*Zayn*
Liam przyjechał po jakiś 15 minutach. Wpuściłem go do mieszkania i razem poszliśmy do salonu.
- Więc? - zapytał.- skąd masz pewność, że czegoś się boi? Może po prostu była smutna.
- Znam ją. Wiem kiedy się czegoś boi a kiedy jest smutna.
- Dlaczego jej wprost nie zapytałeś?- wziąłem głęboki oddech i zagryzłem wargę.
- Bo ja nie odebrałem tego telefonu. - Liam spojrzał na mnie jak na debila.- upiłem się wczoraj i przespałem z laską z klubu. Gdy brałem prysznic odebrała mój telefon.- Liam przez dłuższą chwilę patrzył się na mnie bez słowa. - Wiem, że zrobiłem źle, matko, nie jesteśmy tutaj żeby o tym gadać.
- W takim razie co chcesz robić?
- Nie wiem, stary- chwyciłem się za głowę. Peyno wstał bez słowa i wyszedł z pokoju. Nie było go chyba z 5 minut, ja w tym czasie zrobiłem nam kawę.
- Gadałem z moim znajomym od którego mam te informacje na temat Levisona. - powiedział, gdy wrócił.- ponoć szuka kogoś do pracy.
- Mam się u niego zatrudnić? - zapytałem zdziwiony.- co mi to da?
- Nie ty, głąbie. - wziął łyk ciepłego napoju.- ja. Ciebie już widział na bankiecie. Postaram się dowiedzieć jeszcze więcej na jego temat. Może spotkam Victorię, pogadam z nią. - myślałem o jego propozycji. Z jednej strony to kompletne szaleństwo, ale z drugiej może się udać.
- Ale ile to zajmie? Stary, ja już muszę wiedzieć co się z nią dzieje.
- Za chwilę do niego zadzwonię, właśnie Henry wysłał mi jego numer.
- A co z Dani? Zostawisz ją tu?
- Po pierwsze nie zostawię, bo Danielle wyjeżdża na trzy tygodnie, a po drugie nie mam zamiaru pracować u niego więcej niż 14 dni, garnitury, krawaty, biuro... to nie jest dla mnie, wiesz o tym. - zaśmiał się.
- Fakt. - uśmiechnąłem się.- a co ja mam w tym czasie robić?
- Nic, czekać. Jeżeli coś się stało, dowiem się o tym i dam ci znać, a jeżeli to tylko twoja paranoja po prostu tu wrócę.
- Mam siedzieć na dupie i czekać za pierdolonym telefonem? - wykrzyknąłem.
- Dokładnie tak.- powiedział i wyjął telefon z kieszeni.- a teraz zamknij mordę. - znowu wyszedł z pokoju. To jest chore... chodzi tu o moją Victorię. Nie mogę tak bezczynnie siedzieć. Nie wiem czemu była taka przestraszona, ale to nie było normalne. Po za tym była zdziwiona, gdy wspomniałem jej o smsie.. Gdy do niej dzwonie włącza się poczta głosowa, do mnie dzwoniła z jakiegoś obcego numeru, naprawdę coś tu nie gra.
- O 18 mam być u niego w biurze z CV. - Payne wrócił do pokoju i usiadł na fotelu. Wziął laptopa i zaczął coś pisać.
- Co robisz? - zapytałem.
- Przecież z moim CV nie przyjmą mnie do takiego biura. Muszę sobie trochę pozmyślać.- uśmiechnął się. Pokręciłem głową i wyciągnąłem telefon. Próbowałem dodzwonić się do Victorii, niestety bezskutecznie. Chwilę później mój telefon zadzwonił. Nieznany numer! Może to ona?
*Rozmowa telefoniczna*
Zayn: Halo? Victoria?
Alex: Jaka Victoria? Skarbie, to ja.
Zayn: Czego chcesz?
Alex: Zostawiłam u ciebie mój stanik, wpadnę po niego wieczorem.
Zayn: Znajdziesz go w kontenerze na śmieci.
Alex: Będę o 19. Buziaki!
***
Liam spojrzał na mnie zza ekranu komputera.
- Nawet nie pytaj.- mruknąłem.
- ale się wkopałeś. -zaśmiał się.- Już, skończyłem.
- Wiesz w ogóle jakie to stanowisko?
- Stary, z takim CV mogą mnie nawet wziąć na prezydenta. Nadam się do każdego zawodu.
- na pewno.
- Dobra, lecę się spakować i pożegnać z Dani.- wstał i kierował się do wyjścia.
- Poczekaj! dam ci pieniądze na hotel, jedzenie i takie tam.- krzyknąłem za nim, a on znowu spojrzał na mnie jak na idiotę.- przecież nie będziesz wykładał z własnej kieszeni.
- Chowaj te pieniądze, nie chcę ich od ciebie. Przyjaźnimy się, po powrocie postawisz mi piwo i będziemy kwita. Nara- przybił mi piątkę i wyszedł.
Wyszedłem na balkon i zapaliłem papierosa. Zaciągając się zamknąłem oczy i przypomniałem sobie uśmiechniętą twarz Vicky.
- W takim razie co chcesz robić?
- Nie wiem, stary- chwyciłem się za głowę. Peyno wstał bez słowa i wyszedł z pokoju. Nie było go chyba z 5 minut, ja w tym czasie zrobiłem nam kawę.
- Gadałem z moim znajomym od którego mam te informacje na temat Levisona. - powiedział, gdy wrócił.- ponoć szuka kogoś do pracy.
- Mam się u niego zatrudnić? - zapytałem zdziwiony.- co mi to da?
- Nie ty, głąbie. - wziął łyk ciepłego napoju.- ja. Ciebie już widział na bankiecie. Postaram się dowiedzieć jeszcze więcej na jego temat. Może spotkam Victorię, pogadam z nią. - myślałem o jego propozycji. Z jednej strony to kompletne szaleństwo, ale z drugiej może się udać.
- Ale ile to zajmie? Stary, ja już muszę wiedzieć co się z nią dzieje.
- Za chwilę do niego zadzwonię, właśnie Henry wysłał mi jego numer.
- A co z Dani? Zostawisz ją tu?
- Po pierwsze nie zostawię, bo Danielle wyjeżdża na trzy tygodnie, a po drugie nie mam zamiaru pracować u niego więcej niż 14 dni, garnitury, krawaty, biuro... to nie jest dla mnie, wiesz o tym. - zaśmiał się.
- Fakt. - uśmiechnąłem się.- a co ja mam w tym czasie robić?
- Nic, czekać. Jeżeli coś się stało, dowiem się o tym i dam ci znać, a jeżeli to tylko twoja paranoja po prostu tu wrócę.
- Mam siedzieć na dupie i czekać za pierdolonym telefonem? - wykrzyknąłem.
- Dokładnie tak.- powiedział i wyjął telefon z kieszeni.- a teraz zamknij mordę. - znowu wyszedł z pokoju. To jest chore... chodzi tu o moją Victorię. Nie mogę tak bezczynnie siedzieć. Nie wiem czemu była taka przestraszona, ale to nie było normalne. Po za tym była zdziwiona, gdy wspomniałem jej o smsie.. Gdy do niej dzwonie włącza się poczta głosowa, do mnie dzwoniła z jakiegoś obcego numeru, naprawdę coś tu nie gra.
- O 18 mam być u niego w biurze z CV. - Payne wrócił do pokoju i usiadł na fotelu. Wziął laptopa i zaczął coś pisać.
- Co robisz? - zapytałem.
- Przecież z moim CV nie przyjmą mnie do takiego biura. Muszę sobie trochę pozmyślać.- uśmiechnął się. Pokręciłem głową i wyciągnąłem telefon. Próbowałem dodzwonić się do Victorii, niestety bezskutecznie. Chwilę później mój telefon zadzwonił. Nieznany numer! Może to ona?
*Rozmowa telefoniczna*
Zayn: Halo? Victoria?
Alex: Jaka Victoria? Skarbie, to ja.
Zayn: Czego chcesz?
Alex: Zostawiłam u ciebie mój stanik, wpadnę po niego wieczorem.
Zayn: Znajdziesz go w kontenerze na śmieci.
Alex: Będę o 19. Buziaki!
***
Liam spojrzał na mnie zza ekranu komputera.
- Nawet nie pytaj.- mruknąłem.
- ale się wkopałeś. -zaśmiał się.- Już, skończyłem.
- Wiesz w ogóle jakie to stanowisko?
- Stary, z takim CV mogą mnie nawet wziąć na prezydenta. Nadam się do każdego zawodu.
- na pewno.
- Dobra, lecę się spakować i pożegnać z Dani.- wstał i kierował się do wyjścia.
- Poczekaj! dam ci pieniądze na hotel, jedzenie i takie tam.- krzyknąłem za nim, a on znowu spojrzał na mnie jak na idiotę.- przecież nie będziesz wykładał z własnej kieszeni.
- Chowaj te pieniądze, nie chcę ich od ciebie. Przyjaźnimy się, po powrocie postawisz mi piwo i będziemy kwita. Nara- przybił mi piątkę i wyszedł.
Wyszedłem na balkon i zapaliłem papierosa. Zaciągając się zamknąłem oczy i przypomniałem sobie uśmiechniętą twarz Vicky.
Sam się uśmiechnąłem i dokończyłem papierosa. Następnie udałem się do sypialni i spakowałem ubrania na siłownie. Muszę się na czymś wyżyć, a po za tym umówiłem się już z Louisem, Niallem i Harrym.
*
Już po treningu wyszliśmy z siłowni i klasycznie wszyscy zapaliliśmy fajkę.
- czemu nie było Liama- zapytał Niall.
- Wyjechał na dwa tygodnie.- odpowiedziałem wiążąc buty.
- Co? Gdzie?
- Ehhh to trochę długa historia.- mruknąłem.
- W takim razie idziemy na obiad, opowiesz nam o co chodzi.
W drodze do naszej ulubionej restauracji, Louis i Harry kłócili się, który zawodnik piłkarski jest najlepszy. Ja nie włączałem się do dyskusji, bo ciągle gapiłem się na ekran telefonu, na którym miałem zdjęcie Victorii, ustawione jako tapeta.
Po zamówieniu posiłków chłopacy zaczęli wypytywać mnie o co chodzi z nagłym wyjazdem Peyno. Nie wiem czy mam im mówić prawdę, bo mogą wziąć mnie za przewrażliwionego idiotę, ale to przecież moi przyjaciele.
- Chodzi o Vicky. - zacząłem. - Dziś rano, dzwoniła do mnie i było słychać, że czegoś się boi, przestraszyłem się i zadzwoniłem do Liama. On wpadł na pomysł, że zatrudni się w firmie Levisona, zobaczy co się tam dzieje i da mi znać.
- Czego się bała?- zapytał Harry.
- Gdybym to wiedział, Liam by tam nie jechał, tylko ja. A że Anthony już mnie kiedyś widział, to nie mogłem pojechać. A po za tym ja chyba od razu bym go pobił.
- W sumie racja.
*Liam*
Stałem pod wielkim, budynkiem, który składał się głównie z okien. Zgasiłem papierosa, poprawiłem krawat i pewnym krokiem wszedłem do środka.
Wzrok wszystkich pań w recepcji skierował się ku mojej osobie. Cóż... Powiem nieskromnie, że wyglądam całkiem nieźle.
- Witam w firmie "Levison's" w czym mogę pomóc? - zapytała mnie recepcjonistka- wysoka, blondynka, duże, pełne usta, ciemne oczy.
- Jestem Liam Payne, byłem umówiony z Anthonym Levisonem na 18.- powiedziałem i uśmiechnąłem się do niej. - chwileczkę.- odwzajemniła gest i zadzwoniła do swojego szefa.
- Zapraszam, zaprowadzę pana. - wyszła zza lady i pokazała swoje długie nogi ozdobione czarnymi szpilkami.
- To tutaj. - wskazała na pokój i odeszła, kręcąc biodrami i co jakiś czas odwracała się w moją stronę. Zaśmiałem się, na jej próby uwodzenia mnie. Zapukałem do gabinetu i wszedłem do środka.
- Dzień dobry. - spojrzałem na mężczyznę za biurkiem.
- Pan Payne? Dzień dobry. Proszę usiąść. - wskazał na krzesło naprzeciwko jego. - Skąd pan wiedział, że szukam nowego pracownika? Jeszcze nawet nie zdążyłem tego ogłosić. - uśmiechnąłem się i odpowiedziałem:
- Pan ma swoje sposoby, ja swoje.
- Mogę prosić o pana CV?- bez słowa podałem mu moją teczkę.
- Hmm... Widzę, że interesuje się pan boksem. - co to ma do rzeczy? Po prostu wpisałem swoje zainteresowania...
- Tak, to moja odskocznia.
- Rozumiem. Po za tym całkiem dobre CV. Zachowam je sobie. - powiedział i schował je do szuflady.- jakie wynagrodzenie pana interesuje?
- Niech pan coś zaproponuje.
- Hmm.. 8000 tys. funtów? Miesięcznie.
- A co będzie należało do zakresów moich obowiązków?- zapytałem.
- A więc....
*Victoria*
Od dzisiejszego ranka staram się unikać Evy, możliwe, że coś słyszała, a nie chce zbędnych pytań. Ilość mojego makijażu jest o wiele większa niż wcześniej. Jak tak dalej pójdzie to tubka fluidu starczy mi na dwa dni. Czuje się jak w więzieniu, nie mogę nawet iść na spacer. Ale nawet nie mam na to ochoty... Ból jest nieznośny, ale gorszy jest mój ból psychiczny i nie chodzi tu o sytuacje z Anthonym. Zayn... po co ja do niego dzwoniłam? Co to była za kobieta? Znalazł sobie inną? A co ja głupia myślałam... że będzie za mną czekał do usranej śmierci? Oczywiście, że nie! Tylko myśl, że ktoś inny z nim sypia, jest bardzo bolesna. Nawet chyba bardziej niż kopniaki od Thony'ego.
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale Pan Anthony kazał pani przekazać, że za 10 minut ma pani być na dole.- do pokoju weszła gospodyni.- I proszę to zjeść, nie widziałam pani ani śniadaniu, ani obiedzie.
- Dobrze, dziękuje. - uśmiechnęłam się, a gdy kobieta wyszła wywaliłam jedzenie za okno. Nie mam ochoty na jedzenie, nie mogę nic przełknąć. Ubrałam na siebie jasne jeansy, czarny sweter z długim rękawem. Poprawiłam makijaż i rozczesałam włosy. Nie chce, żeby znowu był niezadowolony. Wiem, że nie lubi gdy mam spodnie, ale mam posiniaczone nogi...
Ze spuszczoną głową zeszłam na dół i udałam się do salonu, gdzie słyszałam jego głos.
- Cześć kochanie. - powiedział całując mój policzek.- masz być grzeczna, jasne?- wyszeptał mi do ucha, a ja lekko przytaknęłam. - Poznaj swojego nowego ochroniarza. - wskazał na mężczyznę siedzącego na sofie.
- Miło mi.- o matko.- jestem Liam Payne....
_____________
_____________
I jak się podoba? LICZĘ NA KOMENTARZE!!
Do zobaczenia!
To się porobiło xd świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać kolejnego :D wspaniała historia
OdpowiedzUsuńOOOO Boze nie chce zebys mnie wziela za lesbijke, ale ja cie na serio kocham za te opowiadanie bo ono jest na serio cudowne
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńProsze nastepny.. bo zaraz tu jajko zniose hahaha
OdpowiedzUsuńJezuuu, ale sie porobilo no no no juz sie nie moge doczekac next! Jestes niesamowita, ze cos takiego piszesz !!!
OdpowiedzUsuń