam żyć, to wszystko ich wina!
- Kto jeszcze cię skrzywdził?! Muszę to wiedzieć, rozumiesz? Muszę!
- Przez tydzień nie umiałam się ruszyć... on to diabeł, nie powinien żyć. - mówiłam od rzeczy. Spojrzałam na Zayna i próbowałam odrzucić myśl, że oni są rodziną. - To był... Zayn, to był twój ojciec. - Chłopak patrzył na mnie tak jakby ktoś przywalił mu właśnie w twarz. Ani nie drgnął.
*Zayn*
W pewnej chwili myślałem, że się przesłyszałam. Nie mogłem się nawet ruszyć. Jak on mógł?! Przecież ona nic mu nie zrobiła.Nie wiedziałem co mam robić...
- Zayn proszę, powiedz coś. - wyszlochała.
- Victoria... - szepnąłem. - zabiję go, masz racje, on nie zasługuje na to, żeby żyć. - nic nie odpowiedziała, ale ciągle po głowie chodziło mi jedno pytanie.
- Czy ty się mnie boisz? - znowu cisza... To mnie cholernie zabolało.- Victoria, ja ci nic nie zrobię, obiecuję! Już nigdy nic ci się nie stanie, od teraz będziesz szczęśliwa, tylko proszę powiedz, że się mnie nie boisz.
- Nie boję się ciebie, Zayn.- szepnęła po chwili.- kocham cię.
- Ja ciebie też.- Dziewczyna przysunęła się do mnie i złożyła delikatny pocałunek na moich ustach.
- co się dzieje? - Zayn spojrzał na mnie ze współczuciem.
- Nic, oglądaj dalej.- powiedziałam ocierając łzy.
- Victoria czuję się okropnie, nie wiem jak mogę ci pomóc... Nienawidzę gdy jesteś smutna, a teraz w ogóle się nie uśmiechasz. - przerwał na chwilę.- przeżyłaś piekło i to z mojej winy, uwierz mi, że gdybym tylko wiedział co on planuje zabiłbym go przy najbliższej okazji. - znów pauza. - Proszę, powiedz mi w końcu co tam się stało, muszę to wiedzieć. - Niepewnie przygryzłam wargę i przymknęłam oczy biorąc głęboki wdech. Mam mu powiedzieć? Nie wiem czy chcę... Ale.. on mnie rozumie jak nikt inny, nie będzie mnie oceniał, kocha mnie.
- Dobrze, Zayn. - powiedziałam po chwili. - Pamiętasz bal charytatywny?- chłopak przytaknął.- Anthony był strasznie zazdrosny, po powrocie chciał się ze mną kochać, jednak ja mu odmówiłam, zrobił to wbrew mnie, ale następnego dnia przeprosił i obiecał, że to już nigdy się nie stanie. - prychnęłam na samą myśl o jego słowach. - Kilka dni po powrocie z Londynu znalazł... znalazł twój notes, który mi dałeś właśnie na tym balu, zaczął mnie wyzywać od dziwki, szmaty, potem mnie uderzył, pchnął na ścianę i kiedy traciłam przytomność usłyszałam coś w stylu, że mam go zadowolić.
- Victoria, jeżeli to dla ciebie zbyt ciężkie nie mów.. przepraszam, że naciskałem.
- Nie... Muszę ci to w końcu powiedzieć. - wzięłam kolejny głęboki wdech.- Anthony cały czas mnie bił, w ogóle nie wychodziłam z pokoju, bo wstydziłam się moich siniaków. Zebrałam się na odwagę dopiero wtedy, gdy musiał jechać do pracy. Poprosiłam gosposię o telefon, bo mój on mi zabrał i zadzwoniłam do ciebie. Chciałam ci o wszystkim powiedzieć, chciałam, żebyś mnie stamtąd zabrał, ale odebrała jakaś kobieta...
- Kochanie, to była dziewczyna z klubu, byłem pijany i zły, że ciebie tutaj nie ma. - powiedział. - Napisałem do ciebie sms'a i pamiętam, że twoja odpowiedź, to znaczy już wiem, że to napisał ten skurwiel, bardzo mnie wkurzyła, więc przespałem się z tą dziewczyną, przepraszam.
- To nic... - nie mogę być na niego zła, on myślał, że biorę ślub, nie wiedział o tym co się dzieje. - w każdym razie wtedy też mnie pobił... Potem zatrudnił Liama, który miał być moim ochroniarzem... On chciał, żebym wróciła do ciebie, ale ja się bałam. Anthony groził mi, że zrobi krzywdę moim bliskim. - chłopak mnie przytulił i głaskał po głowie. - Zayn...
- Tak, skarbie? - Chwilę się zastanowiłam czy powinnam mu to powiedzieć, ale on zasługuje na całą prawdę.
- Nie tylko on mnie skrzywdził.- chłopak się odsunął i spojrzał na mnie.
- Ktoś jeszcze?
- Anthony.. on jest biznesmenem, robi interesy z różnymi ludźmi. Jednym z nich był... - nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa. - Ja tego tak cholernie nie chciałam, on mi mówił takie okropne rzeczy... powiedział, że Anthony miał mnie tylko rozgrzać, przed jego przyjściem. - próbowałam opanować łzy. - to przez nich znienawidziłam czyjś dotyk. Przez nich nie chciałam żyć, to wszystko ich wina!
- Kto jeszcze cię skrzywdził?! Muszę to wiedzieć, rozumiesz? Muszę!
- Przez tydzień nie umiałam się ruszyć... on to diabeł, nie powinien żyć. - mówiłam od rzeczy. Spojrzałam na Zayna i próbowałam odrzucić myśl, że oni są rodziną. - To był... Zayn, to był twój ojciec. - Chłopak patrzył na mnie tak jakby ktoś przywalił mu właśnie w twarz. Ani nie drgnął.
*Zayn*
W pewnej chwili myślałem, że się przesłyszałam. Nie mogłem się nawet ruszyć. Jak on mógł?! Przecież ona nic mu nie zrobiła.Nie wiedziałem co mam robić...
- Zayn proszę, powiedz coś. - wyszlochała.
- Victoria... - szepnąłem. - zabiję go, masz racje, on nie zasługuje na to, żeby żyć. - nic nie odpowiedziała, ale ciągle po głowie chodziło mi jedno pytanie.
- Czy ty się mnie boisz? - znowu cisza... To mnie cholernie zabolało.- Victoria, ja ci nic nie zrobię, obiecuję! Już nigdy nic ci się nie stanie, od teraz będziesz szczęśliwa, tylko proszę powiedz, że się mnie nie boisz.
- Nie boję się ciebie, Zayn.- szepnęła po chwili.- kocham cię.
- Ja ciebie też.- Dziewczyna przysunęła się do mnie i złożyła delikatny pocałunek na moich ustach.
- Cieszę się, że cie w końcu odzyskałem. - uśmiechnąłem się. - już nic nas nie rozdzieli. Będziemy mieć wielką rodzinę i będziemy najszczęśliwszymi ludźmi na świecie.- W tym momencie mina dziewczyny zrzedła i odsunęła się ode mnie.
- Nie powiedziałam ci najważniejszego.
- Słucham. - usiadłem naprzeciwko niej.
- On mnie katował, gwałcił i faszerował prochami, ale najgorsze działo się dopiero po aresztowaniu Liama. - przygryzła wargę.- Na obdukcji dowiedziałam się, że byłam w ciąży. I najprawdopodobniej to było twoje dziecko. - co?! On jeszcze zabił dziecko?! - przepraszam...
- kochanie, to nie twoja wina... czasu już nie cofniesz, nie możesz się ciągle zadręczać. Musisz iść naprzód.
- Wiem, ale to trudne..
- Dlatego przejdziemy przez to razem.- pocałowałem ją w dłoń.
- Dziękuje.
*Victoria*
Następnego dnia, gdy się obudziłam, usłyszałam czyjąś rozmowę. Ciekawa kto jest u Zayna, wyszłam z sypialni i udałam się do salonu. Zobaczyłam tam mulata wraz z Liamem i. Peyne, gdy tylko mnie zobaczył, podszedł przytulił się do mnie.
- Miło cię widzieć, mała.- zaśmiał się, puszczając mnie.
- Ciebie też.- powiedziałam.
- Jak się czujesz?
- Lepiej.- uśmiechnęłam się podchodząc do Zayna. - chcę ci podziękować za to co zrobiłeś.
- To drobiazg, ale...- zamilknął na chwilę.- Musisz złożyć zeznania.
- Tak, wiem. Dziś pójdę na komisariat.
- Dobrze, cieszę się. - uśmiechnął się. - choć uważam, że ten skurwiel zasługuje na wyższą karę niż więzienie. - Widząc spojrzenie Zayna, głośno przełknęłam ślinę. Czy on coś planuje...?
- Kochanie, idź się ubierz, pojedziemy na komisariat.- powiedział całkiem spokojnie.
- Dobrze.
*Zayn*
- Stary, musisz mi pożyczyć auto. - powiedziałem, gdy Victoria udała się do sypialni.
- Spoko, ale co z twoim?- zapytał po chwili. Usiadłem na stoliku i przeczesałem włosy rękom. - ten skurwiel chce nas zabić.
- O czym ty mówisz?
- Nad ranem nie mogłem zasnąć, chciałem pomyśleć nad tym co mówiła mi Victoria... Wiesz, że najlepiej mnie uspokaja szybka jazda.. Ale dziś omal nie zginąłem, bo ktoś przeciął mi przewód hamulcowy. - Liama zamurowało, stał w milczeniu. - Nie wiem, czy auto da się naprawić, Niall i Harry nad tym pracują. Ale nie to jest ważne, boję się o Victorię.
- wiem... Ja też się o nią boję, my wszyscy.
- Chcę, żeby złożyła zeznania. Ten chuj i tak się wybroni, ale chociaż n a chwilę go przymkną, a ja będę miał więcej czasu, żeby nad tym wszystkim pomyśleć.- Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi. Wymieniłem spojrzenia z Liamem i postanowiłem otworzyć tej osobie.
- Cześć kochanie!- do środka weszła ta cała Alex, rzuciła mi się na szyję, odepchnięcie jej nic nie dało, bo przytrzymała się mojej koszulki. Gdy już się odlepiła usiadła na sofę, koło Liama, który był zdezorientowany, ale też rozbawiony tą sytuacją. - My się jeszcze nie znamy.- uśmiechnęła się do niego.- Jestem Alex, dziewczyna Zayna, a ty to pewnie jego przyjaciel, tak? - chłopak przytaknął, powstrzymując się od śmiechu.
- Czego chcesz, Alex?- zapytałem po chwili.
- Przyszłam cię zaprosić na moje urodziny, skarbie. - uśmiechnęła się.
- Które?- prychnął Liam. Rzeczywiście, w klubie wyglądała na starszą.
- Osiemnaste. Oczywiście też możesz wpaść. Koledzy Zayna to też moi koledzy.
- Alex, nie zrozum mnie źle, ale... Nas nic nie łączy, musisz to w końcu przyjąć do świadomości. To była jednorazowa sprawa, a ty ciągle mnie nachodzisz. Nie przyjdę na twoje urodziny.
- Dlaczego się ze mną przespałeś? Myślałam, że... coś jest między nami.
- Mam być z tobą szczery?- dziewczyna przytaknęła. - Byłem pijany i wkurzony a ty byłaś na mnie ostro napalona. - Przerwałem, bo w jej oczach pojawiły się łzy. - Dziewczyno, ty mnie nawet nie znasz, nie możesz tak reagować, to chore.
- znam. - szepnęła.- Zawsze cię obserwowałam na wyścigach, oczarowałeś mnie... Wiesz jak koleżanki mi zazdrościły, gdy widziały nas razem w klubie?
- Alex... Mam ważniejsze sprawy na głowie, niż tłumaczenie ci, że nic nas nie łączy...Mam dziewczynę i jestem z nią cholernie szczęśliwy, musisz to zrozumieć i dać mi spokój. - dziewczyna wstała i poprawiła spódniczkę.
- Jak chcesz, Zayn... - Podeszła do mnie i wręczyła mi jakiś list.- masz i żegnaj.
- Co to?
- Nie mam pojęcia, jakiś facet chciał, żebym ci to przekazała.- powiedziała zakładając kurtkę. W tym momencie Victoria wyszła z sypialni. Dziwnym wzrokiem spojrzała na Alex.
- To ta twoja dziewczyna?- zapytała blondynka.
- Owszem.- Dziewczyna zmierzyła ją od stóp do głowy i po prostu wyszła. Vicky była zdziwiona i chyba nie wiedziała o co tu chodzi.
- Czy to była ta dziewczyna, z którą...
- tak to ona, nie bój się już nam nie będzie wchodziła w drogę. - pocałowałem czubek jej głowy.
- To dobrze.- uśmiechnęła się.- co to? - wskazała na list, który trzymałem w ręce.
- Nic takiego, pewnie jakieś rachunki. - podrapałem się po karku. - Liam, idźcie już z Vicky do auta, ja zaraz do was przyjdę.
- okej. - wstał i wyszedł raz z moją dziewczyną. Usiadłem na fotelu i spojrzałem na ten list. Był to anonim... otworzyłem go. To co było w środku doprowadziło furii.
T Ę S K N I E Z A T Y M W I D O K I E M S K A R B I E.
N I E D Ł U G O Z N O W U S I Ę S P O T K A M Y.
O B I E C U J E.
I B Ę D Z I E N A M J E S Z C Z E L E P I E J.
T W Ó J T.
P.s Pozdrowienia od mojego nowego klienta.
On również za tobą tęskni.
P.s2 Zdjęcie ma ci przypominać o tym co Cię niedługo znowu czeka.
Po za tym pokaż swojemu chłopakowi jaka zabawa go ominęła.
___________________________
Cześć Wam!
Jak wrażenia po tym rozdziale?
Zayn już zna całą prawdę, ale czy to dobrze?
Co myślicie o liście od Thony'ego?
Do zobaczenia!!
Liczę na wasze komentarze skarby!
A za te pod ostatnim rozdziałem bardzo wam dziękuje, jesteście niesamowite!!! :) <3
Kocham ten blog
OdpowiedzUsuńI co mam powiedziec chyba tylko Kocham CIE DZIEWCZYNO !!!! To Jest swietne Najlepszy blog jaki kiedy kolwiek czytalam :) A ten List Super juz nie moge sie doczekac az rozwinie sie znowu akcja z thonym. Czekam na nastepny rozdzial. Zycze DUUUUUUUUUUZOOOOOOOOOO weny :D . Jeszcze raz Kocham cie !!!! :)
OdpowiedzUsuńo kurde..te zdjecie..
OdpowiedzUsuńZabije gnoja!!
Rozdział świetny.Czekam na więcej:)
OdpowiedzUsuńKiddy next
OdpowiedzUsuńkiedy next
OdpowiedzUsuńKiedy next??????????????????
OdpowiedzUsuńKiedy coś nowego się pojawi???
OdpowiedzUsuńDodaj coś nowego. PPOSE :)
OdpowiedzUsuńHalo jest tam ktoś?! Proszę wróć do żywych i dodaj coś :-(
OdpowiedzUsuńWróciłam :) W końcu... Tak bardzo tęskniłam za pisaniem :/
Usuń