wtorek, 12 sierpnia 2014

Rozdział 22.

  Mam już dosyć dzisiejszego dnia. Jestem zmęczona ciągłym unikaniem Zayna w szkole. Jak na złość ciągle gdzieś go widziałam i czułam jego przeszywające spojrzenie. Próbowałam ignorować go, ciągle słuchając muzyki, która pozwalała mi się odciąć, chociażby na chwilę. Podczas przerwy na lunch siedziałam w łazience. Tchórz ze mnie, ale co zrobię. Nie chcę z nim rozmawiać po tym co wczoraj się stało. Jak on mógł mi to zrobić ? Oszukał mnie...

  Wchodząc do sali od biologii zauważyłam, że jestem pierwsza. Cóż się dziwić.. Inni jeszcze siedzą na stołówce, przeciągając jedzenie tak, by spóźnić się na lekcje. Usiadłam na swoje miejsce, które dzieliłam z Bellom i czekałam na resztę osób, bawiąc się ołówkiem. Tak pochłonęła mnie zabawa, że nie zauważyłam osób przychodzących do klasy. 
- Gdzie byłaś podczas lunchu ? - zapytała przyjaciółka siadając obok mnie. 
- nie byłam głodna..
- A gdzie byłaś ? 
- W toalecie. - powiedziałam otwierając zeszyt i zapisywałam temat. 
- coś się stało ? Pokłóciłaś się z Zaynem ? - ciągnęła dalej. 
- Nie ! - krzyknęłam zwracając uwagę całej klasy. - przepraszam - wyszeptałam. - Dobrze, pokłóciłam się z nim.. 
- Dlaczego ? O co poszło ? 
- Pano Scott ! - krzyknął nauczyciel. - może powie mi pani coś o DNA zwierząt ? A może panna Harris pomoże. 
- przepraszamy- powiedziałyśmy równo. 
- Będziecie miały czas na plotki po biologii. Nie macie dziś historii, ponieważ pon Golden się rozchorował. 
- Pójdziemy do Starbucksa. - szepnęła. 

-dłużej się nie dało ? - zapytała Bella, opierając się o bramę szkoły. 
- Pani od fizyki mnie zatrzymała. - skłamałam, bo w rzeczywistości czekałam w łazience, aż Zayn wejdzie do sali od fizyki. 
- Powiedzmy że ci wierzę. - westchnęła. Kierowałyśmy się w stronę kawiarni, znajdującej się nieopodal szkoły. 
- Więc powiesz mi o co poszło ? - w tym momencie łzy napłynęły do moich oczu. Zacisnęłam je, by nie rozkleić się.
- Oszukał mnie. Ciągle bezczelnie kłamał.- zaczerpnęłam powietrza- na początku nie powiedział mi o wyścigach, a teraz znalazłam u niego pełno narkotyków. - łza spłynęła mi po policzku. - I broń..
- Victoria.. 
- Nie usprawiedliwiaj go. Powinien mi powiedzieć.. Nam wszystkim. Wszystkich oszukał. Swoich przyjaciół i dziewczynę.  

- Victoria.. Ja wiedziałam o tym, chłopcy również. - powiedziała po chwili.
- Nic mi nie powiedziałaś ? Myślałam że się przyjaźnimy. 
- Bo tak jest. Sądziłam, że sam ci powie.
- Oczywiście wszyscy wiedzą.. Tylko nie naiwna Victoria.. Jaka jestem głupia
- Uspokój się. - powiedziała -nie jesteś głupia czy naiwna. Nie chciałam ci mówić, bo twierdziłam, że powinnaś usłyszeć to od Zayna i nadal tak sądzę. Porozmawiaj z nim, daj mu się wytłumaczyć. - powiedziała chwytając mnie za dłoń, lekko się uśmiechając. - A teraz chodź do środka, bo zaraz zamarznę. W środku ja zajęłam miejsca a Bella poszła zamówić nam kawę. Po chwili przyszła z dwoma latte z syropem waniliowym. 
- Jak dowiedziałaś się o ..- zapytała, ale nie chciała dokończyć. Tak jakby bała się, że ktoś usłyszy naszą rozmowę.
- Szukałam ładowarki do telefonu. Natknęłam się na pudełko w którym była broń i narkotyki. - powiedziałam patrząc się na kubek z napojem. - Potem przyszedł, bo upuściłam pistolet, i zaczął na mnie krzyczeć. - Spojrzałam na przyjaciółkę. - powiedz mi po co mu to ? 
- Vicky wybacz, ale nie powiem ci. Niech sam ci to powie. Daj mu szanse wytłumaczyć się.
- Zmieńmy temat. - zrobiłam łyk kawy- Ciągle gadamy o mnie. To jest już nudne. Powiedz lepiej jak u ciebie ? Czuje się okropnie, bo nie wiem nawet czy masz jakiegoś chłopaka na oku. 
- ehh.. to ja już wolę mówić o tobie i Maliku.. - powiedziała rumieniąc się.
- Co to za jeden ? 
- Nie ma żadnego. - przygryzła wargę. - był.. To znaczy nie byliśmy razem, ale wiesz pocałunki i ..i..takie tam.. Potem powiedział mi że on nie nadaje się do związku. W sumie dobrze, że tak wcześnie mi o tym powiedział, bo nie zaangażowałam się w to aż tak bardzo. Teraz jesteśmy przyjaciółmi. 
- Ale idiota.. Nie przejmuj się. Szkoda, że nie powiedziałaś mi wcześniej.. 
- Nic to by nie zmieniło. - uśmiechnęła się. - Nie nazywaj go idiotą. Był ze mną szczery i jestem mu za to wdzięczna.
- A kto to był ? - Widziałam jej zakłopotanie. 
- Emmm.. Nie powiesz nikomu ? - Przytaknęłam głową.-Harry. 
- Harry ? Nasz Harry ? - zapytałam z niedowierzaniem. 
- Tak nasz Harry. Jak mówiłam jesteśmy przyjaciółmi. - powiedziała pokazując rządek bialutkich zębów.
- Niezły z niego bajerant. 
- Tak.. Wczoraj widziałam go z inną dziewczyną. - przygryzła wargę.
- Bells.. Zabolało cię to ? 
- Nie, nie zabolało mnie to. Zrobiło mi się trochę przykro ale tylko przez chwilkę.Trudno jak nie ten to inny.- zaśmiała się. Dalej plotkowałyśmy tak jak kiedyś. 
-Victoria..
- co ?
- Patrz kto idzie -kiwnęła lekko głową w prawą stronę. - spokojnie.
- Zmywam się stąd. - powiedziałam chwytając skórzaną kurtkę. 
- Właśnie, że nie. Siedzisz tu, jasne ? - powiedziała wyrywając mi z rąk okrycie. Spojrzałam na mulata który mówił coś akurat blondasowi. Po chwili zauważyłam, że idą w naszym kierunku.
- nie, nie, nie, nie, nie. -powtarzałam szeptem. 
-Cześć dziewczyny. - powiedział uśmiechnięty Nialler. - możemy się dosiąść ? Spojrzałam na Isabellę, błagalnym wzrokiem, żeby im odmówiła.
- Jasne.- uśmiechnęła się szeroko. ZABIJE CIĘ. Zayn usiadł naprzeciwko. Znów gapił się jak idiota. 
- Too.. co pijecie ? - zapytał Nialler widząc tą niekomfortową sytuacje. 
- Latte. - powiedziałam.
- Bella,pójdziesz ze mną zamówić ?- zapytał.Dziewczyna poszła z blondynem zamówić kawę. TERAZ JUŻ NA SERIO JESTEŚ TRUPEM. 
- Victoria..
- nie odzywaj się do mnie. - powiedziałam pewnie.
- Daj mi się wytłumaczyć. To nie fair.
- Nie fair było to że nic mi nie powiedziałeś o tym gównie.
- Chodź ze mną na spacer. Wszystko ci wyjaśnię.- powiedział chwytając mnie za dłoń, którą natychmiast wyrwałam. 
- Masz mnie nie dotykać, jasne ? - Powiedziałam chwytając kurtkę. - Streszczasz się, bo chcę już wracać do domu- powiedziałam wychodząc z kawiarni. Gdy go zobaczyłam próbowałam być twarda, ale gdy tylko stanęłam na chodniku łzy napłynęły mi do oczu. 

-Na początek chciałem cię przeprosić. Przepraszam, byłem, w sumie ciągle jestem, wielkim rozczarowaniem dla ciebie. - Powiedział patrząc mi w oczy. Bez słowa ruszyłam w stronę parku, który prowadzi do mojego domu. Szliśmy w ciszy, którą przerywał stukot butów i wiatr. 
- Mięliśmy porozmawiać. Usiądźmy tutaj. - wskazał na plac zabaw. Zajęłam miejsce na jednej z huśtawek i zaczęłam delikatnie ruszać w przód i w tył.
Po chwili ciszy Zayn zaczął mówić.
-Gdy byłem mały nie miałem idealnego dzieciństwa. Mój tata był szychą w jakiejś wielkiej firmie. Miałem wszystko co chciałem. Najnowsze zabawki, którymi szpanowałem w piaskownicy.- lekko się uśmiechnął. - Wtedy myślałem, że jest idealnie. Ale pewnej nocy, nie mogłem spać. Chciało mi się pić, więc zszedłem na dół. Gdy byłem na schodach usłyszałem jak tata krzyczy na mamę. Po cichu wszedłem do salonu, skąd było słychać krzyki. Zobaczyłem jak mama leży skulona na ziemi a ojciec stoi nad nią. Wrzeszczał, że jest beznadziejna, że nic nie potrafi zrobić, nawet..-tu zrobił pauzę- Nawet nie umie się porządnie się zabezpieczyć.Wtedy tego nie rozumiałem, ale teraz wiem, że ojciec mnie nie chciał. że jestem wpadką. Krzyczał też że mnie nienawidzi. Gdy chciał wymierzyć kolejny cios podbiegłem do mamy i ją przytuliłem. Nie chciałem, żeby stała się jej krzywda. Ojciec się zdenerwował i ściągnął skórzany pas. Uderzył mnie nim kilka, kilkanaście razy. Wtedy wylądowałem w szpitalu. Do teraz mam blizny. W każdym razie obiecałem sobie, że się na nim zemszczę. Gdy miałem 15 lat chodziłem na siłownie, ostro ćwiczyłem. W sumie od momentu w którym ojciec mnie tak zbił, nic się takiego nie powtórzyło. To znaczy jak teraz tak sobie pomyślę mama miała siniaki, ale myślałem że się uderzyła, bo tak mi mówiła. Ale gdy byłem a urodzinach u kolegi Wróciłem po 23, chociaż miałem tam nocować. Usłyszałem taki sam krzyk jak przedtem. Widziałem jak ojciec ponownie katuje mamę.Rzuciłem się na niego. Zacząłem okładać go pięściami. Pomimo, że on był silniejszy ja byłem zwinniejszy, kolega z siłowni pokazał mi kilka trików bokserskich. Wpadłem w furię, ojciec już dawno leżał, a ja go kopałem. Mama zadzwoniła na policję i pogotowie. gdy przyjechali odciągnęli mnie od niego i wzięli go do szpitala. Myśleli, że ja tak urządziłem mamę. W końcu ojca wszyscy znali. Uchodził za troskliwego tatusia. Mama dopiero po 2 tygodniach powiedziała na policji, że to ojciec zrobił, nie ja. Złożyła pozew o rozwód.. Tak ją to pochłonęło, że zapomniała o mnie, o tym co ja czuje, co ja przechodzę. Pewnego razu wdałem się w bójkę z takim idiotą. Jeden z gapiów powiedział, że dobrze się biję i zapytał czy nie chciałbym dołączyć do jego grupy. Wtedy nie wiedziałem o co chodziło. Miałem po prostu dostarczać paczki jakimś ludziom. Taki chłopiec na posyłki. Byłem najmłodszy ze wszystkich. Później Derek zapytał czy kiedyś brałem narkotyki. Zaprzeczyłem. Wszyscy zaczęli się ze mnie śmiać i mówili, że jestem cienki. Wkurzyłem się i powiedziałem, że chcę spróbować. Dali mi woreczek z amfetaminą. Od tej pory zacząłem ją brać codziennie. Później Derek zaproponował, żebym rozwoził z nim towar. Zgodziłem się. Po kilku tygodniach sam go rozwoziłem. Stałem się prawą ręką Derek'a. Czułem się kimś ważnym. Pomimo, że miałem 15 lat miałem szacunek u osób powyżej 20. Wielu mi tego zazdrościło. Zacząłem się spotykać z 19-letnią Tiną. Bardzo różniła się od ciebie. Imponowała mi w niej odwaga i bezpośredniość. Z nią przeżyłem swój pierwszy raz. Ale okazało się, że Tina to dziewczyna brata Derek'a. Wkurzył się, a ona udawała niewiniątko i powiedziała,że to ja ją do tego zmusiłem. Derek powiedział, że ze względu na szacunek dla mnie nic mi nie zrobi, ale wywalił mnie z tej grupy. Jednak ciągle miałem kontakty i tak wciągnąłem się dealerkę, w wyścigi, chłopaków z resztą też, no i zacząłem też .. brać. - westchnął. - Teraz już znasz całą prawdę. Nie będę cię zmuszał żebyś ze mną została.
- Zayn.. Ja nie wiedziałam.. Tak mi przykro. - powiedziałam po chwili.
- Nie potrzebuję twojej litości. - powiedział wstając z huśtawki. - Ale nie powiedziałem ci najważniejszego. 
- Czego ?
- Odkąd ciebie poznałem, uspokoiłem się.. kiedyś za krzywe spojrzenie potrafiłem pobić człowieka..
- Zayn ja.. ja nie wiem co powiedzieć. 
- Kochasz mnie ? - Zapytał podchodząc bliżej. 
- Tak, kocham cię. 
- W takim razie zostań ze mną. Obiecuję już zero kłamstw.
- Obiecujesz ? 
- Obiecuję . - powiedział i splótł nasze dłonie. 

_____________
Rozdział 22 za nami. Już wiecie o przeszłości Zayna. :) Dziękuję za 4 komentarze. Pomimo że ta liczba zmniejszyła się bo było ich 19 to i tak cieszę się z każdego bo wiem że ktoś to czyta. Ciągle myślę pozytywnie i mam nadzieję że ta liczba jednak wzroście. 
Do zobaczenia :*  

4 komentarze:

  1. Ojej biedny Zayn :'( masakra z tą jego przeszłością :o szok ale już jest wszystko okey <3 czekam na następny z niecierpliwością //Alex

    OdpowiedzUsuń
  2. Hah cudo! On ją kocha, ona go kocha, pięknie :) mam nadzieję, że wybaczysz brak komentarza pod poprzednim rozdziałem :)) kocham twojego fanfika i kiedy tylko mam wifi sprawdzam czy nie ma nic nowego.
    Zayn i Victoria są z powrotem razem! *tańczy taniec szczęścia* i są ze sobą szczerzy co mnie niesamowicie cieszy! Zauważyłaś, że w większości ff i książek bohaterowie strasznie mało sobie wzajemnie mówią? Cokolwiek złego się dzieje jest ,,nie, nie powiem mu. Zostawię to dla siebie, bla, bla, bla" i potem jak znajdują się tacy, który powiedzą to jest taka miła niespodzianka i człowiek ma ochotę głową dziury w suficie wybijać, bo szanse na rozstania i szanse na kłótnie maleją.
    Mam jeszcze pytanie: co z tym informowaniem? Mogłabyś zacząć? To naprawdę pomaga.
    Czekam na next i zapraszam do siebie: saved-fanfiction.blogspot.com i the-king-and-his-boy.blogspot.com xx
    @live_less
    PS. mogłabyś usunąć weryfikację? Niewygodnie się komentuje :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział. Czekam na nn :)
    Możesz wyłączyć weryfikacje obrazkową? Dzięki :*

    OdpowiedzUsuń