niedziela, 6 października 2013

Rozdział 2.

    mile widziany komentarz, dla was to sekunda a dla mnie motywacja do dalszego pisania xoxo
 __________________________

  Usłyszałam dobrze znaną melodię którą znienawidziłam. Szukałam ręką telefonu aby go wyłączyć. Leniwie wstałam, przeciągnęłam się, ubrałam moje kocie kapcie i podeszłam do okna. Na dworze było pochmurno i padał deszcz ze śniegiem. Kocham listopad...  
     Głośno westchnęłam i podążyłam do szafy. Ta pogoda zmusiła mnie do założenia cieplejszych ubrań. Wyciągnęłam czystą bieliznę i nie mając pomysłu co dalej poszłam z tym do łazienki. Przemyłam twarz zimną wodą i spojrzałam w lustro. Cieknące po mnie kropelki wody wytarłam ręcznikiem. Ubrałam bieliznę. Dokładnie wyszczotkowałam zęby. Nałożyłam puder i pomalowałam rzęsy. Wróciłam szybko do pokoju gdy naszedł mnie pomysł na ubiór. Wyciągnęłam z niej czarne rurki i sweter we wzorki a z szafki obok wzięłam biżuterie. Założyłam to na siebie i wróciłam do łazienki. Rozczesałam moje włosy, które z natury były proste a końcówki lekko się kręciły. Po raz ostatni spojrzałam w lustro i zbiegłam  na dół. 
- Cześć tato. - powiedziałam i zmusiłam się do uśmiechu. Mój ojciec był jak zwykle elegancki. Miał na sobie czarny garnitur, białą koszulę i niebieski krawat, całość zakończały czarne, lakierowane buty. 
- Hej. Podwieźć cię do szkoły ? - zaproponował. 
- A nie śpieszysz się do pracy ? 
- dziś idę na  8;00. - powiedział przewracając kolejną stronę gazety. 
- Mhym - Wyciągnęłam z lodówki jogurt malinowy i zasiadłam obok rodziciela. Nie miałam z nim najlepszych kontaktów od śmierci mamy, która nie żyje już jakieś 5 lat. Zachorowała na nowotwór i gdy się o tym dowiedziała było już za późno. Czasem naprawdę mi jej brakuję.. Nawet takiej zwykłej rozmowy czy chociażby kłótni. Z jej siostrą ojciec jest na drodze wojennej dlatego nie utrzymujemy kontaktów, bo każde spotkanie kończy się niemiłą wymianą słów. 
- Victoria, jedziemy ? - zapytał. 
- Tak, tak. Idź już do auta. - posłałam mu uśmiech. Skierowałam się na korytarz i z szafki z butami wyciągnęłam ciepłe emu. Następnie założyłam zieloną kurtkę i chwyciłam plecak. Wyszłam z domu zamykając drzwi na klucz. Czarne BMW stało już na podjeździe. Szybkim krokiem podeszłam do samochodu i zajęłam miejsce pasażera. 
- Do której dziś będziesz ? - zapytał wycofując. 
- Tak jak zawsze, ale mam dawać korepetycje i nie wiem gdzie się spotkamy więc mogę się spóźnić. - wyjaśniłam. 
- Dlaczego ty masz douczać ? nie ma żadnych zajęć dodatkowych albo chociażby wynajęcie korepetytora ? Czas który przeznaczysz na nauczanie innej osoby mogłabyś przeznaczyć na nauczanie samej siebie. - oburzył się.  No tak.. Dla mojego taty liczą się tylko oceny, szkoła i moje świadectwo. 
- Nauczycielowi chodzi o poprawianie stosunków między uczniami. A przy okazji sama sobie będę powtarzać i w ogóle. - odpowiedziałam. Dalsza droga minęła nam raczej w ciszy. Po krótkiej chwili znaleźliśmy się pod budynkiem.
 - Dzięki - powiedziałam wychodząc i trzaskając drzwiami. Obróciłam się na pięcie i powędrowałam w kierunku drzwi. Wchodząc pokazałam legitymacje uczniowską i powędrowałam od razu do szafki. Gdy ją otworzyłam rzuciłam kurtkę i odłożyłam plecak wyciągając podręcznik od francuskiego. Weszłam po schodach na pierwsze piętro i powędrowałam do klasy z numerem 123.  Niechętnie otwarłam drzwi. W sali nie było jeszcze pana Williamsa ani wszystkich uczniów. W sumie tylko jeden siedział w ostatnim rzędzie pod ścianą. Malik.. Nie zwróciwszy na niego uwagi usiadłam na swoje miejsce.  Patrzyłam na boisko które świeciło pustkami. Czułam na sobie jego wzrok ale zabrakło mi odwagi żeby na niego spojrzeć. Po chwili wszedł nauczyciel śpiewający jakąś piosenkę. Gdy spojrzał w naszą stronę, na jego twarzy malowało się zażenowanie i zdziwienie. 
- D-Dzień dobry. - powiedział. Jego twarz przybrała kolor buraka. Spojrzałam na twarz Mulata który, w przeciwieństwie do mnie, nie krył swojego rozbawienia. Wywróciłam oczami i spojrzałam na nauczyciela który wyraznie domagał się naszej odpowiedzi. 
- Dzień dobry. - powiedziałam zaczęłam bawić się jedną z bransoletek na mojej ręce. Przez około 15 minut doszło może tylko z 10 osób. Pewnie przez tą okropną pogodę autobusy przestały kursować. 

                                                                            ***

   Gdy usłyszałam dzwonek oznajmujący koniec lekcji na dziś wybiegłam jak poparzona z klasy. Zeszłam na parter i skręciłam w lewo w poszukiwaniu mojej szafki. Wyciągnęłam z niej kurtkę i plecak do którego schowałam podręcznik od francuskiego. Gdy zobaczyłam nadchodzącą Belle od razu na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, bo od lunchu jej nie widziałam. 
- Co tam ? - zapytała. 
- Nic nowego. - odpowiedziałam zakładając na siebie kurtkę. - A jak u ciebie ? 
- W sumie to też żadnych nowości - posłała mi ciepły uśmiech. Wyszłyśmy razem ze szkoły rozmawiając o.. w sumie jak to dziewczyny- Plotkując. Rozstałyśmy się na parkingu przed budynkiem, bo Isabella miała jakieś ważne spotkanie. Gdy dziewczyna wsiadła do czerwonego BMW pomachałam jej na pożegnanie. Gdy już auto zniknęło z zasięgu mojego wzroku sprawdziłam wyświetlacz mojego telefonu. Żadnych nowych wiadomości, nieodebranych połączeń i takie tam. Stwierdzając że Malik odpuścił sobie nasze dzisiejsze spotkanie ruszyłam w stronę domu. 

     Idąc chodnikiem zaczęło coraz bardziej padać. Byłam przemoczona do suchej nitki, a jeszcze musiałam iść dłuższą drogą, bo w parku przez który codziennie chodziłam były jakieś roboty drogowe. Jeszcze zapomniałam słuchawek z domu. Próbując nucić sobie jakieś dobrze znane mi piosenki zauważyłam że czarne auto które dosłownie przed chwilą jechało za mną, zatrzymało się na poboczu. Pomyślałam że to jakiś zbłąkany kierowca który pogubił się w tym wielkim mieście, lub jakiś psychopata który będzie chciał zaciągnąć mnie do swojego samochodu. Lekko przyśpieszonym tempem szłam dalej wyrównując swój oddech. Od miejsca pasażera otwarło się okno. Próbowałam niezauważalnie zobaczyć kto kryje się za kierownicą. Przystanęłam naprzeciw okna.
- Byliśmy umówieni.  - powiedział patrząc na mnie. - wsiadaj. - posłusznie zajęłam miejsce obok Mulata. - Dlaczego sobie poszłaś ? 
- Emmm.. zapomniałam. - skłamałam. 
- Akurat. -zaśmiał się gdy próbował wyjechać z pobocza. Gdy to mu się udało spojrzał na mnie i przyglądał mi się przez dłuższą chwilę. Skrępowana nie wiedziałam gdzie mam patrzeć więc zaczęłam nerwowo bawić się rękawem od kurtki. 
- Jesteś cała mokra. - powiedział odwracając wzrok . Nic nie odpowiedziałam. Wtedy jakoś bardziej interesował mnie mój rękaw. Dalsza droga minęła nam w ciszy. Po jakiś 15 minutach jazdy auto zaparkowało pod dużym, białym domem z ogrodem. 
- Gdzie my jesteśmy ? - zapytałam rozglądając się po okolicy. 
- Pod moim domem. - wyjaśnił mi. Wysiadłam z auta zakładając kaptur na głowę.  Szybkim krokiem udałam się na ganek domu. Chłopak odtworzył mi drzwi. Gdy weszłam od razu ściągnęłam przemoczoną kurtkę i buty. Wchodząc w głąb domu oglądałam jego wystrój. Salon, w którym właśnie się znajdowałam, był połączony z kuchnią i jadalnią. 
- Jest ktoś w domu ? - zapytałam niepewnie. 
- Nie. Mama wróci wieczorem. - powiedział rzucając plecak. Stałam tak patrząc się na chłopaka jak w obrazek. Też na mnie się spojrzał. 
- Jesteś cała mokra. - powtórzył to co powiedział mi w aucie. - Choć, dam ci jakieś suche ubrania. - Pociągnął mnie za rękę i poprowadził na piętro. Gdy weszliśmy do jednego z 3 pomieszczeń, moją uwagę przyciągnęła ściana. Ściana, która była dosłownie cała w grafity. Najróżniejsze wzory, barwy.. Wszystko było takie hmm.. pomysłowe. Spojrzałam na chłopaka który szukał czegoś w szafie, zgaduje że ubrań, wydawał się miły, chociaż w szkole odnosiłam przeciwne wrażenie. Podszedł do mnie i podał mi rzeczy. 
- Tam jest łazienka- wskazał palcem na białe drzwi. - Jak się przebierzesz to zejdź na dół. - posłał mi uśmiech i zniknął za drzwiami.   Obróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę toalety. Ściągnęłam mokre ciuchy, powiesiłam je na kaloryfer, a następnie ubrałam się w to co uszykował mi Malik. Spojrzałam na siebie w dużym lustrze. Za duże dresowe spodnie, biała koszula, również o kilka rozmiarów większa, do tego mokre włosy i rozmazany makijaż. Podeszłam do umywalki, wzięłam wacik który zamoczyłam w wodzie i próbowałam jakoś zmyć z siebie rozmazany tusz. Ostatnią czynnością jaką wykonałam było rozczesanie moich długich, brązowych włosów. Ponownie spojrzałam w lustro i głośnio westchnęłam widząc swoje odbicie. Wyszłam z łazienki zgaszając światło i pokierowałam się na dół. Niepewnie weszłam do kuchni z której było słychać odgłosy czyjeś obecności. Stanęłam w progu patrząc jak chłopak nakrywa do stołu. Odchrząknęłam.
- Siadaj do stołu, zaraz podam obiad. - powiedział. 
- Nie jestem głodna. -spojrzałam na niego. 
- Ale jesteś teraz u mnie i proszę cię żebyś coś zjadła. - Powiedział ciut głośniejszym tonem.  Nie chcąc się z nim kłócić ani go denerwować usiadłam na krzesło przy stole. Uważnie obserwowałam jego każdy krok. Po chwili nałożył na mój talerz porcję lazanii. 
- Smacznego. -zajął miejsce naprzeciwko mnie. Mimo że nasuwało mi się wiele pytań dotyczących jego osoby, nic nie mówiłam. Gdy skończyliśmy posiłek chłopak odłożył brudne naczynia do zlewu. 
- To może idź do mojego pokoju, a ja zaraz przyjdę. - Bez większego zastanowienia poszłam do jego pokoju, uprzednio biorąc plecak z korytarza. Rozsiadłam się na jego łóżku i przeglądałam notatki z ostatniej lekcji. Po jakiś 5 minutach dołączył do mnie mój uczeń. 
- No więc słucham panno Harris, od czego zaczynamy ? - usiadł obok mnie i szeroko się uśmiechnął. Był inny niż podczas obiadu. Bardziej rozmowny, żartobliwy. - Nie no to głupie. Jak masz na imię? 
- Victoria. - spojrzałam na niego. - A ty? 
- Zayn. - zaśmiał się. - A myślałem że każdy mnie za w tej szkole. 
- Najwyraźniej się myliłeś. - posłałam lekki uśmiech. Rozluźniłam się - to czego nie rozumiesz? 
- eeeee.. wszystkiego. - wybuchnął śmiechem, choć nie wiem co było w tym zabawne. 
- Okej. W poniedziałek jest kolejny sprawdzian więc może najpierw na niego się nauczysz a potem pomogę ci nadrobić tamte tematy. 
- Niech ci będzie. 

                                                                            ***

- Rozumiesz już ? - zapytałam zniecierpliwiona. 
- Teraz już tak. - uradowana klasnęłam w dłonie. - Dzięki za pomoc. 
- Nie ma sprawy. - usłyszałam że ktoś wchodzi do domu. "Zayn wróciłam " kobiecy  głos rozległ się po pokoju. Spojrzałam na wyświetlacz komórki który wskazywał godzinę 20. 
- Już tak późno ? Muszę wracać do domu. - wstałam z łóżka i zaczęłam pakować swoje książki do plecaka. 
- Spokojnie odwiozę cię. Zjedz z nami kolację. - chwycił moją dłoń. 
- Nie mogę. Mój ojciec wróci za godzinę i wkurzy się. 
- Będziemy na czas. Przedstawię mojej mamie osobę która pomaga mi w nauce. - uśmiechnął się. Zrezygnowana westchnęłam i lekko się uśmiechnęłam. 
- Zjesz kolację i pojedziemy. Obiecuję. - szepnął mi do ucha. Aż mnie ciarki przeszły gdy usłyszałam jego zachrypnięty głos. Wyszedł z pokoju i poszedł na dół a ja za nim. W kuchni zastaliśmy dobrze wyglądającą, kobietę po 40. 
- Cześć mamo. - podszedł do niej i pocałował ją w policzek. - To jest Victoria, pomaga mi z francuskim. 
- Dobry wieczór. - powiedziałam. 
- Cześć. Dziękuję że mu pomagasz. Mam nadzieję że zjesz z nami kolację. - posłała mi ciepły uśmiech. - Siadajcie zaraz wam nałożę. - Usiadłam na miejsce gdzie wcześniej jadłam obiad. 
Było mi głupio że ponownie jem posiłek w ich domu, ale no chyba nie miałam innego wyjścia. Na kolacje było spaghetti-to co ja miałam wczoraj. Starałam jeść w miarę szybko, bo nie chciałam wrócić do domu po tacie. 
- Dziękuję. Było pyszne, ale ja naprawdę muszę już iść. - odeszłam od stołu. 
- Poczekaj zawiozę cię. - Zayn ruszył w moją stronę i podał mi kurtkę. Założyłam ją na siebie i zarzuciłam plecak na ramie. 
- Dobranoc. - powiedziałam. 
- Do zobaczenia. -  Wyszłam z domu kierując się na podjazd. Usiadłam na miejscu pasażera i zapięłam pasy. Malik zajął miejsce kierowcy i chwycił kierownice. 
- Czemu nie jedziemy ? - zapytałam. 
- A podasz mi adres ? - uśmiechnął się, a moje policzki zalały się rumieńcami. Powiedziałam mu jak ma jechać i spojrzałam na zegarek który wskazywał 20;45. 
- Kiedy się znowu widzimy ? - zapytał nie odrywając wzroku od jezdni. 
- Nie wiem. Jak będziesz miał jakieś problemy z nauką napisz albo coś. 
- Wiesz... Mam niedługo test z matmy.. mogłabyś..
- Jasne. - uśmiechnęłam się. 
- Dzięki.- nim się zorientowałam byliśmy już pod moim domem w którym panowały egipskie ciemności. 
- no to cześć. - chwyciłam klamkę od drzwi czekając za jego odpowiedzą. 
- Możesz jutro do mnie przyjść po lekcjach ?  -wypalił nagle. 
- Emm.. Jutro jest piątek ? Sądzę że tak. To do zobaczenia. - posłałam mu uśmiech i wyszłam z auta. Weszłam do domu i rzuciłam plecak w kąt, ściągnęłam buty i kurtkę. Usiadłam na blacie kuchennym i chwyciłam sok pomarańczowy. Usłyszałam że ktoś wchodzi do środka. 
- Cześć - powiedział wchodząc do pomieszczenia. 
- Hej tato. 
- Jak ty wyglądasz ? - spojrzał na mnie. Zapomniałam że nadal mam na sobie dres Zayna. 
- Byłam biegać. - skłamałam. Wyminęłam go i poszłam do siebie. Zdjęłam z siebie ubranie i poszłam do łazienki. Nalałam sobie gorącej wody do wanny i wsypałam sól do kąpieli. Rozkoszując się idealną temperaturą myślałam o dzisiejszym dniu i nie mogłam się wręcz doczekać jutra... 

___________

*  http://www.polyvore.com/cgi/set?id=66244375&.locale=pl

Macie twittera ? Podajcie swoje nazwy :) Moje to :

twitter - karolciaa_98

ask - ask.fm/onelife_onewin (ask przeznaczony dla czytelników na temat bloga )   

I jeżeli czytacie lub piszecie jakieś blogi zostawcie linka w komentarzu, z chęcią sobie poczytam <3 xoxo  

3 komentarze:

  1. Awwwwwwww.. Świetny *,* Czekam na kolejny xx - Ewela

    OdpowiedzUsuń
  2. Super ! Czekam na kolejne czesci :)

    @xWhoCaresxx

    OdpowiedzUsuń
  3. wow ciekawie ciekawie!! jestem ciekawa kolejnego rozdziału

    wegonnasticktogether1d.blogspot.com zapraszam serdecznie

    OdpowiedzUsuń