* Zayn *
Zamarłem. Nie wiedziałem co robić, stałem jak idiota na tym pieprzonym gangu i patrzę.
Halo, tam leży miłość twojego życia, rusz się i nie pozwól jej umrzeć.
Moja podświadomość ma racje, Victoria jest miłością mojego życia, pobiegłem najszybciej jak potrafiłem i uklęknąłem nad nią.
- Vicky- to oczu napłynęły mi łzy- kochanie.
- Z-z-zayn. - usłyszałem cichy głos.
- Skarbie. - uśmiechnąłem się delikatnie, ocierając łzy. Żyje. -wszystko będzie dobrze. - Goście Jacka wyszli z imprezy, kilku z nich zaczęło dzwonić po pomoc. Wszyscy otoczyli samochód, nie zauważyli nas, Chwyciłem Vicky na ręce i przeniosłem ją na chodnik, usiadłem na ziemi układając jej głowę na swoich kolanach.
Zamarłem. Nie wiedziałem co robić, stałem jak idiota na tym pieprzonym gangu i patrzę.
Halo, tam leży miłość twojego życia, rusz się i nie pozwól jej umrzeć.
Moja podświadomość ma racje, Victoria jest miłością mojego życia, pobiegłem najszybciej jak potrafiłem i uklęknąłem nad nią.
- Vicky- to oczu napłynęły mi łzy- kochanie.
- Z-z-zayn. - usłyszałem cichy głos.
- Skarbie. - uśmiechnąłem się delikatnie, ocierając łzy. Żyje. -wszystko będzie dobrze. - Goście Jacka wyszli z imprezy, kilku z nich zaczęło dzwonić po pomoc. Wszyscy otoczyli samochód, nie zauważyli nas, Chwyciłem Vicky na ręce i przeniosłem ją na chodnik, usiadłem na ziemi układając jej głowę na swoich kolanach.
Ciągle powtarzałem, że będzie dobrze. Ona chyba straciła przytomność.
- Zayn!- usłyszałam krzyk dziewczyny. - Zayn.- podbiegła do nas Bella. Zamarła widząc swoją przyjaciółkę.
- Boże...- zaczęła płakać. - Victoria, wszystko z nią dobrze?
- Chyba tak, musi żyć.
- Zayn.. Ten wypadek.. to był...- przerwał jej lekarz, który kila sekund temu przyjechał karetką.
- Przeniósł ją pan? Czy pan jest niepoważny? Może mieć uraz kręgosłupa. - zaczął się wydzierać.- po chwili westchnął i poszedł po nosze. - połóż ją tutaj. - Wstałem, delikatnie wziąłem ją na ręce i położyłem na nosze. Zaczął ją badać, świecić latarką po oczach. - przecież ona jest naćpana. - oburzył się. Naćpana? Ale jak.. skąd ona... O KURWA zostawiłem moją torbę. - Trzeba z nią szybko jechać do szpitala. Inny lekarz pomógł włożyć mu nosze do karetki. - pan nie może jechać z nami. - powiedział gdy chciałem wejść z nią. Podał mi nazwę szpitala, do którego mam jechać.
Wszyscy pili. A nie... Niall, on dziś nie pił. Zacząłem szukać przyjaciela. Znalazłem go przy taśmie policyjnej.
- Niall, musisz zawieść mnie do szpitala. - powiedziałem. Chłopak nie reagował, był zapatrzony w jeden punkt. Spojrzałem w tę samą stronę. Na ziemi leżał czarny worek, w którym zapewne było ciało tego skurwiela.- Niall! - w końcu się ocknął i zawiózł mnie do szpitala.
***
- Gdzie ona jest?!- krzyknąłem wchodząc do szpitala.
- Spokojnie. - upomniała mnie recepcjonistka- kogo pan szuka?.
- Victoria. Victoria Harris. Brunetka, przed chwilą przywiozła ją tu karetka.
- Chwilka. - zaczęła grzebać w papierach. - nie ma tu wpisanej żadnej Victorii, ale faktycznie, przywieziono przed chwilą jakąś brunetkę z wypadku.
- Tak, to ona.
- Kim pan dla niej jest?
- to moja dziewczyna.
- Przepraszam, ale nie możemy informować nikogo z poza rodziny.
- Kurwa, kobieto! Widzisz tu kogoś z jej rodziny?! jestem tu jedyny! Przed chwilą nie wiedziałaś jak się nazywa, w tej chwili powiedz mi co z nią
- Nie mogę..
- Albo mi mówisz, albo zniszczę twoje życie, jestem do tego zdolny, zrobię wszystko dla tej Niej!!
- Jest- jest na pukaniu żołądka. W jej krwi wykryto narkotyki. Jej stan jest ciężki, ponieważ dawka, którą wzięła była śmiertelna i jeszcze ten wypadek... - Dawka była śmiertelna? Co? Czy mój aniołek chciał się zabić? Przeze mnie?!- Znajduje się na drugim piętrze.
*
- Skontaktował się już pan z kimś z rodziny Victorii?
- Ona ma tylko ojca, ale włącza się poczta.- powiedziałem lekarzowi.- mogę do niej wejść?
- Nie powinien pan. - westchnął- ma pan tylko 10 minut. Ale ona i tak jest w śpiące. - wyminąłem faceta i udałem się do sali gdzie leżała Vicky. Jej twarz była poobijana, wyglądała spokojnie.
- Skarbie, to co chciałaś zrobić... To wszystko moja wina. To przeze mnie chciałaś się zabić. Ale gdybyś dowiedziała się, że założyłem się... o to, że cię przelecę.. znienawidziłabyś mnie, myślałem, że to będzie dobre rozwiązanie. Niezobowiązujący seks z Nicol i spokój na całe życie. Teraz tak sobie myślę, że nie zrezygnowałaby tak szybko. Ale.... Nie powinienem się w ogóle zakładać. To było na początku, gdy mieliśmy zacząć nasze korki. Nie wiem co siedziało mi wtedy w głowie.. Wybacz mi proszę.- rozpłakałem się.
- Malik. -wbiegła Bella. - Victoria. - podeszła do łóżka i zaczęła płakać. Ja szybko otarłem swoje łzy.
- Bells.- wyszeptałem.- byłaś po jej ojca? Dzwoniłaś do niego?
- Zayn.. on.. on nie żyje. - ŻE CO KURWA? CZY KTOŚ ROBI SOBIE ZE MNIE JAJA?- to on potrącił Victorię.
- Co ? Dlaczego? Co on tam robił?
- Jechał po nią, źle się czuła, szukała ciebie, później mówiła, że jesteś zajęty i ojciec ją odbierze.
To wszystko moja wina...
____________________________
W weekend pojawi się epilog. :)
Jesteście pewni na 100%, że chcecie część II tego opowiadania? :)
Do zobaczenia :)
proszę o wasze opinie w komentarzach <3 <3
To serio bardziej nakręca do pisania !
Twórz nowy rozdział ja już doczekać się nie mogę. Czy to jej ojciec ją potrącił?
OdpowiedzUsuńtak on :) Mam już gotowy epilog, dodam go w weekend :) A później zabiorę się za II część:)
UsuńKocham to ❤️❤️ chce na milion %% 2 czesc
OdpowiedzUsuń