piątek, 1 sierpnia 2014

Rozdział 21.




Stałam ciągle obserwując Zayna oraz tego chłopaka, który właśnie odchodził w przeciwnym kierunku od mojego. Nagle zaczął dzwonić mój telefon, co zwróciło uwagę Mulata. Zaczął szybko podążać w moją stronę. 
- Victoria ?  - Zignorowałam jego wołanie i odeszłam. - Victoria kurwa stój. - Krzyknął biegnąc za mną. 
- Co ? Czego chcesz ?- odwróciłam się. 
- Śledzisz mnie ? - Zaśmiał się ironicznie.
- N-nie - powiedziałam niepewnie. - chciałam z tobą porozmawiać. 
- O czym ?
- No właśnie już chyba nie mamy o czym.- krzyknęłam w jego stronę i powstrzymując łzy odwróciłam się.
- Przepraszam- powiedział przytulając mnie.- Nie płacz. Nie lubię kiedy jesteś smutna. 
- Nie lubisz, ale przez ciebie jestem smutna. - powiedziałam patrząc na niego przez załzawione oczy.- Zayn.. ja.. ja .. ja się o ciebie boję. Boję się, że kiedyś przyjedzie policja z informacją że nie żyjesz.. że miałeś wypadek.
- Wypadek ? Chyba sama nie wiesz co mówisz.. 
- Zayn ! Byłam na tych pieprzonych wyścigach, widziałam jak tam się jeździ, widziałam jacy ludzie tam są. I wiem jaki ty jesteś.. Właśnie przed chwilą znów widziałam prawdziwego ciebie. Co ten łopak ci zrobił hmmm ? Zaparkował na twoim miejscu, czy zwinął ci ostatni kawałek pizzy na stołówce? 
- Wisiał mi kasę. - powiedział zaciskając szczękę. 
- Dlatego go uderzyłeś ? Bo nie oddał ci we właściwym terminie ? 
- Niech wie że ze mną się nie zadziera. - powiedział dumnie. Kolejne łzy spłynęły mi po policzku. 
- Właśnie o to mi chodzi Zayn.. - odeszłam w stronę szkoły by wziąć swoje rzeczy i wrócić do domu.  
- Victoria.. zmienię się. - krzyknął podbiegając do mnie i mocno mnie przytulił. - Zmienię się, tylko mnie nie zostawiaj. 
- Zayn nie chcę cię zostawić.. Chcę tylko abyś bardziej panował nad sobą. - powiedziałam całując kącik jego ust. 
- Przy tobie jestem spokojny... Działasz na mnie jak najlepsze lekarstwo. 
- Jeszcze jedno..
- Tak ? 
- Masz za mnie nie decydować jasne ? - Chłopak posłusznie przytaknął głową. - Nie zrobię tej domówki. Zaproszę tylko naszych przyjaciół. - powiedziałam całując go. 

                                                                        * 

Tydzień minął normalnie, bez żadnych nowości. Tak jakby wszystko wokół mnie było cholernie idealne...
Idealnie może jest ale nie dziś. Nie dla mnie. Nie w tym dniu. 12 luty. W tym dniu wszystko dla mnie się skończyło. W tym dniu była pieprzona śnieżyca. W tym dniu, siedząc przy łóżku mamy usłyszałam pikanie urządzenia i zobaczyłam ciągłą linie... 

Ubrałam się w czarną sukienkę na którą zapięłam złoty pasek, kurtkę jeans'ową botki o kolorze sukienki i złotą biżuterię.  Włosy zostawiłam rozpuszczone, a makijaż składał się z kresek eyelinerem, rzęsy podkręcone tuszem i na usta malinowa pomadka. 
 Usiadłam na sofie niecierpliwiąc się, bo Zayn miał był 30 minut temu. Zawsze był punktualny a teraz nie odbiera telefonu ani nie odpisuje na smsy...

- przepraszam za spóźnienie- powiedział gdy wsiadałam do auta po godzinnym opóźnieniu. 
- Czemu nie odbierałeś ? Martwiłam się. - powiedziałam patrząc na niego. 
- nie mogłem rozmawiać. - odjechał z piskiem opon spod mojego domu ciągle patrząc na drogę. 
- Dziękuję że ze mną w ogóle jedziesz. - uśmiechnęłam się. - wiem, że pewnie masz lepsze zajęcia. 
- Victoria.. przestań ! wiesz, że nie ma nic ważniejszego od ciebie. - postał mi delikatny uśmiech. 

Wychodząc z auta zahaczyłam o kwiaciarnie tuż obok cmentarza, gdzie kupiłam znicz i różę- ulubiony kwiat mamy. 
- Mogę iść z tobą ? - zapytał Malik gasząc papierosa.
- Tak. - powiedziałam wysilając się na uśmiech. Idąc alejkami cmentarza, odczuwałam coraz większy niepokój. Zawsze tak miałam w rocznice jej śmierci. Podchodząc do grobu zobaczyłam palący się znicz, ale na pewno nie był on od taty bo świeczka się dopiero co paliła.                                                          
                                                          Ciekawe kto tu był... 

- Masz może zapalniczkę ? - zapytałam.
- Głupie pytanie, skarbie. - powiedział biorąc ode mnie znicz. Zapalił i położył na pomnik. Czerwoną różę położyłam obok znicza. Spojrzałam w niebo z którego zaczął padać śnieg. Zima była ulubioną porą roku mamy.. Spojrzałam na pomnik i uśmiechnęłam się powstrzymując łzy. Poczułam jak Zayn kładzie mi na ramiona swoją skórzaną kurtkę. 
- Pójdę do samochodu. Poczekam - powiedział całując mój policzek. 





                                                        
-Tęsknię mamusiu- wyszeptałam kucając przy grobie. - minęło 6 lat a ja ciągle nie mogę się z tym pogodzić. Staram się żyć normalnie ale trudno mi. Mam chłopaka- uśmiechnęłam się na te słowa. - jest cudowny ale wiem, że nie mówi mi wszystkiego. Gdybyś żyła pewnie poradziłabyś mi co mam robić, żeby się otworzył. - Kilka łez spłynęło mi po policzku. - Wiesz ile dałabym za chociaż jeden dzień z tobą. Kocham cię mamo. - powiedziałam totalnie się rozklejając. - do zobaczenia. 
Odeszłam ciągle szlochając a gdy zobaczyłam stojącego Zayna nie wiedziałam co robić. Nie chciałam, żeby widział mnie w takim stanie. 
- Chodź do mnie. - rozłożył ramiona, w które po chwili wtuliłam się. - Cii.. nie płacz. 
-Jedźmy już. - powiedziałam ocierając łzy. 
- Dobrze.- pocałował mnie w czubek głowy. Wsiadłam do auta i po chwili ruszyliśmy z powrotem do Londynu...

- Czemu się zatrzymujesz ? - zapytałam. 
- Muszę zatankować, kochanie. - pocałował mnie w czubek głowy. - źle się czujesz ? - spojrzał na mnie z troską. 
- głowa mnie boli. 
- w schowku powinny był tabletki. - powiedział wychodząc z auta. Otworzyłam schowek z którego wyleciało mi pełno jakiś kartek. Podnosząc je zerknęłam co na nich było. Nazwiska, imiona, adresy jakiś ludzi a przy każdej takiej osobie kwota która wynosiła minimum 1000 funtów.  Nie wiedząc o co w tym chodzi odłożyłam je i zamknęłam schowek, bo akurat wrócił Zayn. 
- Znalazłaś ? - zapytał. 
- Tak. - skłamałam. 


-Chcesz coś do picia lub do jedzenia ? - zapytał gdy przekroczyliśmy próg jego domu. 
- Nie dziękuję. - odpowiedziałam. - Odwieź mnie do domu. Jestem zmęczona.
- W takim razie idź do mojego pokoju i zdrzemnij się a ja uszykuję nam kolację. - powiedział całując mnie. 
- Mogę się w coś przebrać ?
- Jasne, weź z mojej szafy. - uśmiechnął się. Wchodząc do pokoju Malika rozejrzałam się. Panował tu idealny porządek. Czyżby mama mu posprzątała ? Zaśmiałam się i otworzyłam szafę z ubraniami i chwyciłam koszulkę z logiem Nirvany. Ściągnęłam sukienkę oraz biżuterię i ubrałam na siebie za dużą bluzkę. Stwierdziłam, że zimno mi też w stopy, więc podeszłam do szuflady w celu znalezienia skarpetek. Otworzyłam pierwszą- bokserki, drugą-jeszcze więcej bokserek, trzecią- skarpetki. Wyciągnęłam jedną parę i gdy chciałam zamknąć szufladę, moją uwagę przykuło pudełko zakryte dużą ilością skarpetek. Nie chciałam grzebać mu w prywatnych rzeczach, ale ciekawość wzięła górę. Otworzyłam pudełko w którym było dużo notesów z takimi sami zapisami jak w samochodzie, jakieś dokumenty itp. Odłożyłam pudełko i położyłam się na łóżku myśląc o tych wszystkich notesach, kartkach. Chwyciłam telefon i zobaczyłam, że mam tylko 5 % baterii. Otworzyłam szafkę nocną, bo chciałam ładowarkę natknęłam się na kolejne pudełko. Usiadłam i wzięłam je na kolana. Powoli otworzyłam i zobaczyłam najpierw zdjęcie małego Zayna, jego mamy i prawdopodobnie jego taty. Dalej było jeszcze jedno pudełko. odłożyłam zdjęcie i chwyciłam za nie. Było w nim coś ciężkiego. To co w nim zobaczyłam przeraziło mnie. w kilkunastu woreczkach znajdował się biały proszek, a na samym dnie czarny pistolet. O CO TU CHODZI ??? Łzy znów zaczęły gromadzić mi się do oczu gdy chwyciłam broń. Ręce tak mi się trzęsły że po chwili upadła mi.  Huk rozniósł się po całym domu, bo Zayn znalazł się po chwili w pokoju. Gdy zobaczył broń i te wszystkie woreczki rozszerzył oczy i podszedł do mnie. 
- Dlaczego kurwa grzebałaś w moich rzeczach ? Kto ci kurwa na to pozwolił co ?- krzyknął. Zaczęłam głośniej płakać i skuliłam się. Gdy chłopak wziął głęboki oddech, uspokoił się. 
- Victoria, ja ci to wszystko wytłumaczę. - powiedział siadając obok mnie.
- N-NIE DOTYKAJ MNIE- krzyknęłam i wstałam z łóżka. - Jesteś jakimś kurwa dealerem? Ćpunem ? Kim ty kurwa jesteś bo na pewno nie moim Zaynem. 
- Chciałem ci powiedzieć ale się bałem, słyszysz ?  - ponowił próbę przytulenia się. 
- Zostaw mnie słyszysz !? - krzyknęłam- oszukałeś mnie. Miałeś tego nie robić ! Obiecałeś !- chwyciłam za torbę i kurtkę jeansową i wybiegłam z pokoju a następnie z jego domu. 
- Victoria !!- On również wybiegł za mną. Pomimo okropnego mrozu postanowiłam wrócić do domu pieszo nie odwracając się. 
Podbiegł do mnie i brutalnie chwycił za mój nadgarstek. Wpił się w moje usta. Poddałam się mu ale tylko na chwilę. Odepchnęłam go od siebie.
- Victoria ! Kurwa kocham Cię !!!
- Trzeba było myśleć o tym wcześniej. - powiedziałam i odeszłam....


___________________
Cześć <3 Na początku chciałam Was BAAARDZO PRZEPROSIĆ za moją nieobecność. !! Zawaliłam na całego, ale przez te 2 pieprzone miesiące nie miałam w ogóle weny. Codziennie logowałam się na bloggera, napisałam coś a po chwili usuwałam to i zamykałam stronę. Przepraszam i obiecuje poprawę xx 
Co myślicie o rozdziale ? co dalej zrobi Vicky ? Czy Zayn w końcu powie prawdę o sobie ? Piszcie w komentarzach. ; ** 

5 komentarzy:

  1. wow....
    biedna Vic..ale co mial zrobić? Hej,mam w domu broń i pare narkotykow...mógł coś zrobic..cokolwiek oj Zayn..musisz sie jeszcze duzo nauczyc
    cudny rozdzial ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Brak słów .... Aż się rozpłakałam , cudowny rozdział i tyko szkoda ze tak długo było czekać , czekam szybko na następny

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebisty!
    Weny , kochana :**
    Mam nadzieję na next'a jak najszybciej ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ejj Vick to nie było miłe :((

    OdpowiedzUsuń