niedziela, 7 lutego 2016

Rozdział 12- część II

- Dowiem się co tu się stało?!- krzyknęłam zdenerwowana. Mężczyzna nadal siedział i gapił się przed siebie zaciskając szczękę. 




- Victoria.- wysapał zdenerwowany. - powiedz mi, że mnie kochasz, proszę. 
- Anthony... wytłumacz mi dlaczego tu jest taki bałagan.- zlekceważyłam jego prośbę, bo nie mam ochoty rozmawiać z nim o moich uczuciach. Chłopak prychnął i spojrzał na mnie. 
- To mało ważne, szukałem dokumentów. - Widzę, że kłamie, ale czemu?
- Dlatego krzesło jest połamane? Powiedz mi prawdę.
- Oczekujesz ode mnie prawdy, podczas gdy sama ciągle mnie okłamujesz.- mruknął, zza pleców wyciągnął jakiś notes... cholera! Otworzył go i zaczął czytać. - "Jutro godzina 18, SweetCake Pub. Nie spóźnij się. Twój Zayn. P.S. Zaproszenie nie jest dla żadnych głupich narzeczonych". Bardzo uroczo.- wstał i kopnął złamane krzesło. Miałam łzy  w oczach. - teraz będziesz ryczeć? - zaśmiał się.- To ty kurwiłaś się za moimi plecami. 
- Anthony, to nie tak...- powiedziałam przez łzy. 
- Nie tak?! To kurwa mać jak?! Kto to jest Zayn? 
- Mój... znajomy, zrobił dla mnie przyjęcie urodzinowe. 
- Znajomy...- znowu prychnął- ładne zdjęcie, z każdym znajomym całujesz się do fotografii?- rzucił we mnie zdjęcie moje i Zayna. - Zapytam wprost; Zdradziłaś mnie z nim?- Milczałam. łzy spływały mi po policzkach, zagryzałam wewnętrzną stronę policzka. - Który z nas był lepszy? Ja? On? A może któryś z jego kolegów?
- Przestań!- wrzasnęłam, gdy ten podszedł do mnie i mówił te wszystkie rzeczy. Po chwili poczułam palący ból na policzku oraz metaliczny smak krwi. Popchnął mnie na szafę o którą uderzyłam się w głowę. Zacisnęłam powieki i przyjmowałam kolejne uderzenia.Wszystko mnie bolało, skuliłam się na ziemi i cichutko szlochałam. Byłam ledwo żywa, ale mu to nie wystarczyło... Ściągnął ze mnie ubrania mówiąc:
- Skoro tak lubisz się bzykać to teraz mnie zadowolisz .- Dalej nie pamiętam co się działo, bo straciłam przytomność.


                                                      *Dwa dni później*
                                                              *Zayn*

Victoria w ogóle do mnie nie dzwoni, nie pisze, nie odbiera moich połączeń. Mam złe przeczucia. A może to tylko moja wyobraźnia? Sam nie wiem.... A może jednak to już nasz koniec? Wybrała jego? Ja oszaleje....
Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Głupio myślałem, że to Victoria... Zawiodłem się, to tylko Liam, Louis, Niall i Harry. Jasne, nie powinienem tak mówić, ale w tej chwili miałem w głowie tylko jedną osobę.
- A ty nie gotowy?- zapytał Louis mierząc mnie. Byłem ubrany tylko w spodnie dresowe. 
- Gotowy? Na co?
- Idziemy na imprezę, mówiłem ci o tym wczoraj.- powiedział Harry, który właśnie rozsiadł się na sofie i popijał piwo. Kurde rzeczywiście, ale byłem zamyślony i nie słuchałem tego co do mnie mówił. - pospiesz się, bo dziewczyny czekają.
- Nie mam ochoty...
- Zachowujesz się jak baba.- zaśmiał się Niall. - Ubieraj się, popraw włosy i idziemy się bawić!
Niechętnie ruszyłem w stronę sypialni. Z szafy wyciągnąłem czarne spodnie, szarą koszulkę z dekoltem w serek, jeansową kurtkę i czarne air maxy. Włosy lekko postawiłem na żel. Wziąłem jeszcze portfel, kurtkę i byłem gotowy. Nie chce mi się tam iść, ale nie mogę też zostać w domu  i ciągle o niej myśleć. 
- Szybko ci to poszło, wow.- prychnął Liam. - Dobra, ruszcie się bo taksówka już czeka. 

                                                             ***

W klubie było tak jak zawsze. Dużo panienek, napalonych na nie kolesi, papierosy, alkohol i Bóg wie co jeszcze... Tańczyłem z jakąś dziewczyną, która ciągle do mnie się kleiła, więc zlitowałem się nad nią. Ponoć dziś są jej urodziny. Była ładna. Miała długie, blond włosy, niebieskie oczy, makijaż chyba ciut za mocny, ale jej pasował. Ubrana była w małą, czarną z dużym dekoltem, który eksponował jej piersi. Na nogach miała czerwone szpilki. Rozglądałem się po parkiecie i zobaczyłem, że moi koledzy nie próżnują i nieźle się bawią. Niall cały czas całuje się z Bellom, Liam tańczy z Dani, Louis i El też szaleją. A Harry? Jak to on.. Właśnie wyrwał jakąś szatynkę, całkiem ładna. Ale nikt nie dorówna mojej Vicky.
- Hej, tutaj jestem.- powiedziała blondynka, chyba Alex. 
- Widzę.- mruknąłem.
- Ale nie zwracasz na mnie uwagi. - tupnęła niezadowolona.- może pójdziemy na stronę? Poznamy się lepiej.- wymruczała mi prosto do ucha.
- Daj sobie spokój.- odepchnąłem ją lekko.
- Nie podobam ci się?
- Mam swoje zasady, nie uprawiam seksu w klubach. 
- możemy iść do ciebie. 
- Nie, mam też dziewczynę, więc podziękuje.- uśmiechnąłem się i odszedłem, ale ona pobiegła za mną.
- Dziewczynę? W takim razie gdzie ona jest?
- Nie twój interes. - powiedziałem i zapaliłem papierosa. Dziewczyna usiadła mi na kolanach i wyrwała zapalniczkę z dłoni i sama zapaliła papierosa, następnie bezczelnie wydmuchała dym na moją twarz. - Możesz ze mnie zejść?- Ta się uśmiechnęła i zeszła, ale usiadła obok mnie. Kiedyś na pewno dałbym jej się uwieść, ale w mojej głowie wciąż jest Victoria..
- Zayn? Tak masz na imię, prawda? - przytaknąłem. - Zapomnij o tej, której tutaj nie ma, jestem ja, myśl tylko o mnie. 
- Alex, jesteś naprawdę ładną dziewczyną, ale mówiłem ci, że nie obchodzi mnie przelotny romans w klubie, kocham kogoś i nie umiałbym zdradzić tej osoby.- Mówiąc to poczułem jak dziewczyna rozpina mój pasek. 

- Nie rozumiesz co do ciebie mówię? - zaśmiałem jej się w twarz. Zatrzymałem jej dłoń, gdy chciała mi włożyć ją w bokserki. - Przykro mi, ale dziś musisz sobie znaleźć kogoś innego.
- Jak chcesz. - mruknęła i z torebki wyciągnęła notes oraz długopis. - masz mój numer, dzwoń w każdej chwili. - powiedziała i pocałowała mnie w policzek, później odeszła. Prychnąłem, ale schowałem karteczkę w kieszeń od spodni. Poszedłem do baru i zamówiłem kilka szotów. Wypiłem jednego, potem kolejnego i kolejnego. Poczułem wibracje w kieszeni. Szybko wyciągnąłem telefon z nadzieją, że to Vicky. Niestety, to tylko Louis z informacją, że on i El już poszli, bo kobieta źle się poczuła. Następne 10 kieliszków mocno na mnie podziałało. Znowu wziąłem telefon i napisałem do Victorii. Nie wiem dlaczego, co miałem w głowie, ale zdenerwowałem się na myśl, że ona w ogóle się nie odzywała, może po prostu o mnie zapomniała. Jej odpowiedź była natychmiastowa, ale nie takiej się spodziewałem... 

*Victoria*

Moje życie zamieniło się w koszmar. Nigdy nie przepuszczałabym, że Anthony stanie się katem. Związałam się z nim, bo szukałam wsparcia, bezpieczeństwa, a co znalazłam? Mężczyznę, który mnie bije i.. gwałci. Nie chcę tak żyć, nie potrafię, jestem zbyt słaba. Nie mogę od niego odejść, ponieważ zagroził, że skrzywdzi moich bliskich.. Nie mogę również nikomu o tym powiedzieć. Przez ostatnie trzy dni siedziałam w pokoju, nie chciałam pokazywać się z ogromnym siniakiem pod okiem. Thony zabrał mi mój telefon. Nie wiem, co mam robić... Chciałabym porozmawiać z Zaynem, ale nie mam jak. Chociaż...
Pobiegłam do łazienki, by zobaczyć jak wygląda moja twarz. Siniak już prawie jest niewidoczny, wystarczy go trochę przypudrować. Wybiegłam z pokoju w celu znalezienia Evy. Anthony jest w pracy, więc jak na razie mnie mam się czego bać. 
Kobieta była w kuchni, akurat zmywała naczynia. 
- Victoria! lepiej się już czujesz? Pan Levison mówił, że jesteś chora.- uśmiechnęła się, gdy tylko mnie zobaczyła. Ale sobie wymyślił... 
- Tak już lepiej. - powiedziałam. - przepraszam, ale mój telefon się zepsuł, mogłabym zatelefonować z pani komórki?
- Jasne nie ma problemu. - podała mi przedmiot. 
- Dziękuje, zaraz pani odniosę.- udałam się do sypialni, gdzie próbowałam przypomnieć sobie numer do Zayna. Wzięłam głęboki oddech i nacisnęłam zieloną słuchawkę.

*Rozmowa telefoniczna*
Victoria: Halo?
/kobiecy głos/- tak? Kto mówi? 
Victoria:  Przepraszam, ja... chyba pomyliłam numery. 
W tle: "Kurwa dlaczego odbierasz mój telefon?!" 
Zayn: Halo?
Victoria: Zayn... (Byłam bliska płaczu, naprawdę)
Zayn: Victoria? Co jest?
Victoria: Nie nic, po prostu...chciałam usłyszeć twój głos, ale chyba jesteś zajęty, nie będę przeszkadzała. 
Zayn: Czemu ode mnie nie odbierałaś? Odpisałaś tylko na jednego smsa. Myślałem, że wszystko jasne. - smsa? Kurwa, czy Anthony... cholera.
Victoria: To dość skomplikowane, nie ważne. 
Zayn: Skomplikowane?! Powiesz mi, kurwa, co się tam dzieje? 
Victoria: *płacz* Po prosu, tęsknie za... 
Spojrzałam w stronę drzwi. To się nie dzieje... nie, nie chcę...
- Kurwa, z kim rozmawiasz?! Oddawaj telefon! Myślałem, że jesteś rozsądniejsza...- Anthony, mój największy koszmar. 
Zayn: Victoria, co się tam dzieje?!
Victoria: ....


***
Znowu ten ból. Czy tak już będzie zawsze? cholerny ból przeszywający całe ciało. 
- Pytam się z kim rozmawiałaś?- krzyknął.
- Anhony proszę...- załkałam, gdy poczułam kolejne uderzenie.- proszę przestań.
- Znowu rozmawiałaś z twoim kochasiem? - wrzasnął.- Zapomnij o nim! teraz jesteś tylko moja, nikt cię nie tknie, prócz mnie! - Rzucił mną o ścianę, tak, że nie mogłam się podnieść.
- Tęsknisz za nim? - zaśmiał się. - Przyzwyczaj się, bo już go nigdy nie zobaczysz. A gdy jeszcze raz będziesz chciała do niego zadzwonić, napisać, cokolwiek, zapamiętaj, ja się o tym dowiem prędzej czy później, a wtedy oboje pożałujecie .- kopnął mnie w brzuch i wyszedł. 
To się nie dzieje naprawdę! Ja chce się obudzić, żyć swoim dawnym życiem, proszę.... 

                                                 *Zayn*
- Kurwa!- krzyknąłem i kopnąłem w torbę leżącą na podłodze. 
- Kochanie, co się stało? - Usłyszałem głos Alex, która się do mnie przytuliła. Przespałem się z nią... byłem tak pijany, że nie myślałem głową...
- Masz minute na opuszczenie mojego mieszkania, jasne?
- Co?  ale...
- wypierdalaj, już! - wrzasnąłem na nią, a przerażona dziewczyna od razu wybiegła. 
Co się stało u Victorii? Kto tak na nią krzyczał? Ona się czegoś boi, ale pytanie czego? Nie powiedziała mi zapewne dlatego, że ta kurwa odebrała mój telefon... Muszę zadzwonić do Liama, on sprawdzał Anthony'ego, musi coś wiedzieć.

*rozmowa telefoniczna*
Liam: Stary, powiedz, że to coś ważnego i dlatego mnie obudziłeś. 
Zayn: Przyjedź do mnie! Coś się dzieje z Victorią, muszę do niej jechać. 
Liam: Jechać? Chcesz jej narobić problemów? 
Zayn: przed chwilą do mnie dzwoniła, była przerażona...
Liam: Czemu?
Zayn: Nie wiem.
Liam: Dobra, będę za 10 minut.
Zayn: dzięki! 

______________
W końcu przeszłam do momentu, który planowałam od baaaaaaardzo dawna! Nie wiem czy wyszedł tak jak chciałam, ale, rozdział, mi się podoba. A wy co myślicie? :) Już wiecie dlaczego bohaterem w roli Anthony'ego Levison'a, jest Jamie Doman, słynny Christian Grey. Według mnie idealnie tu pasuje, a jaka jest wasza opinia? :) 

4 komentarze:

  1. Cudoooo i tyle ❤️��❤️❤️❤️ nie moge Siw doczekać następnego ��

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham i czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  3. JESTES CUDOWNA DZIEWCZYNO PISZ DALEJ BO MASZ WIELKI TALENT. DAWNO TAK NIE PLAKALAM NA OPOWIADANIU … CZEKAM I TO BAAAAARDZO CZEKAM NA NASTEPNY ROZDZIAL

    OdpowiedzUsuń
  4. o stara normalnie ja nie wiem, ale chce juz nastpny bo ja tym opowiadaniem to normalnie juz zyje

    OdpowiedzUsuń