sobota, 24 maja 2014

Rozdział 20.

                                   Przeczytaj notkę pod rozdziałem :

_____________ 

- Księżniczko, obudź się. - poczułam lekkie wstrząsy i usłyszałam głos, który mógłby budzić mnie codziennie. Leniwie otwarłam oczy i rozejrzałam się powoli. Byłam w .... samochodzie ? 
- co ja tutaj robię? - zapytałam patrząc na przyglądającego mi się Zayna.- Przecież byliśmy u ciebie.
- Tak, ale twój tata ciągle wydzwaniał i pisał smsy, więc postanowiłem cię odwieść, żeby się nie martwił.- uśmiechnął się. 
- Mhym.. która jest godzina ? 
- po północy. - nie mając siły na nic, przymknęłam powieki.
- Vicky.. chodź. 
- mhym.. jeszcze chwilka.- powiedziałam i  wygodnie położyłam się na tylnym siedzeniu w samochodzie. Usłyszałam cichy chichot, a po chwili poczułam, że unoszę się w powietrze. Silne ramiona oplotły moje ciało. Zayn trzymał mnie tak jak pannę młodą. - Jesteś najlepszy. - wymamrotałam. Tak.. gdy mnie ktoś obudzi w środku nocy, nie najlepiej kontaktuję. 
- gdzie masz klucze ? - zapytał. 
- W torebce- po chwili Malik znalazł przedmiot, którego szukał i weszliśmy do domu. Chłopak zaniósł mnie aż do mojego pokoju, ściągnął ze mnie kurtkę i buty. - nie jestem dzieckiem. Poradziłabym sobie. 
- Cii.. idź już spać. - powiedział przykrywając mnie kołdrą. - Dobranoc. - pocałował moje czoło. Byłam pewna aż zostanie. Zazwyczaj zostawał i czekał tak długo aż nie zasnę. Może miał coś ważniejszego do roboty, albo po prostu też był już zmęczony... 

                                                                           *Zayn*

   Standardowo od Victorii wyszedłem przez okno i zakładając kaptur na głowę wsiadłem do auta. Odpaliłem je i ruszyłem w stronę przeciwną od mojego domu. Jazda zajęła mi około 30 minut, ale moje myśli ciągle krążyły wokół uroczej brunetki, która teraz zapewne śpi, więc droga minęła mi całkiem miło. Wychodząc z auta upewniłem się, że mam ze sobą wszystko co jest mi potrzebne. Trzasnąłem drzwiami i ruszyłem w stronę kamienicy, a następnie na 3 piętro. Zapukałem w drzwi i czekałem aż łaskawie ktoś mi je otworzy. 
- Malik, nareszcie.- przywitał mnie Harry. Wszedłem do mieszkania i skierowałem się do salonu.
- Gdzie reszta ?- zapytałem patrząc na sofę gdzie siedzieli tylko Niall i Hazza. 
- Ich randki się trochę przedłużyły. - zaśmiał się Irlandczyk. 
- Te dziewczyny zawładnęły nimi, dlatego ja się chyba nigdy nie zwiążę na stałe. Jedna noc bez zobowiązań.- powiedział Styles biorąc łyk piwa.- Ciekaw jestem kiedy Victoria będzie tobą kierować. 
- To nigdy nie nastąpi. Przecież mnie znasz. - zaśmiałem się.- Ale wracając do tematu. Przecież dziś mięliśmy obgadać kolejne wyścigi.. Niedługo na tor wraca Thomas ze swoją ekipą.- usiadłem obok blondyna.
- Jak zawsze wygramy. nie ma co obgadywać. - Loczek dumnie wypiął pierś. 
- Harry ma rację nie ma szans żeby z nami wygrali. 
- To po jaką cholerę kazaliście mi tu przyjechać, wiedząc, że nie musimy o tym gadać.. 
- Bo stwierdziliśmy to dopiero przed twoim przyjściem. - powiedział Niall. - A miałeś jakieś ciekawsze zajęcia? - znacząco por- zaśmiałem się.
- Dobra jest w łóżku ? - zapytał Harry. 
- Nie twój interes- szybko odpowiedziałem. 
- Nie wierzę! - krzyknął- jeszcze jej nie zaliczyłeś ?- zaczął się śmiać. - Gdybym ja był na twoim miejscu.. Ładna, zgrabna, a jej usta.. ile mogłaby nimi zrobić.. - w tym momencie nie wytrzymałem i wstałem kierując się w stronę Stylesa. Chwyciłem go za bluzkę i powiedziałem:
- Jeżeli jeszcze raz będziesz gadał w taki sposób o niej to pożałujesz, jasne ? A spróbuj jej dotknąć.. wtedy nie będę myślał o tym, że znamy się od piaskownicy.- powiedziałem wściekły.- Ona jest MOJA.- dodałem. 
- Malik ja tylko żartowałem, wiesz, że nie zrobiłbym tego mojemu kumplowi. Weź się ogarnij i zostaw tą bluzkę, bo dopiero co ją kupiłem.- puściłem go, wziąłem kurtkę. 
- Będę już leciał. Cześć. - powiedziałem i wyszedłem z mieszkania, a następnie z kamienicy. Wsiadłem do auta, a ze schowka wyciągnąłem mały woreczek z amfą..Musiałem się odciąć od świata.. chociaż na chwilę..

                                                                    *Victoria*

Siedziałam w kuchni spożywając śniadanie i wspominałam wczorajszy wieczór.
- Cześć- usłyszałam zachrypnięty głos ojca. 
- Cześć. -odpowiedziałam. - gdzie Barbara ? 
- wróciła wczoraj do domu, bo dziś musiała wcześnie wyjechać.  - powiedział nalewając sobie kawy do kubka. - jak było wczoraj ?
- Fajnie, mama Zayna jest świetna.- uśmiechnęłam się. -  a wy jak się bawiliście ? 
- dobrze.- ziewnął - Vicky..
- Tak ? 
- Miałabyś coś przeciwko jeżeli wyjechałbym w czwartek do wtorku z Barbarą ? 
- nie.. ale.. w niedziele jest rocznica śmierci mamy. - powiedziałam zerkając na kalendarz. 
- Zapomniałem.-uderzył się w głowę.- Będzie mi ciężko wszystko odwołać, bo mięliśmy jechać do Paryża. - zamyślił się. - W czwartek wstąpię na cmentarz i zapalę znicz. - trochę zabolało mnie jego zachowanie i to że jakaś kobieta jest ważniejsza od mamy.. To jego wybór.
- Poproszę Toma żeby się tobą zaopiekował i zawiózł na cmentarz.
- Nie musisz. Pamiętaj że jestem pełnoletnia.- wysiliłam się na uśmiech. - O nic go nie proś. Zayn mnie zawiezie.
- Wolałbym...
- Tato !
- Victoria.. Ja go w ogóle nie znam. Widziałem go może ze dwa razy. Nie chcę zostawić mojej ukochanej córeczki pod opieką jakiegoś..
- ekhem.. Nie wiem co ci nagadał Thomas ale wiedz, że to jest nieprawda. To jest mój chłopak czy ci się tobie podoba czy nie. Ty masz Barbarę i ja tobie nie marudzę. - powiedziałam w miarę spokojnie. -Idę do szkoły.- chwyciłam torbę oraz kurtkę i wyszłam. Szłam ulicą słuchając piosenki zespołu The 1975 pod tytułem "Robbers". Od samego rana byłam wściekła.. Jak ojciec mógł zapomnieć o rocznicy śmierci swojej żony! No jak ? Rozumiem, że się zakochał no ale powinien mieć trochę taktu. Zmienił się.. i to bardzo. 

Wchodząc do szkoły, ponownie zostałam obdarowana dziwnymi spojrzeniami.. Dziewczyny zabijały mnie wzrokiem.. No tak.. Jestem dziewczyną największego przystojniaka w szkole. Postanowiłam nie zwracać na to uwagi i poszłam w stronę szafki. Nagle poczułam, że ktoś walnął mnie ''z bara''. Usłyszałam głupi chichot i słowa:
- Nie myśl sobie że wygrałaś. On będzie mój. - Nicol.. Ona nigdy nie popuści. Poprawiłam pasek od torby i nie chcąc z nią konfrontacji po prostu odeszłam. Do szafki włożyłam kurtkę i torbę, a wyciągnęłam podręcznik od trygonometrii. Idąc do szafki wpadłam na kogoś i upadł mi podręcznik.
- przepraszam, Zamyśliłam się. - powiedziałam podnosząc książkę.
- Mnie nie musisz przepraszać skarbie. - usłyszałam najcudowniejszy głos na świecie.
- Zayn, cześć- uśmiechnęłam się, co odwzajemnił i musnął moje usta. - Dziękuję, że wczoraj zaniosłeś mnie do pokoju. Jestem ciężka, więc wiem, że to musiał być wielki czyn.
- Dziękować też nie musisz.- powiedział przyciągając mnie do siebie.- wiesz, że jesteś dla mnie najważniejsza.- pocałował mnie w czoło. - Na rękach mogę nosić cię cały czas.- po tych słowach pocałował mnie i uniósł do góry. Trzymał mnie tak jak wczoraj.
- co ty robisz ? - zaśmiałam się.
- Niosę swoją księżniczkę do klasy. - uśmiechnął się. - co teraz masz ?

- Trygonometria. - westchnęłam. Po krótkiej chwili byliśmy już w sali.. gdzie trwała lekcja. Zayn ''odłożył mnie"
- Dzie-dzieńdobry, przepraszam za spóźnienie. - powiedziałam nauczycielowi. 
- Dzień dobry, zajmij miejsce, a ty- wskazał na Zayna-możesz już wyjść, dziękujemy za przyniesienie tu panny Harris.- Zayn z uśmiechem wyszedł a ja zajęłam miejsce obok Hazzy i Liama. 
- Hej.  - powiedziałam.
- Cześć. - uśmiechnął się Liaś. 
- siemka- powiedział Harry. 
- Proszę o ciszę. - upomniał nas nauczyciel. 

                                                                                *
- Przeszedłbym się na jakąś imprezę, albo chociaż domówkę. - westchnął Harry, gdy siedzieliśmy już na stołówce. 
- Zapomnij.. Z tego co wiem masz w tym tygodniu 2 sprawdziany i masz je zdać, jasne? - zaśmiała się Bella. 
- Możemy coś zorganizować u mnie w weekend. - powiedziałam grzebiąc w sałatce. 
- Mówisz serio ?  Co z tatą ? - zapytał Niall. 
- Wyjeżdża za dwa dni i wróci dopiero we wtorek. - uśmiechnęłam się. 
- To co robimy imprezę ! - ucieszył się Styles. 
- Jaką imprezę ?- w tym momencie doszedł do nas Zayn. 
- Vicky organizuje domówkę. - powiedział Liam.
- A twój ojciec ? 
- Wyjeżdża. 
- Nie wiem czy to dobry pomysł. - powiedział po chwili namysłu.
- Nikt nie pytał cię o zdanie. - burknęłam pod nosem. To chyba moja sprawa co robię. Dobra.. Jest to mój chłopak ale nie ma prawa mi wszystkiego mówić co mam robić. 
- Masz rację, to twoja sprawa. - Chwycił plecak i odszedł. Jezu.. Teraz będzie się obrażał. Wybiegłam za nim ze stołówki i wyszłam ze szkoły. Nie było go na boisku. Stwierdziłam, że będzie na parkingu, więc tam poszłam. Jest! Ale nie jest sam. Szedł z jakimś chłopakiem w stronę ''ciemnej uliczki''. Poszłam za nimi i obserwowałam ich zerkając zza muru. Chłopak dał Zaynowi plik pieniędzy, a on dokładnie to przeliczył. Malik schował kasę do kieszeni i podchodząc do chłopaka walnął go w brzuch dodając :
- Następnym razem się nie spóźniaj. - o co tu do cholery chodzi. 

__________________
Ta dam ! Chcieliście więcej akcji, więc dostaniecie ją w kolejnym rozdziale. :)
Pod rozdziałem 14 było pytanie czy informuje na Twitterze.  Oczywiście, że mogę to robić, ale nie wiem zbytnio jak. Jeżeli ktoś wytłumaczyłby mi byłabym wdzięczna. :) + Dziękuję za każdy komentarz i 11000 wejść *.* <3 Jesteście wspaniali !! 

                                                                 16 komentarzy = nowy rozdział. 

poniedziałek, 12 maja 2014

Rozdział 19.

Przed kolacją u Malików, postanowiłam się odświeżyć. Po skończonym prysznicu wysuszyłam umyte włosy, zostawiając je naturalne, lekko zakręcone. Nałożyłam trochę pudru i wytuszowałam rzęsy. W samej bieliźnie przeszłam do pokoju, gdzie ubrałam się we wcześniej uszykowane rzeczy, czyli: Biały top, miętową spódniczkę i białe trampki firmy converse. Do torebki włożyłam telefon, chusteczki, portfel itp. Schodząc na dół usłyszałam, że Tom już przyszedł... Na korytarzu widziałam tatę, Barbarę, Thomasa.
- Cześć Victoria- powiedział z uśmiechem. - Ładnie wyglądasz
- emm.. dzięki. - odpowiedziałam.
- Na pewno nie zjesz z nami ? - Zapytała Barbara. 
- Nie. - Gdy tata wraz ze swoją dziewczyną opuścili korytarz, Tom podszedł do mnie bliżej. 
- Idziesz do niego ? Czyli jednak mnie nie posłuchałaś.. Zgubisz się w jego świecie.

    " - W sumie jesteś całkiem niezłą aktorką. - powiedział uśmiechając się.
- To znaczy  ? 
- No tu udajesz taką kochającą, grzeczną córeczkę tatusia, a w szkole całujesz się po kątach z Malikem, na domówce tańczysz jak zawodowa striptizerka. Takie dwie twarze Victorii Harris. - Skąd on wiedział o tym że całowałam się z Zaynem ? No skąd ? Przecież korytarze były puste. 
- Nie znasz mnie. Nie wiesz jaka jestem. - powiedziałam patrząc przez okno. 
- Nie pasujesz do Malika. Jesteś za słaba... - podszedł do mnie i odwrócił mnie tak że teraz na niego patrzyłam. Chwycił mnie za rękę gdzie miałam siniaka, przez dzisiejszy incydent. - On ci to zrobił.. mówiłem.. jesteś za słaba. 
- To nie on. Miałam za ciasne bransoletki - to była chyba najgłupsza wymówka jakąkolwiek kiedyś wymyśliłam .
- Ojj Vicky.. a ty go jeszcze bronisz. Zgubisz się w jego świecie."


- Thomas, daj mi już spokój. - nie wiedziałam o co mu chodzi powtarzając ciągle, że zgubię się w świecie Zayna. Poznałam już go,  jego świat, zamiłowania, przyjaciół, ale czy jeszcze o czymś nie wiedziałam ? A może Tom po prostu tak nienawidzi Zayna że chce od niego odciąć wszystkich.. Tylko dlaczego ? 
- Ciągle ta sama śpiewka.. "daj mi już spokój", ale ja i tak wiem, że prędzej czy później przyjdziesz mówiąc że miałem rację. - prawie krzyknął. - nie jesteś taka mądra jak wszystkim się wydaje.. gdybyś taka była to posłuchałabyś mnie.
- Słucham głosu swojego serca a nie jakiegoś palanta.- syknęłam mu w twarz, a zaraz po tym po domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Z pośpiechem podbiegłam do drzwi, ujrzawszy za nimi Malika, rzuciłam się mu na szyję. 
- Gotowa ? - musnął moje wargi. 
- Jeszcze tylko kurtka. - powiedziałam. 
- Proszę. Księżniczko. - Thomas podał mi moją rzecz,dając nacisk na ostatnie słowo i mierząc Zayna, który napiął chyba wszystkie mięśnie. Wyrwałam mu odzież z rąk i ubrałam na siebie. 
- Tato, wychodzę. - krzyknęłam.
- Poczekaj chwilkę. - odkrzyknął. Westchnęłam opierając się o ścianę. Zayn zaśmiał się oplatając swoją dłoń wokół mojej talii.- O której będziesz? - zapytał. Oczywiście wiedziałam, że chce zobaczyć nowego chłopaka swojej córki. 
- nie wiem. 
- Odwiozę ją. - powiedział mulat. 
- nie wracaj zbyt późno. - odszedł wraz z Tomem. Wyszłam i zobaczyłam, że Zayn jest motorem. Z uśmiechem podał mi kask. Niechętnie go ubrałam i wsiadam na motor, mocno zaciskając ręce na jego klacie. 

                                                                           *


- Jeździsz gorzej niż Nialler. - powiedziałam schodząc.
- Kochanie, jeżdżę o wiele lepiej niż Niall. To ja wygrywam każdy wyścig.
 - Nie musisz mi przypominać o twoich wyścigach. - westchnęłam gdy ten wpuszczał mnie do domu. 
-Wiedziałaś na co się piszesz będąc ze mną. - fuknął. - przy mojej mamie ani słowa na temat wyścigów. - szepnął. Zdenerwował się... ale dlaczego ? Chwycił mnie za rękę i  prowadził do jadalni. 
- O jesteście już. - uśmiechnęła się kobieta. - siadajcie.
 - Dobry wieczór. - powiedziałam. 
- Witaj Victoria. - Zajęłam miejsce obok Zayna, który nadal nic nie mówił. Jego mama po chwili przyniosła lazanie i nałożyła nam na talerze.
- Smacznego. - powiedziała.
- Dziękuje- równo odpowiedzieliśmy. 
- mam nadzieję  że będzie ci smakowało. 
- Jest pyszne.- uśmiechnęłam się. 
- Wiesz.. Zayn nigdy nie przyprowadzał swojej dziewczyny na kolacje, więc jest to ważne dla mnie. - lekko się zarumieniłam i spojrzałam na mulata, który nie wiedział co ma odpowiedzieć.- możesz czuć się wyjątkowo- zaśmiała się. 
- To miłe.- Dalsze tematy były głównie o szkole i o tym co lubię robić po za nią. Potem jego mama powiedziała, że niestety musi jeszcze popracować, więc poszliśmy do pokoju Zayna. Nic się tu nie zmieniło od mojej ostatniej wizyty, która była kilka miesięcy temu. Niepewnie usiadłam na skraju łóżka i i obserwowałam chłopaka. Widziałam, że coś się zmieniło.. Nie jest taki jak rano czy w południe. On był bardziej skomplikowany od kobiety. Po chwili bez słowa usiadł obok mnie, a swoją dużą dłonią zaczął delikatnie muskać mój policzek, ciągle patrząc mi w oczy. Widziałam jak jego twarz zaczęła się zbliżać, łącząc nasze wargi w namiętnym pocałunku, któremu całkowicie się poddałam. 



- przepraszam. - wyszeptał. - głupio się zachowałem podczas kolacji...
- Dlaczego tak zareagowałeś  gdy wspomniałam o wyścigach ?
- Bo.. moja mama nic nie wie. Nie chcę żeby wiedziała.. Jest moją jedyną rodziną i nie chcę jej sprawiać przykrości. I tak nie jest zadowolona z faktu, że w ogóle posiadam motor. 
- Rozumiem.- zauważyłam, że się położył, więc zrobiłam to samo, zajmując wolne miejsce obok niego. - powiedziałeś,że mama to twoja jedyna rodzina. A co z ojcem ? 
- Nie chcę o tym rozmawiać. - czułam jak jego mięśnie się zapinając.- kiedyś ci o nim opowiem, obiecuję. - powiedział przytulając mnie do siebie. 
- Dobrze.- szepnęłam bardziej wtulając się w jego tors. Zayn zaczął nucić jakąś melodię pod nosem, a ja przymykając powieki, odleciałam do krainy snów.. 

__________
MOŻECIE MNIE ZABIĆ ! Tak długo nie dodawałam rozdziału, ale to przez nadmiar nauki :( Ten jest taki nijaki, ale będą lepsze. niedługo! Mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze jest. :)<3 xxx.
                                                                    15 komentarzy= nowy rozdział.