Przeczytaj notkę pod rozdziałem :
_____________
- Księżniczko, obudź się. - poczułam lekkie wstrząsy i usłyszałam głos, który mógłby budzić mnie codziennie. Leniwie otwarłam oczy i rozejrzałam się powoli. Byłam w .... samochodzie ?
- co ja tutaj robię? - zapytałam patrząc na przyglądającego mi się Zayna.- Przecież byliśmy u ciebie.
- Tak, ale twój tata ciągle wydzwaniał i pisał smsy, więc postanowiłem cię odwieść, żeby się nie martwił.- uśmiechnął się.
- Mhym.. która jest godzina ?
- po północy. - nie mając siły na nic, przymknęłam powieki.
- Vicky.. chodź.
- mhym.. jeszcze chwilka.- powiedziałam i wygodnie położyłam się na tylnym siedzeniu w samochodzie. Usłyszałam cichy chichot, a po chwili poczułam, że unoszę się w powietrze. Silne ramiona oplotły moje ciało. Zayn trzymał mnie tak jak pannę młodą. - Jesteś najlepszy. - wymamrotałam. Tak.. gdy mnie ktoś obudzi w środku nocy, nie najlepiej kontaktuję.
- gdzie masz klucze ? - zapytał.
- W torebce- po chwili Malik znalazł przedmiot, którego szukał i weszliśmy do domu. Chłopak zaniósł mnie aż do mojego pokoju, ściągnął ze mnie kurtkę i buty. - nie jestem dzieckiem. Poradziłabym sobie.
- Cii.. idź już spać. - powiedział przykrywając mnie kołdrą. - Dobranoc. - pocałował moje czoło. Byłam pewna aż zostanie. Zazwyczaj zostawał i czekał tak długo aż nie zasnę. Może miał coś ważniejszego do roboty, albo po prostu też był już zmęczony...
*Zayn*
Standardowo od Victorii wyszedłem przez okno i zakładając kaptur na głowę wsiadłem do auta. Odpaliłem je i ruszyłem w stronę przeciwną od mojego domu. Jazda zajęła mi około 30 minut, ale moje myśli ciągle krążyły wokół uroczej brunetki, która teraz zapewne śpi, więc droga minęła mi całkiem miło. Wychodząc z auta upewniłem się, że mam ze sobą wszystko co jest mi potrzebne. Trzasnąłem drzwiami i ruszyłem w stronę kamienicy, a następnie na 3 piętro. Zapukałem w drzwi i czekałem aż łaskawie ktoś mi je otworzy.
- Malik, nareszcie.- przywitał mnie Harry. Wszedłem do mieszkania i skierowałem się do salonu.
- Gdzie reszta ?- zapytałem patrząc na sofę gdzie siedzieli tylko Niall i Hazza.
- Ich randki się trochę przedłużyły. - zaśmiał się Irlandczyk.
- Te dziewczyny zawładnęły nimi, dlatego ja się chyba nigdy nie zwiążę na stałe. Jedna noc bez zobowiązań.- powiedział Styles biorąc łyk piwa.- Ciekaw jestem kiedy Victoria będzie tobą kierować.
- To nigdy nie nastąpi. Przecież mnie znasz. - zaśmiałem się.- Ale wracając do tematu. Przecież dziś mięliśmy obgadać kolejne wyścigi.. Niedługo na tor wraca Thomas ze swoją ekipą.- usiadłem obok blondyna.
- Jak zawsze wygramy. nie ma co obgadywać. - Loczek dumnie wypiął pierś.
- Harry ma rację nie ma szans żeby z nami wygrali.
- To po jaką cholerę kazaliście mi tu przyjechać, wiedząc, że nie musimy o tym gadać..
- Bo stwierdziliśmy to dopiero przed twoim przyjściem. - powiedział Niall. - A miałeś jakieś ciekawsze zajęcia? - znacząco por- zaśmiałem się.
- Dobra jest w łóżku ? - zapytał Harry.
- Nie twój interes- szybko odpowiedziałem.
- Nie wierzę! - krzyknął- jeszcze jej nie zaliczyłeś ?- zaczął się śmiać. - Gdybym ja był na twoim miejscu.. Ładna, zgrabna, a jej usta.. ile mogłaby nimi zrobić.. - w tym momencie nie wytrzymałem i wstałem kierując się w stronę Stylesa. Chwyciłem go za bluzkę i powiedziałem:
- Jeżeli jeszcze raz będziesz gadał w taki sposób o niej to pożałujesz, jasne ? A spróbuj jej dotknąć.. wtedy nie będę myślał o tym, że znamy się od piaskownicy.- powiedziałem wściekły.- Ona jest MOJA.- dodałem.
- Malik ja tylko żartowałem, wiesz, że nie zrobiłbym tego mojemu kumplowi. Weź się ogarnij i zostaw tą bluzkę, bo dopiero co ją kupiłem.- puściłem go, wziąłem kurtkę.
- Będę już leciał. Cześć. - powiedziałem i wyszedłem z mieszkania, a następnie z kamienicy. Wsiadłem do auta, a ze schowka wyciągnąłem mały woreczek z amfą..Musiałem się odciąć od świata.. chociaż na chwilę..
*Victoria*
Siedziałam w kuchni spożywając śniadanie i wspominałam wczorajszy wieczór.
- Cześć- usłyszałam zachrypnięty głos ojca.
- Cześć. -odpowiedziałam. - gdzie Barbara ?
- wróciła wczoraj do domu, bo dziś musiała wcześnie wyjechać. - powiedział nalewając sobie kawy do kubka. - jak było wczoraj ?
- Fajnie, mama Zayna jest świetna.- uśmiechnęłam się. - a wy jak się bawiliście ?
- dobrze.- ziewnął - Vicky..
- Tak ?
- Miałabyś coś przeciwko jeżeli wyjechałbym w czwartek do wtorku z Barbarą ?
- nie.. ale.. w niedziele jest rocznica śmierci mamy. - powiedziałam zerkając na kalendarz.
- Zapomniałem.-uderzył się w głowę.- Będzie mi ciężko wszystko odwołać, bo mięliśmy jechać do Paryża. - zamyślił się. - W czwartek wstąpię na cmentarz i zapalę znicz. - trochę zabolało mnie jego zachowanie i to że jakaś kobieta jest ważniejsza od mamy.. To jego wybór.
- Poproszę Toma żeby się tobą zaopiekował i zawiózł na cmentarz.
- Nie musisz. Pamiętaj że jestem pełnoletnia.- wysiliłam się na uśmiech. - O nic go nie proś. Zayn mnie zawiezie.
- Wolałbym...
- Tato !
- Victoria.. Ja go w ogóle nie znam. Widziałem go może ze dwa razy. Nie chcę zostawić mojej ukochanej córeczki pod opieką jakiegoś..
- ekhem.. Nie wiem co ci nagadał Thomas ale wiedz, że to jest nieprawda. To jest mój chłopak czy ci się tobie podoba czy nie. Ty masz Barbarę i ja tobie nie marudzę. - powiedziałam w miarę spokojnie. -Idę do szkoły.- chwyciłam torbę oraz kurtkę i wyszłam. Szłam ulicą słuchając piosenki zespołu The 1975 pod tytułem "Robbers". Od samego rana byłam wściekła.. Jak ojciec mógł zapomnieć o rocznicy śmierci swojej żony! No jak ? Rozumiem, że się zakochał no ale powinien mieć trochę taktu. Zmienił się.. i to bardzo.
Wchodząc do szkoły, ponownie zostałam obdarowana dziwnymi spojrzeniami.. Dziewczyny zabijały mnie wzrokiem.. No tak.. Jestem dziewczyną największego przystojniaka w szkole. Postanowiłam nie zwracać na to uwagi i poszłam w stronę szafki. Nagle poczułam, że ktoś walnął mnie ''z bara''. Usłyszałam głupi chichot i słowa:
- Nie myśl sobie że wygrałaś. On będzie mój. - Nicol.. Ona nigdy nie popuści. Poprawiłam pasek od torby i nie chcąc z nią konfrontacji po prostu odeszłam. Do szafki włożyłam kurtkę i torbę, a wyciągnęłam podręcznik od trygonometrii. Idąc do szafki wpadłam na kogoś i upadł mi podręcznik.
- przepraszam, Zamyśliłam się. - powiedziałam podnosząc książkę.
- Mnie nie musisz przepraszać skarbie. - usłyszałam najcudowniejszy głos na świecie.
- Zayn, cześć- uśmiechnęłam się, co odwzajemnił i musnął moje usta. - Dziękuję, że wczoraj zaniosłeś mnie do pokoju. Jestem ciężka, więc wiem, że to musiał być wielki czyn.
- Dziękować też nie musisz.- powiedział przyciągając mnie do siebie.- wiesz, że jesteś dla mnie najważniejsza.- pocałował mnie w czoło. - Na rękach mogę nosić cię cały czas.- po tych słowach pocałował mnie i uniósł do góry. Trzymał mnie tak jak wczoraj.
- co ty robisz ? - zaśmiałam się.
- Niosę swoją księżniczkę do klasy. - uśmiechnął się. - co teraz masz ?
- Trygonometria. - westchnęłam. Po krótkiej chwili byliśmy już w sali.. gdzie trwała lekcja. Zayn ''odłożył mnie"
- Dzie-dzieńdobry, przepraszam za spóźnienie. - powiedziałam nauczycielowi.
- Dzień dobry, zajmij miejsce, a ty- wskazał na Zayna-możesz już wyjść, dziękujemy za przyniesienie tu panny Harris.- Zayn z uśmiechem wyszedł a ja zajęłam miejsce obok Hazzy i Liama.
- Hej. - powiedziałam.
- Cześć. - uśmiechnął się Liaś.
- siemka- powiedział Harry.
- Proszę o ciszę. - upomniał nas nauczyciel.
*
- Przeszedłbym się na jakąś imprezę, albo chociaż domówkę. - westchnął Harry, gdy siedzieliśmy już na stołówce.
- Zapomnij.. Z tego co wiem masz w tym tygodniu 2 sprawdziany i masz je zdać, jasne? - zaśmiała się Bella.
- Możemy coś zorganizować u mnie w weekend. - powiedziałam grzebiąc w sałatce.
- Mówisz serio ? Co z tatą ? - zapytał Niall.
- Wyjeżdża za dwa dni i wróci dopiero we wtorek. - uśmiechnęłam się.
- To co robimy imprezę ! - ucieszył się Styles.
- Jaką imprezę ?- w tym momencie doszedł do nas Zayn.
- Vicky organizuje domówkę. - powiedział Liam.
- A twój ojciec ?
- Wyjeżdża.
- Nie wiem czy to dobry pomysł. - powiedział po chwili namysłu.
- Nikt nie pytał cię o zdanie. - burknęłam pod nosem. To chyba moja sprawa co robię. Dobra.. Jest to mój chłopak ale nie ma prawa mi wszystkiego mówić co mam robić.
- Masz rację, to twoja sprawa. - Chwycił plecak i odszedł. Jezu.. Teraz będzie się obrażał. Wybiegłam za nim ze stołówki i wyszłam ze szkoły. Nie było go na boisku. Stwierdziłam, że będzie na parkingu, więc tam poszłam. Jest! Ale nie jest sam. Szedł z jakimś chłopakiem w stronę ''ciemnej uliczki''. Poszłam za nimi i obserwowałam ich zerkając zza muru. Chłopak dał Zaynowi plik pieniędzy, a on dokładnie to przeliczył. Malik schował kasę do kieszeni i podchodząc do chłopaka walnął go w brzuch dodając :
- Następnym razem się nie spóźniaj. - o co tu do cholery chodzi.
__________________
Ta dam ! Chcieliście więcej akcji, więc dostaniecie ją w kolejnym rozdziale. :)
Pod rozdziałem 14 było pytanie czy informuje na Twitterze. Oczywiście, że mogę to robić, ale nie wiem zbytnio jak. Jeżeli ktoś wytłumaczyłby mi byłabym wdzięczna. :) + Dziękuję za każdy komentarz i 11000 wejść *.* <3 Jesteście wspaniali !!
16 komentarzy = nowy rozdział.
_____________
- Księżniczko, obudź się. - poczułam lekkie wstrząsy i usłyszałam głos, który mógłby budzić mnie codziennie. Leniwie otwarłam oczy i rozejrzałam się powoli. Byłam w .... samochodzie ?
- co ja tutaj robię? - zapytałam patrząc na przyglądającego mi się Zayna.- Przecież byliśmy u ciebie.
- Tak, ale twój tata ciągle wydzwaniał i pisał smsy, więc postanowiłem cię odwieść, żeby się nie martwił.- uśmiechnął się.
- Mhym.. która jest godzina ?
- po północy. - nie mając siły na nic, przymknęłam powieki.
- Vicky.. chodź.
- mhym.. jeszcze chwilka.- powiedziałam i wygodnie położyłam się na tylnym siedzeniu w samochodzie. Usłyszałam cichy chichot, a po chwili poczułam, że unoszę się w powietrze. Silne ramiona oplotły moje ciało. Zayn trzymał mnie tak jak pannę młodą. - Jesteś najlepszy. - wymamrotałam. Tak.. gdy mnie ktoś obudzi w środku nocy, nie najlepiej kontaktuję.
- gdzie masz klucze ? - zapytał.
- W torebce- po chwili Malik znalazł przedmiot, którego szukał i weszliśmy do domu. Chłopak zaniósł mnie aż do mojego pokoju, ściągnął ze mnie kurtkę i buty. - nie jestem dzieckiem. Poradziłabym sobie.
- Cii.. idź już spać. - powiedział przykrywając mnie kołdrą. - Dobranoc. - pocałował moje czoło. Byłam pewna aż zostanie. Zazwyczaj zostawał i czekał tak długo aż nie zasnę. Może miał coś ważniejszego do roboty, albo po prostu też był już zmęczony...
*Zayn*
Standardowo od Victorii wyszedłem przez okno i zakładając kaptur na głowę wsiadłem do auta. Odpaliłem je i ruszyłem w stronę przeciwną od mojego domu. Jazda zajęła mi około 30 minut, ale moje myśli ciągle krążyły wokół uroczej brunetki, która teraz zapewne śpi, więc droga minęła mi całkiem miło. Wychodząc z auta upewniłem się, że mam ze sobą wszystko co jest mi potrzebne. Trzasnąłem drzwiami i ruszyłem w stronę kamienicy, a następnie na 3 piętro. Zapukałem w drzwi i czekałem aż łaskawie ktoś mi je otworzy.
- Malik, nareszcie.- przywitał mnie Harry. Wszedłem do mieszkania i skierowałem się do salonu.
- Gdzie reszta ?- zapytałem patrząc na sofę gdzie siedzieli tylko Niall i Hazza.
- Ich randki się trochę przedłużyły. - zaśmiał się Irlandczyk.
- Te dziewczyny zawładnęły nimi, dlatego ja się chyba nigdy nie zwiążę na stałe. Jedna noc bez zobowiązań.- powiedział Styles biorąc łyk piwa.- Ciekaw jestem kiedy Victoria będzie tobą kierować.
- To nigdy nie nastąpi. Przecież mnie znasz. - zaśmiałem się.- Ale wracając do tematu. Przecież dziś mięliśmy obgadać kolejne wyścigi.. Niedługo na tor wraca Thomas ze swoją ekipą.- usiadłem obok blondyna.
- Jak zawsze wygramy. nie ma co obgadywać. - Loczek dumnie wypiął pierś.
- Harry ma rację nie ma szans żeby z nami wygrali.
- To po jaką cholerę kazaliście mi tu przyjechać, wiedząc, że nie musimy o tym gadać..
- Bo stwierdziliśmy to dopiero przed twoim przyjściem. - powiedział Niall. - A miałeś jakieś ciekawsze zajęcia? - znacząco por- zaśmiałem się.
- Dobra jest w łóżku ? - zapytał Harry.
- Nie twój interes- szybko odpowiedziałem.
- Nie wierzę! - krzyknął- jeszcze jej nie zaliczyłeś ?- zaczął się śmiać. - Gdybym ja był na twoim miejscu.. Ładna, zgrabna, a jej usta.. ile mogłaby nimi zrobić.. - w tym momencie nie wytrzymałem i wstałem kierując się w stronę Stylesa. Chwyciłem go za bluzkę i powiedziałem:
- Jeżeli jeszcze raz będziesz gadał w taki sposób o niej to pożałujesz, jasne ? A spróbuj jej dotknąć.. wtedy nie będę myślał o tym, że znamy się od piaskownicy.- powiedziałem wściekły.- Ona jest MOJA.- dodałem.
- Malik ja tylko żartowałem, wiesz, że nie zrobiłbym tego mojemu kumplowi. Weź się ogarnij i zostaw tą bluzkę, bo dopiero co ją kupiłem.- puściłem go, wziąłem kurtkę.
- Będę już leciał. Cześć. - powiedziałem i wyszedłem z mieszkania, a następnie z kamienicy. Wsiadłem do auta, a ze schowka wyciągnąłem mały woreczek z amfą..Musiałem się odciąć od świata.. chociaż na chwilę..
*Victoria*
Siedziałam w kuchni spożywając śniadanie i wspominałam wczorajszy wieczór.
- Cześć- usłyszałam zachrypnięty głos ojca.
- Cześć. -odpowiedziałam. - gdzie Barbara ?
- wróciła wczoraj do domu, bo dziś musiała wcześnie wyjechać. - powiedział nalewając sobie kawy do kubka. - jak było wczoraj ?
- Fajnie, mama Zayna jest świetna.- uśmiechnęłam się. - a wy jak się bawiliście ?
- dobrze.- ziewnął - Vicky..
- Tak ?
- Miałabyś coś przeciwko jeżeli wyjechałbym w czwartek do wtorku z Barbarą ?
- nie.. ale.. w niedziele jest rocznica śmierci mamy. - powiedziałam zerkając na kalendarz.
- Zapomniałem.-uderzył się w głowę.- Będzie mi ciężko wszystko odwołać, bo mięliśmy jechać do Paryża. - zamyślił się. - W czwartek wstąpię na cmentarz i zapalę znicz. - trochę zabolało mnie jego zachowanie i to że jakaś kobieta jest ważniejsza od mamy.. To jego wybór.
- Poproszę Toma żeby się tobą zaopiekował i zawiózł na cmentarz.
- Nie musisz. Pamiętaj że jestem pełnoletnia.- wysiliłam się na uśmiech. - O nic go nie proś. Zayn mnie zawiezie.
- Wolałbym...
- Tato !
- Victoria.. Ja go w ogóle nie znam. Widziałem go może ze dwa razy. Nie chcę zostawić mojej ukochanej córeczki pod opieką jakiegoś..
- ekhem.. Nie wiem co ci nagadał Thomas ale wiedz, że to jest nieprawda. To jest mój chłopak czy ci się tobie podoba czy nie. Ty masz Barbarę i ja tobie nie marudzę. - powiedziałam w miarę spokojnie. -Idę do szkoły.- chwyciłam torbę oraz kurtkę i wyszłam. Szłam ulicą słuchając piosenki zespołu The 1975 pod tytułem "Robbers". Od samego rana byłam wściekła.. Jak ojciec mógł zapomnieć o rocznicy śmierci swojej żony! No jak ? Rozumiem, że się zakochał no ale powinien mieć trochę taktu. Zmienił się.. i to bardzo.
Wchodząc do szkoły, ponownie zostałam obdarowana dziwnymi spojrzeniami.. Dziewczyny zabijały mnie wzrokiem.. No tak.. Jestem dziewczyną największego przystojniaka w szkole. Postanowiłam nie zwracać na to uwagi i poszłam w stronę szafki. Nagle poczułam, że ktoś walnął mnie ''z bara''. Usłyszałam głupi chichot i słowa:
- Nie myśl sobie że wygrałaś. On będzie mój. - Nicol.. Ona nigdy nie popuści. Poprawiłam pasek od torby i nie chcąc z nią konfrontacji po prostu odeszłam. Do szafki włożyłam kurtkę i torbę, a wyciągnęłam podręcznik od trygonometrii. Idąc do szafki wpadłam na kogoś i upadł mi podręcznik.
- przepraszam, Zamyśliłam się. - powiedziałam podnosząc książkę.
- Mnie nie musisz przepraszać skarbie. - usłyszałam najcudowniejszy głos na świecie.
- Zayn, cześć- uśmiechnęłam się, co odwzajemnił i musnął moje usta. - Dziękuję, że wczoraj zaniosłeś mnie do pokoju. Jestem ciężka, więc wiem, że to musiał być wielki czyn.
- Dziękować też nie musisz.- powiedział przyciągając mnie do siebie.- wiesz, że jesteś dla mnie najważniejsza.- pocałował mnie w czoło. - Na rękach mogę nosić cię cały czas.- po tych słowach pocałował mnie i uniósł do góry. Trzymał mnie tak jak wczoraj.
- co ty robisz ? - zaśmiałam się.
- Niosę swoją księżniczkę do klasy. - uśmiechnął się. - co teraz masz ?
- Trygonometria. - westchnęłam. Po krótkiej chwili byliśmy już w sali.. gdzie trwała lekcja. Zayn ''odłożył mnie"
- Dzie-dzieńdobry, przepraszam za spóźnienie. - powiedziałam nauczycielowi.
- Dzień dobry, zajmij miejsce, a ty- wskazał na Zayna-możesz już wyjść, dziękujemy za przyniesienie tu panny Harris.- Zayn z uśmiechem wyszedł a ja zajęłam miejsce obok Hazzy i Liama.
- Hej. - powiedziałam.
- Cześć. - uśmiechnął się Liaś.
- siemka- powiedział Harry.
- Proszę o ciszę. - upomniał nas nauczyciel.
*
- Przeszedłbym się na jakąś imprezę, albo chociaż domówkę. - westchnął Harry, gdy siedzieliśmy już na stołówce.
- Zapomnij.. Z tego co wiem masz w tym tygodniu 2 sprawdziany i masz je zdać, jasne? - zaśmiała się Bella.
- Możemy coś zorganizować u mnie w weekend. - powiedziałam grzebiąc w sałatce.
- Mówisz serio ? Co z tatą ? - zapytał Niall.
- Wyjeżdża za dwa dni i wróci dopiero we wtorek. - uśmiechnęłam się.
- To co robimy imprezę ! - ucieszył się Styles.
- Jaką imprezę ?- w tym momencie doszedł do nas Zayn.
- Vicky organizuje domówkę. - powiedział Liam.
- A twój ojciec ?
- Wyjeżdża.
- Nie wiem czy to dobry pomysł. - powiedział po chwili namysłu.
- Nikt nie pytał cię o zdanie. - burknęłam pod nosem. To chyba moja sprawa co robię. Dobra.. Jest to mój chłopak ale nie ma prawa mi wszystkiego mówić co mam robić.
- Masz rację, to twoja sprawa. - Chwycił plecak i odszedł. Jezu.. Teraz będzie się obrażał. Wybiegłam za nim ze stołówki i wyszłam ze szkoły. Nie było go na boisku. Stwierdziłam, że będzie na parkingu, więc tam poszłam. Jest! Ale nie jest sam. Szedł z jakimś chłopakiem w stronę ''ciemnej uliczki''. Poszłam za nimi i obserwowałam ich zerkając zza muru. Chłopak dał Zaynowi plik pieniędzy, a on dokładnie to przeliczył. Malik schował kasę do kieszeni i podchodząc do chłopaka walnął go w brzuch dodając :
- Następnym razem się nie spóźniaj. - o co tu do cholery chodzi.
__________________
Ta dam ! Chcieliście więcej akcji, więc dostaniecie ją w kolejnym rozdziale. :)
Pod rozdziałem 14 było pytanie czy informuje na Twitterze. Oczywiście, że mogę to robić, ale nie wiem zbytnio jak. Jeżeli ktoś wytłumaczyłby mi byłabym wdzięczna. :) + Dziękuję za każdy komentarz i 11000 wejść *.* <3 Jesteście wspaniali !!
16 komentarzy = nowy rozdział.