niedziela, 26 lipca 2015

Rozdział 31.

Obudziłam się, Zayna nie było obok.Czułam się rozczarowana, ale przypominając sobie wczorajszą noc uśmiech skradł mi się na twarz. 
ubrałam podomkę i wyszłam na balkon aby zapalić. Usiadłam na krześle, które się tam się znajdowało. Odpalając papierosa obserwowałam jezioro. Nawet nie wiem, która jest godzina.. wydaje się być jeszcze wcześnie. 
- Zepsułaś moją niespodziankę. - usłyszałam głos dobiegający zza moich pleców.  Odwróciłam się i ujrzałam Zayna z tacą. Miał na sobie tylko bokserki, a jego włosy były w nieładzie. Bóg seksu... 
- Mogę wrócić do łóżka.- zaśmiałam się gasząc papierosa i biegiem udałam się do sypialni, rzucając się na łóżko. Mój najcudowniejszy chłopak, usiadł obok mnie i położył śniadanie, które sam przygotował. Na tacy znajdowały się takie rzeczy jak: naleśniki, w 3 miseczkach były różne owoce, a w czwartej była nutella. Do picia była herbata i koktajl. 




-Jezu jak ja cie kocham. 
- Wiem, ja ciebie też, najmocniej na świecie. - powiedział patrząc w moje oczy. 
Śniadanie było na prawdę pyszne, już chyba wiem kto będzie mi gotował. Zastanawia mnie czy w nim są jakieś wady... Może porywczość, ale to czasami jest urocze. 
- Smakowało?
- Było wyśmienite. - uśmiechnęłam się. 
- Dziękuję- gdy się położyłam się, on zrobił to samo obejmując mnie ramieniem i musnął moje ramię. - kocham cię
- Ja ciebie też. 
- Dziękuję, że mi wczoraj zaufałaś. Starałem się być delikatny.  
- Ufam ci bezgranicznie- musnęłam jego policzek. - pamiętaj- cmoknęłam go w policzek.



                                                                     *4 dni później*

- Louis, chuju, oddaj mi ten telefon. - krzyknął wkurzony Zayn. 
- przeproś mnie!
- Za co, kurwa?
- za obrażanie mnie- zrobił smutną buźkę. 
-jezu.. przepraszam. - po tych słowach Tommo niechętnie oddał telefon a Zayn oddalił się na bok. 
- Kto chce drinka?- zapytał Horan. Oczywiście, pomimo południa, prawie chcieli. Siedzieliśmy w salonie  i żegnaliśmy się z tym pięknym miejscem, ponieważ pogoda jest okropna, a codzienne chodzenie do klubów jest powoli nudne. 
- Wrócimy tu, gdy tylko poprawi się pogoda. - powiedział Hazza.
- Pewnie, trzeba odwiedzić twoją Jessie. - Bella wysłała chamski uśmiech do loczka. 
- Nie bój się, zaprosiłem ją do Londynu. 
- jejku jak słodko.Czyżby Harry się zakochał?
- Czyżby Bella była o mnie zazdrosna?- odgryzł się Styles. 
- Nie mam o co.- wiem, że kłamie, bo znam ją na wylot.- współczuje tylko tej biednej dziewczynie, bo ona chyba nie wie, że pierdoliłeś chyba połowę lasek w Londynie. - była już nieźle wkurzona. 
- W tym ciebie i z tego co pamiętam było ci cholernie dobrze. - na twarzy pojawił mu się szyderczy uśmiech, a jej łzy w oczach. PRZESADZIŁ. 

po jej policzku spłynęła samotna łza. 
- nienawidzę cię. - wysyczała po czym wyszła kierując się do swojego pokoju. 
- Harry przesadzasz, nie widzisz, że ją ranisz? zachowujesz się jak ostatni cham. - zapytała Dani. 
- niech się ode mnie odwali, zachowuje się jak bachor.
- nie pogrążaj się, ona jest w tobie zakochana a ty to wykorzystujesz dla zabawy. - dodała poirytowana Eleanor. 
- Wy się kłóćcie a ja idę do Belli. - wstałam i skierowałam się ku drzwiom od jej sypialni. 
- poczekaj pójdę z tobą. - Horanek podszedł do mnie i razem weszliśmy do pokoju Bells. 
Dziewczyna składała ubrania i wkładała je do walizki. 
- wszystko okej? - zapytałam. - nie przejmuj się nim. - dziewczyna prychnęła.
- Kim? Stylesem? nie mam zamiaru.- uśmiechnęła się. Ale to był raczej sztuczny uśmiech.
- nie musisz nas okłamywać- Niall dotknął jej ramienia. 
- dajcie sobie spokój, nic mi nie jest, chcę się spakować. - fuknęła poirytowana. 
- jak chcesz, ale pamiętaj, że zależy nam na tobie i jak będziesz chciała pogadać, wiesz gdzie nas szukać. - uśmiechnął się.  Ja się nie odzywałam, ponieważ zrobiło mi się przykro z powodu jej reakcji. 
wyszłam z jej pokoju i udałam się do swojego. W sumie ja już byłam spakowana, ale nie chciałam, żeby sprzątaczki Hazzy nie uznawały  nas na bandę bałaganiarzy, więc zaczęłam trochę ogarniać. Zaścieliłam łóżko, poukładałam wszystko jak było. 
Gdy już było okej, usiadłam na łóżku i przymknęłam oczy.
- co robisz, skarbie?- do pokoju wszedł mój chłopak. 
- trochę tu posprzątałam. - uśmiechnęłam się. - kto dzwonił/
- Kolega, zaprasza nas na domówkę dziś wieczorem.
- znam go? jak ma na imię?
-Jack, raczej nie znasz. - pocałował mnie w czoło.
- słyszałem, że była jakaś kłótnia.
- tak, dużo by mówić. 
- Powiesz mi później. Jedziemy już. - chwycił za nasze torby.- pożegnajmy się z tym łóżkiem, dużo tu przeżyliśmy- zaśmiał się.
- Na prawdę jesteś głupkiem.- walnęłam go w pierś


__________________
Rozdział mało nawiązuje do Vicky i Zayna. 
I dla ścisłości, uwielbiam Harrego, nie myście sobie, że go nie lubię, miałam po prostu wenę, żeby pokazać go w takiej roli a nie innej :) 
Za 1 lub 2 rozdziały skończę pisać PIERWSZĄ część bloga :) 

I na koniec dziękuje za wszystkie miłe słowa :* jesteście niesamowite!
przepraszam, że nie było rozdziału +18 ale zostawiam to waszej wyobraźni ;) 

niedziela, 12 lipca 2015

Rozdział 30.

  Stałam przed dużym lustrem i przyglądałam się odbiciu. Widziałam wychudzoną dziewczynę o długich, brązowych włosach, ubraną w szarą koszulkę, czarną ramoneskę, czarne spodnie z dziurami na kolanach i biało- czarne superstary. Makijaż składał się wyłącznie z kresek zrobionych eyelinerem, pomalowanych rzęs oraz usta muśnięte szminką, której odcień był prawie ciemnofioletowy. Nigdy nie lubiłam swojego wyglądu, zawsze byłam za chuda, nie miałam żadnych krągłości, mały biust był dla mnie największą udręką.. gdyby nie stanik z push-up'em chodziłabym ciągle w za dużych koszulkach, aby to ukryć. Nie byłam ideałem,  nigdy nim nie będę. Zawsze będę patrzyła z podziwem na inne dziewczyny, chociaż by na moje przyjaciółki, które są wręcz perfekcyjne. 
- Kochanie przestań się już tak przeglądać, wyglądasz pięknie.- Zayn delikatnie musnął mój policzek. 
- Dlaczego zainteresowałeś się właśnie mną?- zapytałam po chwili.
-Skąd to pytanie?- zaśmiał się i mnie odwrócił tak abym na niego spojrzała.
- po prostu zastanawiałam się co we mnie widzisz?
-widzę włosy, oczy, nos, usta...
-Zayn! pytam poważnie- bez słowa zaprowadził mnie do sypialni, usiadł na łóżku a mnie posadził na swoich kolanach.
- Pamiętam gdy cię pierwszy raz zobaczyłem był to początek października, siedziałem w aucie z Niallem, ty szłaś z Bellom do szkoły. Widziałam jak się na nas patrzyłaś, byłaś ciekawa kim jesteśmy, co tu robimy... Potem wpadłaś na mnie i...
- Na ciebie i Nicol, pamiętam, wyglądaliście na bardzo zajętych.
- Tak, to znaczy nie, nie byliśmy zajęci... Ale wtedy gdy na mnie spojrzałaś... przyznaj, że się mnie bałaś
- Jak cholera- uśmiechnęłam się.
- było widać, rozśmieszyło mnie to, a ciebie widocznie speszyło, bo szybko uciekłaś. Zaintrygowałaś mnie, bo chyba jako jedyna nie patrzyłaś na mnie jak na ostatnie ciastko czekoladowe. - zaśmiał się.- mieliśmy ze sobą tylko wf i francuski, obserwowałem cię na lekcjach i przerwach. Lubiłem na ciebie patrzeć i ciągle to lubię. Pamiętam dzień, w którym nie chciało mi się ćwiczyć i siedziałem z Harrym na trybunach. Wy mieliście gimnastykę, każde ćwiczenie robiłaś dokładnie, z pełną gracją, oliwy do ognia dolał twój strój, który składał się z szarych legginsów, różowym topie i białych all starach.. 
- przez 2 miesiące nie zamieniłam z tobą ani słowa, byłeś dla mnie zapatrzonym w siebie idiotą, ale pewna część mnie bardzo chciała cię poznać
- To prawda byłem idiotą, słuchałem obelg rzucanych w ciebie przez Nicol i jej znajomych, nawet udawałem, że mnie śmieszą. Nie myśl sobie, że ja z ciebie szydziłem, nigdy bym tego nie zrobił, nawet nie chciałem podać Nicol nowych powodów do drwienia, pamiętasz wtedy gdy pan Williams kazał udzielać ci korepetycji? Powiedziałem jej wtedy, że nie pamiętam nazwiska osoby, która ma mi ich udzielać. Już podczas tych korepetycji zacząłem coś do ciebie czuć, intrygowało mnie jak przykładasz się do tego żebym wszystko zrozumiał i zapamiętał. - pocałował mnie delikatnie w czoło. - nawet po pewnym czasie sam zacząłem się uczyć i wiesz co zapamiętałem? 
- nie, co?
-Je t'aime*.- delikatnie wpił się w moje usta i zaczął toczyć walkę z moim językiem. 
- gołąbeczki, wszyscy na was czekają.- usłyszałam głos Niallera.
- Idziemy?- zapytał mulat podając mi dłon, którą po chwili chwyciłam i udaliśmy się do naszych przyjaciół.
- No w końcu!- krzyknął poirytowany Styles. Komuś się jeszcze nie poprawił humor? - taksówki już czekają.- dodał. Bez żadnych słów udaliśmy się do taksówek, które podwiozły nas do klubu.

                                                                          *


-było świetnie!- powiedziała El. 
 -Tak, ale szkoda, że nie znalazłyśmy dziewczyny dla Horanka. - dodała Dani.
- Będzie jeszcze okazja. 
- Za to Harry nie tracił czasu. - powiedziała Bella. Spojrzałyśmy się na nią z troską w oczach, ale ona natychmiast się zaśmiała.- muszę dzisiaj spać słuchając muzyki. Dobranoc. - poszła do swojego pokoju, a potem wszyscy inni zaczęli się kierować do swoich sypialni. 
Ja poszłam szukać Zayna. Znalazłam go na dworze, siedział na ganku i palił papierosa. Usiadłam obok niego i położyłam głowę na jego ramieniu. 
- Co jest skarbie?- zapytał 
- Szukałam cię. - mruknęłam. - Dlaczego siedzisz tutaj sam?
- Ponieważ chciałem trochę pomyśleć. 
- o czym?
- O tym jak bardzo cię kocham. - spojrzał na mnie. - Victoria, jesteś dla mnie wszystkim i nie chcę cię stracić. 
- O czym ty mówisz? nie stracisz mnie. - uśmiechnęłam się.
- Czasami się zastanawiam czym sobie zasłużyłem na taki skarb jak ty. - zaśmiał się.
- Przestań tak mówić! Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało. Kocham cię nad życie i nie masz się czego obawiać, nigdy, przenigdy mnie nie stracisz. 
- Daj mi rękę.
- Co?
- Nie bój się, daj mi rękę i zamknij oczy. - Powoli podałam mu dłoń, a moje powieki zaczęły opadać. 
- Nie podglądaj. - czułam jak uśmiecha się więc i mi na twarz skradł się delikatny chichot. Po chwili wsunął mi coś na palec. Oczywiście wiedziałam, że to pierścionek więc moje mięśnie się spięły.- otwórz.- niepewnie zaczęłam otwierać oczy i zerknęłam na dłoń. 

-Zayn.. ja nie wiem co powiedzieć. 
- Victoria, kocham cię, pamiętaj o tym. - musnął moje usta.
- Zayn, ale to chyba nie są oświadczyny, prawda? - zamiast odpowiedzi posłał mi swój powalający uśmiech. - Zayn?
- Nie kochanie, to nie są oświadczyny, nie masz się czego bać. - on chyba poczuł się urażony
- Przecież wiesz, że nie o to mi chodziło. Chcę spędzić z tobą całe życie
- Spokojnie, wiem to. Na oświadczyny, ślub, dzieci, wnuki.. na to jeszcze mamy czas- pocałował mnie w głowę. 
- Dzieci? Nie wyobrażam sobie Zayna Malika przewijającego pieluchy. - zaczęłam się głośno spać. - ile chciałbyś mieć dzieci?
- dwójkę. 
- Chłopca i dziewczynkę? 
- Nie. Dwóch chłopców. Czuję, że nie wytrzymałbym z dziewczynką. 
- Dlaczego?
- Dla mnie byłaby to moja księżniczka. Miałaby ze mną przerąbane.. bałbym się puścić ją na jakąkolwiek randkę, zwłaszcza jak wyglądałaby jak ty. 
- Jesteś głupkiem. 
- Twoim. 
                                                                                       *

Leżałam wraz z Zaynem w łóżku, całując się namiętnie. 
- Zayn.- przerwałam. 
- Tak?
- Jestem gotowa- szepnęłam. 
- Na co?
- Chcę się z tobą kochać. 
- naprawdę? jesteś tego pewna?
- jestem. - Chłopak wpił się w moje usta, a co dalej się działo to już inna historia.. ;)




________________
Długo mnie tu nie było :( rozdział taki sobie :D 
Chcę was powiadomić, że nie mam już pomysłu na tę część bloga, więc przyśpieszam akcję :)

+ zapraszam na moje nowe ff. fanfiction-zaynmalik.blogspot.com